PAN JEZUS światłością świata

  Audycja nr: 359
Przygotował: Pastor Henryk Zagrodnik
Tekst biblijny: Ewangelia św. Jana 1:3–4
Data opublikowania: 14. 10. 2006
Czas odtwarzania: 20:29 min
Rozmiar pliku: 2768 kB
                        Posłuchaj/Pobierz

Nad brzegami Jordanu powstał w ciągu kilku miesięcy wielki ruch mesjanistyczny. Był on zupełnie różny od innych ruchów, które wciąż na nowo, od wielu pokoleń, trzymały lud w napięciu. W prawdzie i on zwiastował, że „Królestwo BOŻE przybliżyło się,” i oznaczało nic innego jak nadejścia dnia PAŃSKIEGO, dnia sądu i dnia ostatecznego. Jednak Jan nie ogłaszał nadejścia takiego sądu, w którym BÓG ukarze świat pogański, a wywyższy swój naród. Gdy tymczasem słyszymy gromkie słowa skierowane do swego narodu:, „Któż wam pokazał abyście uciekali przed przyszłym gniewem? Nie myślcie, że możecie mówić: Ojca mamy Abrahama, gdyż powiadam wam, że i BÓG z tych kamieni może wzbudzić dzieci Abrahamowi. Oto siekiera jest już przyłożona; wszelkie, więc drzewo, które nie wydaje owocu dobrego, zostaje wycięte i w ogień wrzucone.” (Mat.3,10). Nie ojcostwo Abrahama, ale prawe uczynki mają znaczenie wobec sądu. Jan swoje kaznodziejstwo rozpoczął od upamiętania i poświęcił temu zagadnieniu całe swoje życie. Jego odzienie i odżywianie było wyjątkowe. Ubranie miał z sierści wielbłądziej i nie sprawiało ono przyjemności. Pożywieniem zaś jego była szarańcza i miód leśny. On zwracał się do całego narodu i wzywał do upamiętania. Prawdy, które on głosił, były bardzo proste. Celnikom mówi: Nie wymagajcie więcej, tylko tyle, ile się wam należy. Żołnierzom odpowiada: Nikomu gwałtu nie czyńcie, lecz przestawajcie na żołdzie swoim. Do bogatych zwraca się, aby dzielili się z drugimi ze swoją żywnością. Wszystkich oznajmia, aby nie zapominali o ubogich. I tak praktycznie wygląda rzeczywiste upamiętanie, której on wymagał.

Jan Chrzciciel jest pierwszym, który objawia swoim uczniom PANA JEZUSA jako ZBAWICIELA świata. Od tej chwili oczy ludu skierowane są na Tego, który powiedział:, „JA jestem światłością świata.” (Jan.8,12). Te słowa ciągle są aktualne a w wieku XXI stanowią nadzieję świata. Słowa, które wypowiedział PAN JEZUS „Ja jestem światłością świata” nie są frazesem retorycznym ani tanią ozdobą literatury, bo ludzkość szybko by się na tym poznała i szybko by się odwróciła, kwitując zwykłym zapomnieniem. Do tych słów ciągle powracamy, czujemy w nich bogatą treść i życiodajną myśl. Dlaczego tak jest? Ponieważ PAN JEZUS jest stwórcą świateł naturalnych. Skoro wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. (Jan.1,3). Skoro przez Niego stworzone są wszystkie rzeczy, które są na Niebie i na Ziemi, widzialne i niewidzialne, więc wszystkie światła świata Jemu zawdzięczamy. Słowem wszystko to, co świeci niezależnie od woli człowieka, czego ani zepsuć ani naprawić nie możemy, czego nie są wstanie zniszczyć najstraszniejsze bronie i wojny. Dla wielu zniszczonych miast światła te były jedynym dobrodziejstwem, gdy zostały zniszczone sztuczne.

