Z podanych już wcześniej faktów wiemy, że człowiek stworzony został do społeczności z Bogiem i pełnię jego życia gwarantować miało przebywanie w tej społeczności. Buntując się przeciwko Bogu człowiek zerwał swe stosunki z Bogiem, przez co skazał się na duchową pustkę, głód i nieszczęście. Chociaż ludzie nieraz o tym nie wiedzą, ich dążenie do szczęścia jest w swej istocie poszukiwaniem Boga. Tylko społeczność z Bogiem zapewnić może człowiekowi prawdziwą satysfakcję, zadowolenie i szczęście. Droga do tego prowadzi wyłącznie przez pojednanie i przymierze z Bogiem. Tylko ożywiony duch ludzki zdolny jest do kontaktowania się z Bogiem, gdyż dopiero ożywione zmysły duchowe są w stanie przekazać człowiekowi ten smak nowego, duchowego życia, zaspokajający głód duchowy. Jeśli więc przeszedłeś biblijną drogą powrotu do Boga, omówioną przez nas wcześniej, to skosztowałeś, jak dobry jest Bóg, i wiesz już, o czym mowa, gdy mówimy o społeczności z Bogiem i szczęściu w niej zawartym.[412] Chodzi jednak o to, by szczęście to było czymś trwałym, by nie było ono sztuczne, sugerowane, by nie było ono czymś chwilowym, jakimiś sporadycznymi przebłyskami albo tylko wspomnieniami dawnych przeżyć, lecz by było sprawą teraźniejszości, dnia dzisiejszego i by utwierdzało się, umacniało i pogłębiało w naszym życiu.
Czy mamy prawo czegoś takiego oczekiwać? Na pewno tak. Słowo Boże wskazuje wyraźnie na to, że Bóg nie tylko chce, byśmy byli szczęśliwi, lecz że nasze szczęście uszczęśliwia Go także, że radość z nawiązanej społeczności jest obopólna.[413]
Jak więc utrzymywać i pogłębiać zdobyte przez nas szczęście? Pierwsza zasada jest całkiem oczywista. Ponieważ istotą tego szczęścia jest nasza społeczność z Bogiem, utrzymywać i pogłębiać musimy tę społeczność. Szczęście, czyli mocne, trwałe uczucie zadowolenia, pełności życia, radości i błogości dać nam może tylko pozostawanie w bezpośrednim kontakcie duchowym z Bogiem. Jak długo trwa taki kontakt, jesteśmy bezgranicznie szczęśliwi, jak tylko ustanie, szczęście nasze zamieni się w pustkę. Należy podkreślić, że mówimy tu o autentycznym kontakcie z Bogiem na płaszczyźnie duchowej, czyli o obcowaniu naszego ożywionego ducha z Duchem Bożym. Szczęścia nie zapewni nam pozorny kontakt z Bogiem na płaszczyźnie duszy, czyli myślenie o Bogu lub Jego sprawach, umysłowe czy uczuciowe zajmowanie się Bogiem. Można żyć przez długie lata w złudzeniu, uważając stany emocjonalne duszy za społeczność z Bogiem, lecz będzie to tylko namiastka. Nawet umysł pełny myśli o Bogu i dusza pełna uczuć względem Boga nie gwarantują autentycznej społeczności z Bogiem i nie dadzą pełnego zadowolenia, jeśli brak kontaktu z Bogiem na płaszczyźnie duchowej.
