Na początku naszych rozważań postawiliśmy pytania dotyczące naszego pochodzenia, sensu życia i przeznaczenia. Ostatnie z nich brzmiało: Dokąd zdążam? U Boga znaleźliśmy odpowiedź na pytanie dotyczące naszego pochodzenia, w Bogu znaleźliśmy także sens naszego życia. Również i odpowiedzi dotyczącej naszego przeznaczenia nie będziemy poszukiwać gdzie indziej, tylko u Boga i w Jego Słowie, gdyż nikt inny odpowiedzi równie wiarygodnej nam nie udzieli.
Wiemy już, że śmierć nie wchodziła w zakres pierwotnych Bożych zamierzeń z człowiekiem. Weszła ona na widownię w następstwie upadku, buntu człowieka, jako skutek grzechu. Boże dzieło ratunku, wykonane przez Chrystusa, polega na wyrwaniu spod władzy śmierci i przeniesieniu do życia wszystkich tych, którzy z niego skorzystają. Zbawieni czyli wyratowani stają się uczestnikami życia wiecznego.[606] Ale jak pogodzić to z faktem, że wszyscy, zarówno zbawieni jak i nie zbawieni, umierają? — Życie wieczne to nie kontynuacja naszego obecnego życia w ciele, lecz życie Boże, życie wyższej jakości, życie na nadrzędnym poziomie bytu. W sensie duchowym rozpoczyna się ono i kosztujemy z niego już tutaj, będąc jeszcze w materialnym ciele, dla każdego człowieka zbliża się jednak moment opuszczenia ciała i przekroczenia progu wieczności. Cieleśnie umrzeć, czyli całkowicie zerwać wszelki kontakt ze światem materialnym, "zewlekłszy" swe ciało, musimy więc wszyscy, nie dla wszystkich jednak fakt ten ma jednakowe znaczenie.[607] Ludzie nie pojednani z Bogiem, nie narodzeni z Ducha stoją przed śmiercią jako "wielką niewiadomą", o której starają się nie myśleć, gdyż myśli o niej wywołują ich niepokój i przerażenie. Ci, którzy poszukiwali i znaleźli sens życia, znają także i sens śmierci. Dzięki śmierci zastępczej Syna Bożego śmierć fizyczna utraciła względem nich swą grozę, gdyż poza nią nie kryje się "wielka niewiadoma", lecz jaśnieje "wielka nadzieja". W języku naszym wyraz "nadzieja" posiada w sobie element niepewności, lecz biblijna nadzieja, o której tutaj mówimy, jest to pewność dotycząca rzeczy przyszłych — pewność oparta na nienaruszalności Bożych obietnic, zawartych w Jego Słowie.[608] Chrześcijanin odrodzony nie ma żadnych wątpliwości ani niepewności co do swych przyszłych losów, ponieważ gwarantem jego przyszłości jest sam Bóg.
W jaki sposób więc Boże Słowo przedstawia przyszłe losy ludzkości, świata i całego stworzenia? Wynika z niego niedwuznacznie, że wszelkie ludzkie wysiłki rozwiązania palących problemów ludzkości i zaprowadzenia ładu i pokoju na naszej planecie nie powiodą się. Rozbrojenie nie nastąpi, nienawiść i antagonizm nie znikną, ziemia nie stanie się cząstką nieba. Pod wieloma względami zjawiska kryzysowe będą się jeszcze pogłębiać.[609] Historia nie zakończy się jednak globalną zagładą atomową, lecz sam Bóg wkroczy na widownię, aby nadać wydarzeniom przewidziany przez Niego kierunek. Pierwszym aktem Bożej ingerencji będzie przyjście Chrystusa po Jego Kościół — Oblubienicę Baranka, czyli po wszystkich tych, którzy wchodzą w skład duchowego organizmu Jego ciała i wybielili swoje szaty w krwi Chrystusowej.[610] Z tym właśnie wydarzeniem wiążą się oczekiwania ludu Bożego, do tego celu zmierza ich bieg i wysiłki. Nastąpi to w nieznanym nikomu z ludzi czasie, toteż winniśmy być na to gotowi w każdej chwili. Jeśli stanie się to w trakcie naszego życia, unikniemy śmierci cielesnej; nastąpi tylko momentalne przeobrażenie naszych ciał w nowe ciała, przystosowane do nowej formy życia w wieczności. W tym samym czasie zmartwychwstaną w nowych ciałach wszyscy ci zmarli, którzy należą do ciała Chrystusowego. Całe to ciało, czyli Oblubienica Baranka, połączy się z Oblubieńcem i w przestrzeni pozaziemskiej, "na powietrzu" odbędzie się wesele Baranka.