Jeśli PAN JEZUS jest stwórcą wszystkich rzeczy, to jest ON powodem światła intelektualnego. Człowiekiem światłym, otwartym i postępowym umysłem nazywamy tego, który poznaje stworzony świat. Cząstkę świata możemy oglądać w laboratoriach, gdzie za pomocą chemikalii i urządzeń optycznych możemy oglądać odrobinę świata. Obracamy się, więc wokół STWORZYCIELA i stworzenia. Stworzenie daje możliwość tworzenia ścisłej nauki, a STWORZYCIEL daje powód do podziwu, chwały, czci, co w konsekwencji tworzy kult, religię i właściwy stosunek do STWORZYCIELA. Człowiekowi przypada w udziale badać, odsłaniać, odkrywać i wtajemniczać się.

Człowiek to trójkąt: Ciało, dusza i duch. Każda z tych dziedzin musi mieć swoje światło. To, co poznaliśmy w tym świecie, stanowi światło naszego rozumu i umysłu. Ale człowiek pragnie także światła duchowego; a jest nim PAN JEZUS. ON jest tym duchowym Słońcem, gwiazdą poranną, przewodnią, coraz bardziej świecącą, która świeci w naszym życiu, w radościach, w cierpieniach, w osamotnieniu, w gwarze, w zdrowiu, w chorobie, na obczyźnie, na rozdrożach i w tedy, kiedy widzimy nasze błądzenie lub stajemy na krawędzi doczesności. Takiego właśnie światła człowiek poszukuje i o nie walczy. Szukającym PAN JEZUS powiedział: „JA jestem światłością świata. W NIM było życie, a życie było światłością ludzi. Ta światłość świeci w ciemnościach, lecz ciemność jej nie przemogła.” (Jan.1,3-4). Ap. Paweł spotkał tę ŚWIATŁOŚĆ podczas słonecznego dnia i w pełni rozwoju swojego umysłu, a więc światła intelektualnego. Ale ono było tak jasne, że na jakiś czas przyćmiło mu wszystko. Nie spotkał naukę o świetle, ale samo ŚWIATŁO. Wykład o świetle bez samego ŚWIATŁA jest nonsensem. Ap. Paweł spotkał ŚWIATŁO, skorzystał z niego i korzysta w wieczności. Życie PANA JEZUSA, Jego nauka, śmierć, pogrzebanie i zmartwychwstanie – to światłość naszego ducha.

Przedhistoryczny byt PANA JEZUSA był nam znany jako LOGOS a historyczny byt ujęty w Jego Imieniu, Jako światłość świata. Narodzenie się CHRYSTUSA PANA cechuje się światłem. Ziemia święta za czasów PANA JEZUSA była wyróżniana, gdyż ON chodził po niej i ogłaszał Królestwo BOŻE. W tym czasie niewolnik oddychał swobodniej, bo BÓG stawał się jego OJCEM, dzieci znajdywały obrońcę, prostowali się paralitycy a trędowaci pokładali w NIM nadzieję. Grzesznicy zaś odczuwali troskę i ciepło duchowe. Czyny JEGO w ciągu całej pielgrzymki ziemskiej i społeczność z potrzebującymi, są niczym innym jak szczególną światłością. Jednak duch ciemności starał się zgasić to, co rozbłysło. Szukano podstaw prawnych Jego winy. Wreszcie uzasadniono ją Zakonem, Prawem. Oskarżenia miały za cel poderwać opinię i skrócić Jego wpływ. Gdy oskarżenie było gotowe, myślano o rodzaju Jego śmierci. Ukrzyżowano GO wobec wszystkich i na oczach wszystkich. Był to najbardziej haniebny i poniżający rodzaj śmierci.