Jak więc rozpoznać prawdziwą społeczność z Bogiem i ustrzec się złudzenia? Wymaga to całkowitej, bezwzględnej szczerości wobec siebie. Nie możemy niczego udawać ani pozorować. Nie możemy też ulegać nastrojom ani twierdzeniom innych. Autentyczny kontakt z Bogiem jest czymś tak mocnym i potężnym, że nie pozostawia żadnej wątpliwości w człowieku, który go doświadcza.[414] Poczucie całkowitej wewnętrznej sytości i satysfakcji jest tak pełne, że nie pozostawia żadnych wątpliwości. Jeśli więc zaczyna ogarniać cię jakaś niepewność, jeśli mimo pewnej poprawy swego samopoczucia odczuwasz jednak w głębi jakiś niedosyt, jest to już wystarczającym wskaźnikiem, że coś zaczyna być nie w porządku. Jest to wystarczającym powodem, aby sprawą naszego stosunku do Boga zająć się poważnie, bowiem od profilaktyki tego stosunku zależy trwałość naszego szczęścia. Jeśli więc cokolwiek naruszyło nasz głęboki pokój wewnętrzny i pozbawiło nas pełnego poczucia sytości duchowej, nie można tego bagatelizować, lecz trzeba potraktować tę sprawę na serio.
Ponieważ jednak nasze uczucia i stany emocjonalne są zwodnicze, nie możemy opierać się wyłącznie na nich i poszukać musimy bardziej obiektywnego sprawdzianu swego stanu przed Bogiem. Jakie możemy w tym celu zastosować kryterium? Jak wszystko w stosunkach z Bogiem, sprawa jest prosta. Bóg przebywa i objawia Swoją łaskę tam, gdzie przestrzegane są Jego prawa. Tak więc, dopóki nasze życie pozostaje w zgodności z wolą Bożą, Duch Święty przebywa w nas i cieszymy się duchową społecznością z Bogiem.[415] Jeśli nasza uległość woli Bożej zostaje czymś zakłócona, przejawi się to zakłóceniem naszej społeczności z Bogiem. Duch Święty, pozbawiony przez nas wolności działania, zasmucony, zagaszony, lub nawet znieważony, przestaje chwilowo pełnić funkcję naszego pocieszyciela, na skutek czego zaczynamy odczuwać brak radości i zadowolenia.[416]
Sytuacja ta przypomina stosunki w rodzinie. Jako ludzie narodzeni z Ducha jesteśmy dziećmi Bożymi, Bóg jest naszym Ojcem.[417] Zostaliśmy przyjęci za synów i znajdujemy się w procesie wychowywania nas. Jest to proces przemiany duchowej naszej osobowości, o którym już mówiliśmy, widziany w trochę innym aspekcie. Tak jak ojciec w swoich wymaganiach względem dzieci uwzględniać musi ich wiek, wzrost, stan rozwoju, poziom umysłowy i inne cechy, tak i nasz Ojciec niebieski nie od razu wymaga naszej dojrzałości, gdyż byłoby to dla nas nieosiągalne, niemniej stawia wymagania dostosowane do naszych możliwości, wieku i wzrostu duchowego, itd.[418] Proces ten nacechowany jest głębią miłości ojcowskiej, nie zmienia to jednak faktu, że wymagane jest posłuszeństwo, a występki wymagają strofowania i karcenia.[419] Jest to chwilami nieprzyjemne, lecz konieczne i pożądane z punktu widzenia skutków, owoców, jakie to przynosi. Tylko głupi unika karcenia ojca.[420] Każdy przejaw posłuszeństwa względem Ojca jest przejawem miłości i szacunku, i jako taki wywołuje ojcowską wzajemność i jej dowody, natomiast każdy przejaw krnąbrności, niedbalstwa czy uporu jest przejawem lekceważenia, i jako taki wywołuje ojcowskie ubolewanie. Uległość prowadzi więc do utrzymania pogodnych, przyjaznych stosunków, nacechowanych wzajemną lojalnością i sympatią, co w praktyce będzie naszym kąpaniem się w szczęściu, radości i miłości Bożej.[421]