[611] Wydarzenie to będzie tragicznym rozczarowaniem dla ogromnych rzesz tak zwanych chrześcijan, członków różnych "kościołów", którzy uważają się za zbawionych, lecz nie są narodzeni z Ducha ani przemienieni przez Ducha, na skutek czego znajdują się poza obrębem królestwa Bożego — postępują nie według Bożych praw. Dlatego Bóg zarzuci im bezprawie czyli nieprawość i pozostawi ich na ziemi, w "płaczu i zgrzytaniu zębów". W tym czasie nastanie na ziemi dla wierzących "wielki ucisk" czyli wielka udręka — okres, w którym chaos i panoszenie się demonicznych sił zła pod przywództwem szatana osiągnie punkt kulminacyjny.[612] Z inspiracji scentralizowanej władzy zeświecczałej, cielesnej religii nastąpi wtedy gwałtowny atak na chrześcijaństwo biblijne, na skutek czego dochowanie wierności Chrystusowi możliwe będzie tylko za cenę nieprawdopodobnych wyrzeczeń lub za cenę męczeństwa.[613] Ten krótkotrwały okres zakończy się wielką bitwą, której losy rozstrzygnie bezpośrednia ingerencja potęgi Bożej. Moment ten będzie dla świata przełomowy, gdyż zakończy się wtedy panowanie szatana nad światem; zbudowany przez niego na świecie system ulegnie całkowitemu zniszczeniu i likwidacji. Na ziemi w cielesnej, widzialnej postaci zjawi się Chrystus ze Swoimi świętymi i rozpocznie panowanie.[614]
Okres, jaki potem nastąpi, będzie urzeczywistnieniem pierwotnych Bożych planów z ludzkością. Skutki upadku w grzech zostaną usunięte; zarówno ludzie jak i przyroda wrócą do stanu z ogrodu Eden. Ustrój władzy Chrystusa i Jego Kościoła, oparty o prawa Boże, stworzy na ziemi niespotykaną dotąd jakość życia, zgodną z pierwotnymi Bożymi zamiarami z człowiekiem. Niemniej wolny wybór umożliwiać będzie ludziom także i wtedy popełnianie grzechów, tym naganniejsze, że nie inspirowane, przez szatana.[615] Pod koniec tego okresu szatan jeszcze raz otrzyma na krótki czas swobodę działania, co wykorzysta dla przygotowania jeszcze jednej wojny. Zostanie jednak wraz ze wszystkimi swymi sprzymierzeńcami ostatecznie pokonany.[616]
Nastąpi wtedy podsumowanie i zakończenie historii pierwszego stworzenia. Podsumowanie to obejmie zmartwychwstanie wszystkich ludzi, jacy kiedykolwiek żyli, oraz sąd ostateczny, gdzie osądzeni zostaną wszyscy na podstawie swoich uczynków za życia w ciele, otrzymując bądź życie wieczne, bądź wieczną śmierć. Śmierć, o której tu mowa, to śmierć druga, duchowa, polegająca na wiecznym odłączeniu od Boga i życia Bożego.[617] Zarówno ziemia jak i niebo zostaną wtedy "zwinięte" z wszelkimi śladami odstępstwa, buntu i grzechu, po czym pojawi się nowe stworzenie: nowe niebo i nowa ziemia, bez porównania wspanialsze i doskonalsze od pierwszych, przeznaczone na nową, wieczną siedzibę Boga i Jego ludu — miejsce wiecznej społeczności Chrystusa z Kościołem.[618]
Czy nie brzmi to wszystko zbyt fantastycznie, aby w to wierzyć i traktować to na serio? Czy współczesny, oświecony człowiek może żyć takimi marzeniami? — Niewątpliwie próżno szukalibyśmy u naukowców, mądrych tego świata, dowodów potwierdzających te prognozy. Chodzi o sprawy pozamaterialne i ponadmaterialne i nauka, badająca rozwój i prawa świata materialnego, nic nam tu nie pomoże i nie ma tu nic do powiedzenia. Tak samo bezsilną okazuje się ona gdy chodzi o wspaniałe przeżycia duchowe, jak odrodzenie, napełnienie Duchem Świętym, duchowy proces uświęcenia, usługę duchową polegającą na przekazywaniu duchowych treści Bożych otoczeniu, liczne przejawy mocy Bożej w postaci cudów, uzdrowień, wypędzania demonów, duchowy wpływ Słowa Bożego na człowieka i społeczeństwo i wiele innych zagadnień z dziedziny duchowej. Dla nauki i dla ludzi cielesnych wszystko to jest nierzeczywiste i niekonkretne, i dopiero mając działające zmysły duchowe, otwarte na ten wyższy poziom rzeczywistości, oglądać możemy te rzeczy, przeżywać ich rzeczywistość, zdumiewać się i cieszyć się nimi.
