Ludmiła Plett: „Czas rozpocząć sąd od domu Bożego”




O Autorce

Ludmiła Michajłowna Plett (Pimenowa) urodziła się w 1949 roku w ZSRR, w mieście Frunze. Z pochodzenia jest Rosjanką. Rosła i wychowywała się w rodzinie chrześcijańskiej.

Po ukończeniu w 1972 roku akademii medycznej we Władywostoku, przez około 10 lat pracowała jako lekarz-terapeuta w różnych miejscach Związku Radzieckiego.

W 1983 roku razem z mężem wyjechała do RFN, gdzie pierwszy raz usłyszała kazania Erlo Stegena, ewangelisty i misjonarza z Południowej Afryki.

Na początku 1987 roku, po pierwszym odwiedzeniu stacji misyjnej Kwasizabantu przeżyła głęboki kryzys duchowy i pełny duchowy przełom, po którym postanowiła całkowicie poświęcić się innej służbie — niesieniu wszystkim ludziom, a przede wszystkim swoim rodakom, tej starej i wiecznie nowej, żywej ewangelii, która wzywa dusze do przebudzenia się i przygotowania siebie na spotkanie ze Stwórcą w wieczności.

Książka „Przebudzenie rozpoczyna się ode mnie” była pierwszą odpowiedzią autorki na Boże wezwanie do pracy w Jego winnicy. Wydana w grudniu 1989 roku dosłownie wstrząsnęła duszami tysięcy i milionów ludzi, zmuszając ich do myślenia i sprawdzenia wielu rzeczy. Niniejsza książka jest kolejną, drugą z trzech, opracowaną przez Ludmiłę Plett na podstawie wykładów Erlo Stegena, dotyczących przebudzenia w Afryce Południowej i jego podłoża duchowego.


Przedmowa


Drogi przyjacielu! Ta książka jest bezpośrednią kontynuacją książki, która ukazała się w grudniu 1987 roku: „Przebudzenie rozpoczyna się ode mnie” i także opracowana jest na podstawie kazań ewangelisty i misjonarza z Południowej Afryki — Erlo Stegena.

W czasie, gdy jeszcze trwała praca nad pierwszą książką, Pan już kładł mi na serce myśl o powstaniu drugiej, kontynuującej rozpoczęty temat o konieczności oczyszczenia, wyjścia z zastoju duchowego i przebudzenia z duchowego snu. Na modlitewne pytanie: Jak powinna nazywać się ta książka? — została dana wyraźna odpowiedź: „Czas rozpocząć sąd od domu Bożego”. Pomimo tego, że te słowa są oparte na Słowie Bożym, przestraszyłam się. — Panie! — w myśli zwróciłam się do Ojca niebieskiego — już nawet ten tytuł będzie odstraszał. Czy nie można jakoś inaczej, naturalniej? — Nasuwały mi się najróżniejsze tytuły, które też wyrażałyby treść książki, ale Pan mówi raz i więcej nie idzie na żaden kompromis. Bo kimże jestem, nędznym człowiekiem, aby śmieć się Mu przeciwstawiać? Przecież On się nie myli!

Uprzedzając oburzenie niektórych czytelników z powodu tego, że w pierwszej i tej książce w miejscu autora widnieje moje nazwisko, a nie nazwisko Erlo Stegena, chcę powiedzieć, że uczyniono to wbrew mojej woli pod naciskiem kierownictwa stacji misyjnej Kwasizabantu. W Nowym Testamencie czytamy o tym, że Jezus wjeżdżał kiedyś do Jerozolimy, siedząc na grzbiecie oślicy. Kim była ta nierozumna oślica? Nikim! Lecz właśnie dlatego, że na niej jechał Jezus, wspomina się o niej w każdej z czterech Ewangelii. Co zaś dotyczy mnie, to jestem szczęśliwa, że z łaski Bożej mogę spełniać teraz rolę takiej „oślicy”, będąc piszącym piórem misjonarza Erlo Stegena. Myślę, że najważniejsze jest to, aby to głoszenie, podobne do alarmującego dźwięku Bożej trąby, doszło do uszu narodów ziemi, dotykając przede wszystkim tych, którzy nazywają siebie dziećmi Bożymi.