Dla utrwalania i pogłębiania naszej społeczności z Bogiem niezbędne jest więc czuwanie nad naszą bezwzględną lojalnością względem Boga. Wszystko, co może zakłócić te stosunki, musi być przez nas konsekwentnie, na bieżąco eliminowane. Proces taki nie jest nam ciężarem ani utrapieniem, lecz olbrzymią szansą, ogromnym przywilejem, gdyż podnosi nas, uszlachetnia, przeobraża w istoty wyższej rangi, przemienia z potencjalnych synów Bożych w istoty, noszące faktycznie cechy Boże. Nieraz w życiu widzimy, jak ludzie dokładają starań, okazują wytrwałość i ponoszą wyrzeczenia, by osiągnąć jakiś przyświecający im cel: zdobycie zawodu, tytułu naukowego, wysokiego stanowiska itp. Cel, jaki przyświeca chrześcijanom, kiedy poddają się oni procesowi Bożej edukacji duchowej, przewyższa nieskończenie te ziemskie cele.[422]
Czego więc przede wszystkim powinniśmy przestrzegać, aby zapewnić sobie sympatię Ojca i móc cieszyć się Jego wspaniałą społecznością? Znając charakter i cechy Boga i poznając je coraz lepiej przez systematyczne studiowanie Jego Słowa, bez trudu potrafimy na to pytanie odpowiedzieć. Będzie się nami cieszył i będzie nam okazywał wiele przychylności, kiedykolwiek będziemy robić to, co On lubi, co pobudza Go do radości i zadowolenia. I przeciwnie, robiąc coś, czego nie lubi, co budzi w Nim niezadowolenie albo nawet Jego gniew i odrazę, rażąco zakłócać będziemy nasze wzajemne stosunki rodzinne, skazując się przez to na patrzenie w Jego poważną, zatroskaną i surową twarz. Nie wyrzuci nas od razu ze Swego domu, nie wyrzeknie się nas jako synów, gdyż cechami Jego są także cierpliwość i wyrozumiałość, niemniej każdy objaw naszej krnąbrności pogorszy nasze wzajemne stosunki, a każdy przejaw naszej uległości i dobrej woli stosunki te będzie poprawiać. Gdybyśmy jednak trwali przez dłuższy czas w uporze, ignorując napomnienia i strofowania ojcowskie, jesteśmy na pozycji buntu, trwałego sprzeciwu, toteż o ile nie nastąpi nasze upamiętanie i pojednanie z Bogiem, czeka nas odrzucenie przez Niego na zawsze.[423]
Przede wszystkim więc postawa nasza wymaga naszej nieprzerwanej świadomości, że znajdujemy się w Bożym procesie wychowawczym, i naszego wyczulenia na Boże kierownictwo i Boże wskazówki. Będą one napływać do nas w trakcie studiowania Słowa Bożego, modlitwy, rozważania spraw Bożych, kontaktów z innymi dziećmi Bożymi, społeczności w Kościele Chrystusowym. Drogami tymi docierać będą do naszej świadomości fragmenty woli Bożej, będące jednocześnie fragmentami nowego życia w Jego królestwie, wymagające naszego osobistego ustosunkowania się do nich. W miarę poznawania tych fragmentów woli Bożej, otwiera się przed nami szansa uzgodnienia z nimi naszego życia, a więc stopniowego wchodzenia w zakres przestrzegania Bożych praw, w zakres Jego królestwa. Są to właśnie fragmenty ponownego składania w jedną całość rozbitego podobieństwa Bożego w nas. W miarę uzgadniania naszej woli z wolą Bożą w tym mnóstwie różnorodnych szczegółów naszego codziennego życia postępować będzie proces naszej przemiany, proces faktycznej realizacji naszego synostwa Bożego.
Każdy objaw naszej uległości wywoła Bożą aprobatę, którą odczujemy w sobie dzięki działaniu Ducha Świętego. Każdy objaw nieposłuszeństwa wywoła Boże niezadowolenie, które odczujemy również, chyba że przez systematyczne, regularne nieposłuszeństwo zagłuszymy w sobie głos Boży i działanie Ducha. Jeśli nastąpiło chociaż raz zasmucenie Ducha, wymaga ono naszego upamiętania, prośby do Ojca o przebaczenie i powrotu na pozycję posłuszeństwa i uległości.[424] Jeśli zakłócenie naszych stosunków z Bogiem jest spowodowane przez upór, grzech lub długotrwałe ignorowanie woli Bożej, nawiązanie zerwanej społeczności z Bogiem nie nastąpi bez głębokiej skruchy, upokorzenia się, wyznania grzechu, także i przed ludźmi, porzucenia go i naprawienia w miarę możliwości jego skutków, a przede wszystkim bez radykalnej zmiany postawy względem Boga, tzn. bez przyjęcia postawy szczerości, lojalności, zaufania i uległości.[425] Tylko wtedy może Bóg przywrócić nam społeczność z Sobą i jej wspaniałe skutki.