Życie duchowe ma swój realizm i swą logikę. Jeśli realna stała się dla nas miłość Boża, jeśli realnie przeżyliśmy oczyszczenie z grzechów, jeśli Duch Święty realnie mieszka i działa w nas i przez nas, jeśli realnie wzbudził On do życia i utrzymuje przy życiu już przez dwa tysiąclecia duchowy Kościół Chrystusowy, i jeśli realnie już przez dziesiątki wieków wypełniają się dokładnie najróżniejsze przepowiednie Słowa Bożego, to jest rzeczą logiczną, że tak samo realnie spełni się reszta Bożych zapowiedzi, dotycząca dokończenia tego wspaniałego Bożego planu. Słowo Boże nie zawiodło przy stworzeniu, nie zawiodło w trakcie całej historii, nie zawodzi w Bożych relacjach z człowiekiem i ze światem, i na pewno nie zawiedzie także w sprawach dotyczących czasów ostatecznych. Możesz powątpiewać w Boże zapowiedzi, możesz snuć własne prognozy, tak jak robi wielu, obserwując tylko wąski wycinek rzeczywistości materialnej, lecz bez wątpienia tak, jak we wszystkich innych sprawach, mądrymi okażą się ci, którzy bez zastrzeżeń zaufają Bożej instrukcji, którzy ponad wszystkim postawią mądrość Bożą, wyrażoną w Jego Słowie.[619]
Do zapowiedzi biblijnych, dotyczących przyszłości, podchodzić należy trzeźwo i z umiarem. Jest to dziedzina intrygująca zazwyczaj ludzi, toteż wielu rzuca się na Biblię właśnie po to, aby oddawać się dociekaniom dotyczącym przyszłości, lecz z reguły spotyka ich zawód. Bóg nie dał nam tych wskazówek, aby zaspokoić ciekawskich. Są one celowo sformułowane w taki sposób, by nie można ich było nadużywać i by nie mogli z nich korzystać ludzie niepowołani. Dlatego są one z reguły przedstawione w mowie symbolicznej, zrozumiałej tylko dla ludzi dokładnie zaznajomionych z Pismem Świętym, znających znaczenie tych symboli. Ponadto, wiele przepowiedni ma na celu dostarczenie ludziom Bożym wskazówek w konkretnych sytuacjach historycznych, toteż ich znaczenie osnute będzie tajemnicą aż do czasu pojawienia się konkretnych cech danej sytuacji. Zrozumienie wielu Bożych wskazówek wymaga też duchowego objawienia i ich sens będzie wiadomy tylko tym, którym Bóg takie objawienie daruje.[620]
Wynika z tego, iż człowiek wierzący, który oddał się Bogu i zdecydowany jest żyć w mocy Ducha na Boże upodobanie, nie musi żywić żadnego niepokoju w związku z ograniczonym zrozumieniem treści poszczególnych zapowiedzi dotyczących czasów ostatecznych. Słowo Boże nie wzywa nas do dociekań i wysiłków ich zrozumienia, lecz do zachowywania ich treści w naszych sercach.[621] Będąc czujnymi, karmiąc się regularnie Słowem Bożym i żyjąc w społeczności duchowej z Bogiem i Jego ludem, możemy być pewni, że będzie On na bieżąco rozświetlał w wystarczającym stopniu drogę, która jest przed nami, dając nam zrozumienie i objawienie tych wskazówek biblijnych, które dotyczą danego odcinka tej drogi, tak iż będziemy mogli iść naprzód bez niepewności i bez niebezpieczeństwa przeoczenia czegoś ważnego. Ci jednak, którzy są powierzchowni, wpuszczają do swej duszy mnóstwo obcych głosów, tłumiących głos Ducha, albo pozwalają sobie na drzemki duchowe, znajdują się w poważnym niebezpieczeństwie, iż nie rozpoznają znaków czasu, zostaną zaskoczeni wypadkami w dziedzinie duchowej i ockną się dopiero wtedy, gdy będzie już za późno.[622]