Wiele tysięcy listów, które przyszły z ZSRR w odpowiedzi na pierwszą książkę o przebudzeniu w Południowej Afryce, dowodzi wciąż, że chrześcijanie XX wieku — dzisiejszy lud Boży — zmęczyli się już swoją letnością duchową i faryzeuszowskim zakonem, będącym coraz bardziej obrzędowym chrześcijaństwem. Oczekujemy powtórnego przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa, ale czy jesteśmy na nie gotowi? Czy nazywając siebie Kościołem Chrystusowym, jesteśmy tą Oblubienicą, która przygotowała się na spotkanie z Oblubieńcem?

W latach młodości bardzo często niepokoiły mnie słowa Psalmu 50: „Lecz do bezbożnego rzecze Bóg: Po co wyliczasz ustawy moje i masz na ustach przymierze moje? Wszak nienawidzisz karności i lekceważysz słowa moje. Gdy widzisz złodzieja, bratasz się z nim, a z cudzołożnikami zadajesz się. Ustom swoim pozwalasz mówić źle, a język twój knuje zdradę. Siedzisz i mówisz przeciw bratu swemu, znieważasz syna matki swojej. Czyniłeś to, a ja milczałem, mniemałeś, żem tobie podobny; karcę cię i stawiam to przed oczy twoje… Pojmijcież to wy, którzy zapominacie Boga, bym was nie rozdarł, a nie będzie ratunku!” (Ps 50:16–22).

Gdyby te słowa Pisma Świętego odnosiły się do tego świata, „kąpiącego się w grzechach”, wtedy wszystko byłoby zrozumiałe. Lecz przecież tutaj Biblia nazywa grzesznikiem tego, kto głosi ludziom ustawy Pańskie i naucza innych Jego przymierza! A przecież tego niewierzący nie robią! O Chrystusie głosimy my, chrześcijanie. Oznacza to, że właśnie do nas, wierzących, skierowane są te piętnujące, gniewne słowa Boże. W Pierwszym Liście apostoła Piotra, 4:17, Pismo Święte mówi zupełnie prosto i wyraźnie: „Nadszedł bowiem czas, aby się rozpoczął sąd od domu Bożego”. Księga proroka Ezechiela, 33:12–20, też jest wyraźnym potwierdzeniem tego.

Drogi czytelniku, proszę cię o jedno: wertując leżące przed tobą stronice, zapomnij o marności, o tym, co ziemskie, i pomyśl o tym, co czeka ciebie, jeśli życie nagle zostanie przerwane, a ty wkrótce staniesz przed Tym, przed którym nie ma i nie może być nic ukrytego. Stań teraz przed lustrem Słowa Bożego i określ sam, kim jesteś w świetle wieczności, która wcześniej lub później nieuchronnie nadejdzie.

Przybliża się dzień sądu, ale póki co, jeszcze jest czas łaski, dzień możliwości pojednania się z Bogiem i bliźnimi, ujawnienia swoich grzechów, obmycia się w świętej krwi Chrystusowej, otrzymania odpuszczenia i łaski. Czy nie lepiej zrobić to dziś niż ciągle odkładać to do jutra? Przecież może się tak zdarzyć, że jutro będzie już za późno cokolwiek naprawić! Błagam Pana, aby płomienne słowa odważnego i wiernego sługi Bożego, Erlo Stegena, znów stały się obecnie głosem wołającego na pustyni dla każdej duszy.

Korzystając z tej możliwości, proszę o wybaczenie czytelników pierwszej książki, którym nie mogłam osobiście odpowiedzieć na ich listy. Mam nadzieję, że przez tę książkę Pan uczyni to o wiele lepiej i oczekujący otrzymają odpowiedź na wiele pytań, które ich poruszają.

Ludmiła Plett