Szczególnie mocne dowody miłości Bożej w postaci głębokiego przeżywania społeczności duchowej z Bogiem stają się udziałem wierzących wtedy, gdy zdecydują się oni na zrobienie z miłości do Boga i zgodnie z Jego wolą czegoś, co połączone jest z ich dotkliwą stratą własną. Jako przykłady można podać decyzję wierności Chrystusowi wbrew gwałtownym sprzeciwom członków najbliższej rodziny, porzucenie dla Chrystusa rzeczy, do których byliśmy szczególnie przywiązani, wyrzeczenie się dla imienia Bożego kariery, majątku lub innych wartości, bezwzględne zdeptanie własnych uczuć zmysłowych ze względu na posłuszeństwo Bożym przykazaniom, ofiara wolności, zdrowia lub życia dla sprawy Bożej. Bóg jest niezmiernie wyczulony na rzeczywiste straty Jego dzieci, ponoszone z miłości do Niego. Ci, którzy decydują się na takie ofiary z miłości do Boga, otwierają się na potoki błogosławieństwa Bożego.[426]
Bóg dokładnie wie, ile naprawdę kosztuje cię twoje chrześcijaństwo, czego wyrzekłeś się lub gotów jesteś wyrzec się dla Niego, w jakim stopniu uczucia twoje związane są z Nim, a w jakim stopniu z czym innym. U Niego nie liczą się twoje słowne deklaracje ani śpiewane przez ciebie refreny, lecz liczą się fakty. Bóg zwiąże się z tobą na tyle, na ile ty zwiążesz się z Nim. Boża arytmetyka jest bardzo prosta. Zajmie On w tobie tyle miejsca, ile Mu udostępnisz. Oddaj Mu wszystko, a staniesz się uczestnikiem wszystkiego, co należy do Boga. Wtedy twoje szczęście nie będzie miało żadnych granic. Jeśli jednak nie masz dla Boga ani myśli, ani uczuć, ani serca, ani siły, ani czasu, ani środków, lecz wszystko to jest związane z czym innym, to nie oczekuj, że Bóg na twe zawołanie da ci wszystko. Jeśli ktoś zamierza służyć Bogu "na niby", musi się też zadowolić przeżywaniem Boga "na niby".[427]
Tak więc stan naszego przeżywania społeczności z Bogiem zależy w głównym stopniu od nas samych. Bóg nigdy nas nie zawiedzie, nigdy nie powie, że dzisiaj nie ma na społeczność z nami czasu lub ochoty. Przybliży się do nas zawsze w miarę tego, jak my zdecydowani będziemy przybliżyć się do Niego, oczywiście na Jego biblijnych warunkach.[428] Jeśli więc trwamy w społeczności z Bogiem i przeżywamy związane z tym szczęście, winniśmy dokładać starań, aby na bieżąco stan taki utrzymywać. Co jednak robić, jeśli obecności Bożej nie odczuwamy i jeśli mamy wrażenie, że Bóg zaprzestał chyba Swej ojcowskiej pracy wychowawczej nad nami? W żadnym wypadku nie możemy pogodzić się z takim stanem i przyzwyczaić się do niego, gdyż dopóki on trwa, nasze stosunki z Bogiem są naruszone i nasze życie duchowe będzie w zastoju. Stan taki wymaga gruntownego remanentu, usunięcia braków, o czym już mówiliśmy, oraz zwrócenia się do Boga o nowe napełnienie Duchem Świętym, o odnowienie Jego działania wewnątrz naszej istoty.[429] Duch jest częścią naszego dziedzictwa w Chrystusie i dlatego Bóg zapewnia wysłuchanie takiej prośby.[430] Prośba o Ducha Świętego jest także na miejscu wtedy, gdy Jego oddziaływanie w nas i Jego wskazówki stają się rzadkością lub też są tak słabe, że zaczynamy mieć niepewność co do ich autentyczności lub mylić je z naszymi własnymi myślami i uczuciami. Słowo Boże mówi o prowadzeniu przez Ducha jako o czymś konkretnym i niedwuznacznym.[431] Nie jesteśmy skazani na to, by tylko domyślać się woli Bożej i mieć wrażenie, że kieruje nami Duch. Jeśli głos Ducha w nas zagłuszony jest przez zgiełk panujący w naszej duszy lub bodźce zmysłów cielesnych, wymaga to naszego upamiętania się i poddania się na nowo Bożej obróbce duchowej.