A więc, na pytanie, dotyczące naszego przeznaczenia, Bóg odpowiada w Swoim Słowie konkretnie i wyraźnie. Istnieją tylko dwa przeznaczenia, krańcowo różne, dwa cele, każdy na końcu jednej z dwóch dróg, po których kroczą wszyscy ludzie. W czasie, w którym żyjemy, zło i dobro są ze sobą zmieszane, ocierają się o siebie i walczą ze sobą. Bożą przyszłość natomiast charakteryzuje całkowita polaryzacja, całkowita separacja dobra i zła. Przy Bogu i z Bogiem znajdzie się wszystko, co dobre, natomiast z dala od Boga i bez Boga znajdzie się wszystko, co złe. Wszelkie drogi i stany pośrednie są więc złudne i nietrwałe. Prędzej czy później wszystko znajdzie swój kres w jednym z tych dwóch zupełnie przeciwstawnych sobie obozów, których wszystkie cechy będą przeciwieństwami.[623]
Selekcja nie jest sprawą przyszłości, lecz przebiega właśnie teraz. Sąd ostateczny stwierdzi tylko i przypieczętuje stan istniejący. Faktyczne decyzje zapadają teraz. Ten krótki okres życia człowieka na ziemi, przebiegającego wśród trudów, mozołów i doświadczeń, jest dla każdego z nas wielką szansą oraz wielkim sprawdzianem, wielkim egzaminem, którego rezultat zakwalifikuje nas na okres całej wieczności. Bóg nie pragnie śmierci duchowej żadnego człowieka. Każdy otrzymuje równą szansę ratunku od drugiej śmierci i wejścia do społeczności z Bogiem na wieczność. Boże warunki ustalają jednak, iż do społeczności z Nim nie wejdzie nic pospolitego, nic nieczystego, nic złego. Gdyby Bóg zrezygnował z tego warunku, wieczność stałaby się kontynuacją ziemskiego padołu płaczu z jego mieszaniną dobra i zła, walkami, zmaganiami i udrękami. Niebo nie byłoby niebem, królestwo Boże nie byłoby miejscem dominacji Bożej woli i Bożych praw. Dlatego Boży warunek jest całkiem zrozumiały i jedynie słuszny.
Mówiliśmy jednak obszernie o tym, że Bóg nie wymaga od nas niczego niewykonalnego, niczego, co przekraczałoby nasze możliwości. Wszystkie przeszkody na naszej drodze do życia wiecznego, których nie byliśmy w stanie pokonać sami, usunął Bóg osobiście przez ofiarę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i przez dar Ducha Świętego. To jest, powtórzmy to raz jeszcze, dobra nowina, że brama do życia wiecznego stoi dla każdego z nas otworem, że nie ma obiektywnej przeszkody, która mimo naszej woli mogłaby nas udziału w tym życiu pozbawić. Czy może być dla nas coś bardziej optymistycznego i radosnego? Nie ma żadnej wieści i nie ma żadnego faktu większej wagi niż wieść i fakt, że droga do wspaniałej, szczęśliwej wieczności w obecności Bożej została dla wszystkich utorowana.[624]
Z drugiej strony jednak tym tragiczniejsze jest to, że tylu ludzi ginie, gdyż nikt nie zginie z powodu Bożego wyroku, z powodu obiektywnych przyczyn, lecz ktokolwiek zginie, zginie z własnej winy, z powodu lekceważenia Bożej oferty, z powodu swej lekkomyślności. Czy Bóg, widząc jak wiele ludzi nie dostrzega doniosłości Jego wezwania, nie mógłby podjąć kroków radykalniejszych, by nakłonić ludzi do przyjęcia zbawienia? Czy nie mógłby dostarczyć niezbitych dowodów prawdziwości Jego Słowa? Czy nie mogliby pojawić się na przykład aniołowie i widzialnie przekonać ludzi? Czy Bóg nie może umieścić na niebie napisów ostrzegających przed wieczną zgubą? — Bóg niewątpliwie mógłby, lecz jaki byłby tego skutek? Do królestwa Bożego zaczęliby tłumnie wciskać się najwięksi karierowicze, kombinatorzy i egoiści, po prostu z wyrachowania, a nie z umiłowania dobra i sprawiedliwości ani z miłości do Boga. Z tych samych powodów Bóg nie może ułatwiać życia chrześcijanina na ziemi nadmiarem błogosławieństw lub cudów na jego osobiste potrzeby. Brama do życia musi być ciasna i droga do niego musi być wąska, gdyż wymagają tego Boże cele i interes tych, którzy wraz z Bogiem żyć będą w wieczności. Działają tu Boże filtry, oddzielające dobro od zła, pszenicę od kąkolu, ziarno od plewy, rośliny dobre ód cierni i ostów. Tutaj więc przebiega ten ważny proces rozdziału, tu kują się charaktery dla wieczności, tu jest "czyściec", w którym można przygotować swój ubiór.[625]