Przyczyną zaistnienia takiej sytuacji jest bardzo często zaniedbanie życia modlitewnego. Właśnie przez modlitwę winny ćwiczyć się nasze zmysły duchowe, tak aby bodźce ze świata duchowego mogły być przez nas odbierane jasno i wyraźnie. Zaniedbywanie utrzymywania kontaktu z Bogiem przez modlitwę, zbyt krótka i zbyt nieregularna modlitwa spowodują zakłócenia naszej łączności z niebem i światem duchowym, wynikiem czego będzie osłabienie siły oddziaływania Ducha na nasze życie i niski poziom tego życia. Środkiem zaradczym jest dążenie do pozostawania w pełności Ducha poprzez poprawę jakości życia modlitewnego.[432] Aby skutecznie się modlić, trzeba oczywiście w wystarczającym stopniu zapanować nad ciałem i wyciszyć harmider panujący w duszy. Wymaga to zdecydowania i pewnego wysiłku, zwłaszcza po dłuższym okresie zaniedbywania modlitwy, jest to jednak konieczne, jeśli chcemy nawiązać utraconą łączność z Bogiem i na nowo przeżywać prowadzenie przez Jego Ducha. I tutaj ma zastosowanie fakt, że Bóg sowicie wynagradza poniesione z miłości do Niego ofiary. Jeśli ujarzmisz swe ciało, zmusisz je do udziału w modlitwie i nałożysz uzdę swym nieukróconym myślom i uczuciom, Bóg wyjdzie ci naprzeciw i spotka się z tobą, co na nowo zaleje twoje życie strumieniami szczęścia i głębokiej wewnętrznej satysfakcji. Możesz tego uniknąć i tylko udawać, że zależy ci na społeczności z Bogiem, ale wtedy staczać się będziesz do coraz większego ubóstwa duchowego.[433]
Bóg więc życzy sobie, aby Jego dzieci utrzymywały z Nim nieprzerwany kontakt i aby kontakt ten je bez przerwy radował, wzbogacał i rozwijał. Bóg ze Swej strony robi wszystko, aby ten kontakt nawiązać i utrzymać. Ze strony dziecka Bożego jego utrzymanie wymaga czujności, systematyczności, pilności i posłuszeństwa, wszystko to jest jednak w pełni dostępne i osiągalne. Twoje życie dziecka Bożego może być zawsze w pełni radosne i szczęśliwe, przebiegające w promieniach Bożej sympatii i aprobaty. Stan ten jest też zarazem nieustannym wzrostem, dojrzewaniem duchowym, wzbogacaniem się w znajomość Bożą, zdobywaniem doświadczeń duchowych, uzbrajaniem się w Bożą moc.[434]
Rozważanie to nie byłoby jednak pełne, gdybyśmy pominęli jego aspekt zbiorowy. Jesteśmy członkami ciała Chrystusowego, Jego duchowego Kościoła, nad którym władzę sprawuje Jego Duch. Dlatego nasza społeczność z Bogiem posiada wymiar zbiorowy, gdyż logiczną jej kontynuacją jest społeczność z dziećmi Bożymi w ramach Kościoła. Nie może być prawdziwej społeczności duchowej pomiędzy ludźmi wierzącymi, jeśli oni sami nie trwają w społeczności duchowej z Bogiem. Wspaniałe cechy wspólnoty dzieci Bożych mogą się przejawić tylko wtedy, gdy członkowie tej wspólnoty trwają w osobistej społeczności duchowej z Bogiem, zachowując uległość względem Bożego wychowawczego prowadzenia przez Ducha. Wtedy bowiem pozostają oni w obrębie Bożej władzy, dzięki czemu ich zgromadzenie stanowi cząstkę królestwa Bożego na ziemi. Duch, który prowadzi każdego z nich, ma wtedy możliwość w ich zgromadzeniu ujawnić poprzez ich istoty Swoje niebiańskie, boskie cechy. Dzieje się to dzięki temu, że każdy członek wspólnoty wnosi do niej zdobyte pod prowadzeniem Ducha bogactwo duchowe: swą przemienioną osobowość, swą znajomość Boga i Jego Słowa, zdobyte doświadczenie duchowe, osiągnięty stopień dojrzałości duchowej i swoją zbroję duchową. Te skarby niebios, będące w posiadaniu poszczególnych osób, zniesione razem stanowią bogactwo duchowe, które w swoim działaniu zbiorowym ma wtedy możliwość przejawienia swoich wspaniałych, nadziemskich cech, manifestując wysoką jakość życia Bożego, właściwego dla Jego królestwa.
Wspólnota ta znajduje swój wyraz przede wszystkim w pięknej zgodności i harmonii myśli i uczuć, dążeń i celów. Są oni wszyscy ludźmi wyratowanymi, którym odpuszczone zostały grzechy, wszyscy zetknęli się z Bogiem, znają Go osobiście, doświadczyli wspaniałości Jego Słowa i skosztowali mocy przyszłego wieku, prowadzi ich Duch Boży, co sprawia, że przeżywają głębokie szczęście wewnętrzne, na skutek tego wszystkiego zaś przepełnieni są wdzięcznością i pragnieniem wyrażenia dla Boga wdzięczności i czci. Robią to na bieżąco sami, indywidualnie, kiedy jednak zgromadzą się na jednym miejscu, miejsce to jest przepełnione atmosferą uwielbienia i adoracji Boga. Podnoszą czyste ręce i przyozdobieni Bożą świętością oddają Bogu chwałę słowami i pieśniami.[435] Bóg nie pozostaje głuchy, jest w szczególny sposób obecny między nimi, a obecność Jego jest tak mocna, że wszyscy odczuwają ją wyraźnie. Potoki uwielbienia, płynące w górę, spotykają się z potokami Bożego błogosławieństwa, płynącymi w dół — Bóg i Jego lud zlewają się z sobą w cudowną jedność, przeżywając obopólne, zbiorowe szczęście. Ma wtedy miejsce to, co dziać się będzie w niebie w trakcie całej wieczności.[436]
W atmosferze tej dzieci Boże nie tylko napełnione są mocnymi uczuciami, lecz obecność Boża wyraża się we wszechstronnym Bożym działaniu duchowym nad nimi. Zachodzi ono zarówno w sposób bezpośredni, przez działającego w ich istotach Ducha, jak również w sposób pośredni, przez wzajemne usługiwanie sobie darami duchowymi, otrzymanymi w tym celu od Pana.[437] Dary te stanowią elementy nadnaturalnego życia Bożego i służą do budowania tego życia we wspólnocie ciała Chrystusowego. Dzięki otrzymanym darom wszyscy uczestniczą czynnie w budowaniu tej wspólnoty, przekazując sobie wzajemnie i dzieląc się z sobą tymi wartościami duchowymi, jakie każdy przyjął od Boga.[438] Dzięki darom duchowym życie duchowe, wnoszone przez Ducha Świętego w serca wierzących, nie pozostaje tam ukryte, lecz ma możliwość uwidocznienia, ujawnienia się w postaci różnorodnych nadnaturalnych przejawów mocy Bożej, które Bożą obecność i Boże działanie czynią rzeczywistością także na zewnątrz, w sferze zmysłów. Tak więc w środowisku wspólnoty ciała Chrystusowego, pod działaniem wzajemnej usługi darami duchowymi przeżywanie Boga staje się potężniejsze, intensywniejsze, intensywniejsze są też jego skutki w postaci przeobrażeń zachodzących w uczestnikach tej wzajemnej usługi. Zachodzą tu procesy właściwe dla organizmu żywego jakim jest Kościół.[439]