Ta rzeczywistość, którą Bóg stawia nam przed oczy w Swoim Słowie, określa więc jednoznacznie cel i sens doczesnego życia człowieka na ziemi. W obliczu tej rzeczywistości bezsensem jest gonitwa za przyjemnościami, korzyściami i osiągnięciami, gdyż wszystkie one stają się całkowicie pozbawione wartości w obliczu perspektywy życia wiecznego. Nago przyszliśmy na świat i nago go opuścimy, a nawet choćby świat wzniósł nam pomniki czy mauzolea, i one w końcu obrócą się w nicość. Jedynie sensowne jest więc poszukiwanie i zajmowanie się tym, co trwa wiecznie, co jest niezniszczalne, co z biegiem czasu nie traci, lecz zyskuje na wartości. Są to rzeczy i sprawy duchowe, niebiańskie, Boże. Pożądanie, ściganie ich, uganianie się za nimi — oto do czego zachęca nas Bóg w Swoim Słowie. Zachęty te będą rzucaniem grochu o ścianę w stosunku do ludzi powierzchownych, zmysłowych, tkwiących w mentalności tego świata. Takim zawsze imponować będą rzeczy materialne, osiągnięcia zbuntowanej przeciwko Bogu ludzkości; z nimi związane będą ich myśli i uczucia. Znajdą się jednak i tacy, którym ta bezcelowa świecka gonitwa wreszcie zbrzydnie, w których wnętrzu odezwą się westchnienia i pragnienia rzeczy wyższych, cenniejszych, zacniejszych, zdolnych naprawdę nasycić. Tacy podniosą swój wzrok ku górze i oświeceni Słowem Bożym gotowi będą iść wskazaną przez nie drogą prawdy, światłości i chwały.[626]
W poprzednich rozdziałach staraliśmy się możliwie przystępnie przedstawić biblijny zarys tej drogi, najważniejsze etapy na niej i różne wskazówki, jakie mogą okazać się pożyteczne dla tych, którzy decydują się w nią wyruszyć. Idąc drogą wytyczoną dla nas w Piśmie Świętym mamy wszelkie szanse dojścia do celu. Nie ma takiej siły we wszechświecie, która wbrew naszej woli mogłaby nas zepchnąć z tej drogi i pozbawić wspaniałego dziedzictwa, jakie Bóg przyrzekł zwycięzcom. Mogłoby się to stać tylko za naszym przyzwoleniem, przez naszą lekkomyślność i nasze niedbalstwo. Niech nikt nie będzie tak głupi, by za tak mało tracić tak wiele.[627]
Jak długo pozostawać będziemy na ziemi, nie staniemy się doskonali. Mimo naszych szczerych wysiłków Boży przenikliwy wzrok będzie widzieć w nas wiele niedoskonałości i nieczystości, lecz idąc Bożą drogą będziemy mogli ostać się przed Nim dzięki doskonałości i sprawiedliwości naszego Pana Jezusa Chrystusa, w którą jesteśmy przyobleczeni. Jedni w swoim uświęceniu posuną się bardziej, inni mniej. Łotr na krzyżu nie był już w stanie nic uczynić dla uświęcenia swojego życia, a mimo to znalazł się w raju. Ci jednak z nas, którzy pozostają na ziemi, mają przywilej i obowiązek przemieniania się na obraz Tego, który powołał nas do Swojej chwały. Robiąc to składamy dowód, że Go miłujemy i że pragniemy gorąco tego, co jest Mu miłe. Uchylając się od tego dowodzimy, że Jego przykazania są dla nas uciążliwe, ponieważ pragnienia nasze związane są z rzeczami ziemskimi. Sami nie zmienimy swej natury, lecz Bóg gotów jest przez Ducha Świętego darować nam naturę Chrystusa, jeśli tylko jest to naszym pragnieniem i naszą prośbą.[628]