Wszystko to jest owocem dokonanego przez Chrystusa dzieła pojednania: Jego śmierci i zmartwychwstania. Nie byłoby przeżywania Boga, nie byłoby tej atmosfery niebios z jej życiodajnym działaniem, gdyby nie oczyszczenie od grzechów przelaną krwią Baranka Bożego gdyby nie przeobrażenie w nowe stworzenia na wzór zmartwychwstałego Chrystusa. Każdy odrodzony przez Ducha członek tej wspólnoty zdaje sobie z tego doskonale sprawę, toteż ich uczestnictwo w odkupieńczym dziele Chrystusa jest centralnym elementem ich życia wspólnotowego.[440] Znajduje to swój wyraz we wspólnym obchodzeniu ustanowionej przez Chrystusa pamiątki wieczerzy Pańskiej — udział we wspólnym kielichu, symbolizującym przelaną krew Chrystusową, oraz we wspólnym chlebie, symbolizującym złamane, umęczone i oddane na śmierć ciało Chrystusa.[441] Obchodząc tę uroczystość, manifestują współudział w tym odkupieńczym dziele, potwierdzają niejako i odnawiają zawarte z Bogiem na mocy tego dzieła przymierze, a jednocześnie dają wyraz swej przynależności do duchowego ciała Chrystusowego, będącego zgromadzeniem sygnatariuszy tego przymierza. W ten sposób więc widzialnie wyrażają to, co w życiu ich zachodzi na bieżąco w sensie duchowym: piją krew Chrystusową i jedzą Jego ciało, czyli sycą swoje życie duchowe owocami duchowymi Jego przelanej krwi i Jego złamanego ciała, dzięki którym nowe życie zmartwychwstałego Chrystusa stało się ich wspólnym, osobistym udziałem.[442]
Wypada jeszcze raz podkreślić z naciskiem, że udział w przeżywaniu tej autentycznej społeczności z Bogiem uwarunkowany jest pojednaniem i postawą lojalności względem Boga i Jego woli. Kto trwa na pozycji konfliktowej w stosunku do Boga, czy to przez ukryty grzech, miłość do świata, sprzeciw prowadzeniu Ducha lub poznanej ze Słowa woli Bożej, ten zakłócił swe stosunki z Bogiem i nie może przeżywać z Nim radosnej, przyjaznej społeczności duchowej, dopóki zaistniałe przeszkody nie zostaną usunięte. Obecność takiego człowieka w społeczności ciała Chrystusowego zakłóca wspólne przeżywanie Boga, gdyż człowiek taki jest chorym członkiem ciała, powodującym, iż choruje całe ciało.[443] Ponadto, przeżywanie Boga we wspólnocie niszczą grzechy przeciwko wspólnocie, jak zazdrość, obmowy, spory, nieszczerość i tym podobne. Tam, gdzie zakradną się takie stosunki, atmosfera duchowa ulega zatruciu i nie może być mowy o autentycznym życiu duchowym i autentycznym przeżywaniu Boga. Winni takich grzechów schodzą się na sąd i narażają się na drastyczne sankcje ze strony samego Boga.[444] Jeśli sytuacja taka zaistniała, konieczne są energiczne działania dla przywrócenia normalnych niebiańskich stosunków pomiędzy Stwórcą i pojednanym z Nim stworzeniem, pomiędzy Głową i jej mistycznym ziemskim ciałem — Kościołem,[445] tak aby bez przeszkód mogła być śpiewana pieśń uwielbienia:
"Jezus jest tu!
O, wznieśmy ręce chwaląc Jego Imię!
Jezus jest tu!
Bóg jest wśród nas!
O, wznieśmy ręce chwaląc Jego Imię!
Bóg jest wśród nas!"
Przypisy biblijne
[412] J 6,35.48 Ps 34,9–11 Pnp 6,2.3 Pnp 8,7
[413] So 3,11–18 Jr 32,38–41 Kol 1,10 Łk 2,14
[414] Rz 5,5 Rz 8,16 Rz 14,17 J 7,37–39
[415] Dz 5,32 1J 1,3 Ps 25,12–14 Ps 128,1–4 Pnp 8,6
[416] Iz 50,10 Ef 4,30 Ps 51,12–14 Pnp 5,6
[417] Ga 3,26 1P 1,17 1J 3,1 2Kor 6,18
[418] Rz 8,15 Ga 4,5.6 Rz 16,19 Hbr 5,13.14 Ef 4,13
[419] Hbr 12,5–10 Ap 3,19 Prz 3,11.12 Hi 5,17–19
[420] Hbr 12,11–13 Prz 15,5.12.32 J 15,2.4.5
[421] J 15,10.11 J 17,13 J 14,15.16 1Kor 8,3
[422] 1Kor 9,24.25 Flp 3,13–16 2Tm 2,3–5 Jk 1,12
[423] 2Tm 2,12.13 1Kor 10,1–11 Hbr 10,26–31 Hbr 6,4–12
[424] Jk 5,16 Prz 28,13 Rz 11,22.23 2Tm 2,25.26
[425] Łk 15,11–24 1J 1,8–10 Ps 32,5 Iz 55,6.7
[426] Mt 5,10–12 1P 4,12–14 Dz 16,22–25 Dz 7,50–64 Hbr 10,34
[427] Ag 1,5–10 Ag 2,15–19 2Kor 9,6 Ga 6,7–9
[428] Jk 4,8 Iz 1,16–18 Za 1,3 Ml 3,7
[429] Ps 51,12–14 Ez 36,25–27 Ga 3,13.14 Dz 4,29.30
[430] Łk 11,5–13 Mt 7,7–12 Ef 3,20.21 Dz 4,31
[431] Dz 8,29 Dz 11,28 Dz 15,28 Dz 13,2.4 Dz 16,6.7 Dz 20,22.23 Dz 21,11
[432] Łk 18,1 Łk 21,36 Rz 12,12 Kol 4,2
[433] Prz 6,6–11 Prz 24,30–34 Ap 3,3
[434] Ef 4,15 Kol 1,10 2Tes 1,3 Ef 6,10.11
[435] 1Tm 2,8 Ps 95,1–7 Ps 96,1–4 Hbr 13,15
[436] Iz 6,1–4 Ap 4,8–11 Ap 5,11–14 Ap 7,9–12 Ap 19,1–6 Ap 21,24–26
[437] 2Kor 3,18 1P 4,10 1Kor 14,1–5 Rz 1,11.12
[438] 1Kor 12,7–11 1Kor 14,26–33 Rz 12,6–8 Ef 4,16
[439] Kol 3,15–17 1Tes 5,11 1P 2,5 Ef 2,21.22
[440] Iz 62,12 Ap 5,9.10 Tt 2,14 1P 2,9
[441] Mt 26,26–28 Mk 14,22–24 Łk 22,14–20 1Kor 11,23–26 Dz 2,42.46 Dz 20,7.11
[442] J 6,53–58 1Kor 10,16.17
[443] 1Kor 11,27–34 1Kor 12,26 2P 2,13 Jud 1,12 1Kor 5,2–8
[444] 2Kor 12,20.21 1P 2,1–3 Kol 3,7–10 1Kor 3,16.17
[445] Kol 3,12–15 Ef 4,31.32 2Kor 5,20 2P 3,14