Wspaniałość tego, co Bóg przyrzeka Swemu ludowi — tym, którzy z Nim związali się miłością i wiernością, przewyższa naszą wyobraźnię i to, co wyrazić można słowami. Jezus Chrystus, jako Syn Boży, jest dziedzicem wszystkiego, co Boże, my zaś, jako Jego bracia, jesteśmy Jego współdziedzicami. Jesteśmy więc synami Bożymi, synami zmartwychwstania i czeka nas życie bez końca, życie najwyższej jakości, wolne od wszelkich zakłóceń, wad i cieni, życie nieopisanej rozmaitości i bogactwa, życie będące pasmem wspaniałych przeżyć i wspaniałej twórczości, nade wszystko zaś życie w obecności Tego, z którym już tu na ziemi wiązała nas więź miłości, którego doskonałość i którego cechy już tu na ziemi są dla nas przedmiotem naszych najgłębszych pragnień, usilnych dążeń, podziwu, zachwytu i uwielbienia. Ponadto, będzie to życie w społeczności z wszystkimi tymi, którzy podobnie jak i my rozkochali się już tu na ziemi w Chrystusie i Jego życiu — społeczności, której przedsmakiem tutaj jest duchowy Kościół, mistyczne ciało Chrystusowe.[629]
Dla wspaniałości, jaka w wieczności oczekuje zbawionych, warto ponosić wyrzeczenia, warto pozbywać się rzeczy ziemskich, warto trudzić się, warto toczyć boje, warto nawet znosić drwiny, udręki i cierpienia. Wszystkie ślady i blizny, jakie pozostawi na nas nasza ziemska wędrówka i nasze ziemskie zmagania, okażą się niegodne wzmianki w obliczu tej chwały, jaka nas otoczy w tej nowej rzeczywistości. Zobaczymy też wtedy z uśmiechem, jak nikła była wartość tego, do czego serca nasze lgnęły na ziemi, a co z takim trudem i samozaparciem przyszło nam opuszczać dla Chrystusa. Z punktu widzenia wieczności wszystko ziemskie wyda się garścią zeschłych liści, rzeczami bez wartości i znaczenia.[630]
Zanim jednak przyjdzie moment rozstania się z tym światem i przejścia do tamtego, lepszego, nie wolno nam zaniedbywać naszych tutejszych zadań ani oddawać się bezpłodnym marzeniom. Biblijne perspektywy wieczności są jak najbardziej rzeczywiste, świadomość tego faktu nie powinna nas jednak odwieść od realiów naszego życia ziemskiego, lecz pobudzić do tym gorliwszego działania, tym wytrwalszego biegu, tym dzielniejszej walki. Owocna nadzieja przyszłości to nie bezczynne marzycielstwo, lecz mocny bodziec, dający siłę, odwagę i wytrwałość do wypełniania ciążących jeszcze na nas obowiązków, to skuteczna przeciwwaga wszystkich ziemskich rozczarowań, zawodów i niepowodzeń. Mimo wszystkich wysiłków i mimo wszelkich sukcesów, jakie odnosić będziemy na ziemi, obraz tutejszych stosunków w ogólności nie przestanie być ponury, przygnębiający i zniechęcający. Bez biblijnej nadziei obraz ten powodowałby nasze westchnienia, opadanie rąk i rezygnację. Lecz dzięki nadziei, dzięki zapewnionej wspaniałej przyszłości, której nikt i nic nie jest w stanie nas pozbawić, nie może na ziemi zaistnieć sytuacja, która uzasadniałaby nasze zniechęcenie i rezygnację. Niezależnie od wszelkich pozornych niepowodzeń sprawy Bożej na ziemi warto żyć, pracować i walczyć dla Chrystusa, gdyż ostatecznych Bożych celów nikt nie jest w stanie udaremnić. Dlatego życie z Bogiem i dla Boga nigdy nie traci sensu, choćby miało ono przebiegać w najnędzniejszych warunkach, w samotności, w pogardzie, w więzieniu czy prześladowaniu.[631]
Nadzieja daje nam jednak siłę nie tylko do biernego znoszenia niepowodzeń. Częściej daje nam ona siłę do zmiany niepowodzeń w zwycięstwa. Świadomi swego przeznaczenia i swego wysokiego powołania oraz wyposażeni w moc Bożą możemy zajmować postawę boskiego autorytetu w stosunku do ludzi, okoliczności i mocy szatańskiej. W obliczu całokształtu faktów już jesteśmy zwycięzcami i możemy odnosić zwycięstwa, o ile stać będziemy mocno na gruncie wiary i nadziei. Moc towarzyszyła działalności pierwszych chrześcijan i moc będzie towarzyszyć także nam, o ile dorównamy pierwszym chrześcijanom w ich poświęceniu, posłuszeństwie i nadziei. Niech na tym ostatnim odcinku naszej ziemskiej drogi nadzieja nie tylko pomaga nam znosić porażki, lecz niech prowadzi nas do potężnych zwycięstw dla Chrystusa i Jego sprawy.[632]
Życie chrześcijańskie nie polega wcale, jak niektórzy sądzą, na wyrzekaniu się wszystkiego w tym życiu na rzecz życia wiecznego. Radość chrześcijańska jest faktem tu i teraz. Szczęście czeka nas nie dopiero po śmierci, lecz jest naszym udziałem obecnie. Nasze szczęście i radość pochodzą ze społeczności z Bogiem — źródłem życia i dobra, którą przeżywamy już tu na ziemi. To ludzie cieleśni w gruncie rzeczy swoje zadowolenie wiążą z reguły z czymś, co dopiero nastąpi. Dzieci cieszą się na to, że pójdą do szkoły, uczniowie — że wyjdą ze szkoły, młodzi — że założą rodziny, młodzi małżonkowie — że się dorobią, pracownicy — że pójdą na emeryturę. Lecz nawet radość ze spełnienia wszystkich życzeń w życiu świeckim jest niczym w porównaniu z głębią i trwałością radości duchowej, jaką przeżywają ludzie odrodzeni, napełnieni Duchem Świętym. Za nic na świecie nie zamieniliby jej na największe nawet skarby świata materialnego. Jeśli twoje stosunki z Bogiem są uregulowane według Bożej instrukcji, to życie twoje będzie tchnąć głębokim wewnętrznym szczęściem nawet w obliczu różnych zewnętrznych przykrości i doświadczeń.[633]
Mimo głębokiego wewnętrznego szczęścia człowiek Boży odczuwa jednak na ziemi tęsknotę. Jest świadomy i czuje, że nie jest w swoim żywiole, że znajduje się na duchowej obczyźnie, że nie może tu być w pełni rozumiany ani doceniany, ani w pełni rozwinąć swoich możliwości. Stosunki na świecie, w szczególności bezsens życia według ciała, dręczą go i gnębią. Czuje się jak kosmonauta chodzący po powierzchni księżyca, który ma wprawdzie wszystko potrzebne, by utrzymać się przy życiu, lecz który mimo wszystko odczuwa niegościnność otaczającej go krainy. Nawet jeśli wróci do bazy, gdzie ma większy komfort i towarzystwo pewnej liczby równych mu mieszkańców ziemi, z którymi jest mu dobrze, tęskni do swej ojczystej planety, gdzie swobodnie i szeroko odetchnie po wyprawie. W podobnej sytuacji są ludzie niebiańscy na ziemi. Są szczęśliwi, pracują i praca ta ich cieszy, oddychają powietrzem niebios i mają ze sobą społeczność w swej ziemskiej bazie — Kościele Chrystusowym, lecz mimo to czują niegościnność swego otoczenia i tęsknią do chwili, kiedy swobodnie i szeroko odetchną w swej prawdziwej, niebiańskiej ojczyźnie.[634]
Jest to ostatni sprawdzian, jaki możesz zrobić. Jeśli twoje serce związało się z Bogiem i niebem, to nie będzie na ziemi nic, co by cię powstrzymywało od rozstania się z nią. W każdej chwili będziesz gotów na Boży sygnał odłożyć swą ziemską pracę i wrócić do domu. Mimo różnych owocnych zajęć twój duch wraz z Duchem mieszkającym w tobie będzie razem z wszystkimi tymi, którzy należą do Oblubienicy Baranka, wołał: "Przyjdź!"[635]
"Tak, ja mam pałac tam, ponad górami,
W tym jasnym kraju, gdzie młodość wciąż trwa,
Gdzie łzy nie płyną, wszystkie troski przeminą.
Tam mi mój Zbawca koronę da."
Przypisy biblijne
[606] J 20,31 Kol 3,3.4 1J 3,14 1J 5,12
[607] Hbr 9,27 J 11,25 Łk 16,19–31 Flp 1,21
[608] 2Tm 2,11 J 6,50.51 1Kor 15,55 Ap 14,13
[609] Mt 24,3–13 Łk 21,7–19 2Tes 2,1–12 2Tm 3,1–5 Ap 6,1–11
[610] 1Tes 4,13–18 Ap 19,6–9 Łk 14,16–24 Mt 25,1–13
[611] 2P 3,1–14 Mt 24,26.27 Łk 17,23–36 Łk 21,25–36 Mt 22,2–14 Łk 12,35–40
[612] Mt 7,21–23 Mt 24,21–24 Ap 2,20–22 Ap 7,13–17 Dn 12,1 Ap 8,13
[613] Ap 12,13–17 Ap 13,1–18 Dn 11,32–37 Ap 17,1–14 Łk 21,36
[614] Ap 9,1–21 Ap 16,1–17 Ap 19,11–21 2Tes 2,8 Ap 18,1–24 Za 14,1–5
[615] Ap 20,1–6 Za 14,6–11 Łk 19,15–19 Iz 11,1–9 Iz 65,20–25 Ez 47,1–9
[616] Ap 20,7–10 Ez 38,1–23 Ez 39,1–24
[617] 1Kor 15,22–28 Ap 20,11–15 Mt 25,31–46 J 5,24 Ap 21,6–8
[618] Ap 21,1–5.9–27 Ap 22,1–5 2P 3,13.14 Iz 65,17 Iz 66,22
[619] Ap 22,7.18.19 Ap 1,3 Hbr 6,17.18 Ps 1,6
[620] Dn 12,8–10 Ap 13,18 Ap 17,9 Ap 2,17.29
[621] 1Tes 5,1–6 Łk 21,28 J 16,20–22
[622] 2P 1,19 Mt 24,42–44 Mk 13,32–37
[623] Ap 15,2.3 Ap 21,8 Ap 21,17 Ap 22,15
[624] Hbr 10,19–23 1P 2,1–5 2P 3,11–14 Hbr 12,1–3
[625] 2Kor 7,1 2Tm 2,21 1J 3,3 Ap 22,14
[626] Łk 11,28 Łk 8,15.21 Ef 1,13 J 6,67–69
[627] Hbr 3,12 Hbr 4,11 Łk 17,23 Hbr 12,14–17
[628] Mt 5,48 2Kor 13,9.11 1P 1,15.16 2Kor 3,18
[629] 1Kor 1,9 Hbr 12,22.23 Łk 20,35.36 1J 3,2
[630] Rz 8,18 2Kor 4,17 Iz 65,17
[631] Rz 5,2–5 1Tes 5,8.9 Hbr 3,6 Hbr 10,23
[632] Kol 1,3–5 Kol 1,27 Tt 2,11–13 Rz 8,35–39
[633] Rz 15,13 2Tm 4,6–8 1P 1,6.8 1P 5,10
[634] Ps 84.2.3 Flp 1,21.23 2Kor 5,8 2Kor 5,1.2
[635] Ap 22,17 Flp 3,20.21 Dz 1,11 J 16,22 Ap 22,20.21