Myślano, że krzyż i Golgota raz i na zawsze zgaszą światło BOŻEJ miłości. Jednak Golgota stała się zarzewiem świata i miała w sobie tajemnicze światło, które przez wieki zapalało i nadal zapala wiele serc. Na krzyżu świat zobaczył SYNA BOŻEGO a z ust Konającego płynęło nowe nieznane ludzkości światło. Na krzyżu umierający PAN JEZUS stał się wielki ponad świat i ponad doczesność i rzucił wezwanie śmierci. Niespotykaną dobrocią przewyższył nienawiść, miłością zakrył grzech, troską wyprzedził własne cierpienia a w obliczu śmierci oddał Swego ducha w ręce OJCA. Taką Golgotę widzimy do dnia dzisiejszego. Widzimy ją bez pomocy obrazów i bez przydrożnych krzyży. Krzyż na Golgocie utrwalił się w pamięci świata i w sercach ludu BOŻEGO. Golgota to najsilniejszy kontrast światłości z ciemnością. W decydującym momencie zwyciężyła światłość, bo takim był CHRYSTUS PAN. To był szczyt marzeń ludzkości, spełnienie najskrytszych tajemnic. Od światła Golgoty zapaliły się stosy męczenników jak Husa, Savonaroli, Hubmajera i utopienie żony Hubmajera oraz tysiące innych naśladowców tego najpotężniejszego ŚWIATŁA.

Członkowie Najwyższej Rady: Józef z Arymatei i Nikodem z godnym podziwem i odwagą zajęli się pogrzebem PANA JEZUSA. Rada Najwyższa zdecydowała o Jego śmierci, ale i tam światło ZBAWICIELA miało swoje odbicie. Zająć się pogrzebem PANA JEZUSA, właściwie oznaczało rzucić rękawicę oskarżycielom i nie przyznać słuszności oskarżenia.

Przecież oni nic z tego nie będą mieli, żadnej realnej korzyści, a odwrotnie: Mogli stracić stanowisko w Radzie i autorytet itp. Jednak stanęli przy tym, który oddał życie za wszystkich grzeszników. Uhonorowanie PANA JEZUSA po Jego śmierci przekracza nasze pojęcia. Józef z Arymatei oddaje swój rodzinny nowy grób. Możemy jedynie przypuszczać, że PAN JEZUS był uznany za MESJASZA i na pewno było przywilejem zająć się Jego pogrzebem. Światło świata świeci w każdej sytuacji. Światłość musi oświecać szczyty gór, przepaście, zamki, pałace i wiejskie domy.

Chciejmy się jeszcze zastanowić nad nauką PANA JEZUSA. W Nowym Testamencie nie widzimy, aby PAN JEZUS przewidywał hierarchię, na czele, której stoi nieomylny autorytet. Autorytet Kościoła nie wypływa z ciała i krwi, lecz z BOGA i z obecności CHRYSTUSA PANA wśród swoich uczniów. PAN JEZUS przyrzekł, że po Jego odejściu DUCH Święty będzie Jego zastępcą na Ziemi i będzie pouczał i wprowadzał we wszelką prawdę Jego naśladowców.(Jan. 14,16 i 16,3). W niektórych Kościołach twierdzi się, że wolność w interpretacji Pisma Świętego prowadzi do rozczłonkowania sił chrześcijańskich, które uważają, że posiadają ostateczną prawdę. Należy liczyć się z tym niebezpieczeństwem. Tu potrzebna jest chrześcijańska pokora i głębokie poczucie odpowiedzialności. Moim osobistym zdaniem jest, że gdy w Kościele wszyscy członkowie będą odrodzeni i będą pełni DUCHA Świętego, to takich sprzeczności, z jakimi dzisiaj się spotykamy, na pewno nie będzie.

Wiara w PANA JEZUSA jako głowy Kościoła, musi być zawsze osobista, która powoduje, że chrześcijanin czuje się odpowiedzialny za dobro swoich bliźnich. Taki indywidualny bezpośredni dostęp do BOGA przez PANA JEZUSA może zawierać pewne rozbieżności. Natomiast niebezpieczeństwo w autorytecie instytucji kościelnej jest nie tylko nie biblijne, ale bardzo niebezpieczne. Historia zanotowała wiele przykładów okropności, jakie towarzyszyły próbom zmuszania ludzi do podporządkowania się oficjalnej doktrynie. Niezliczone tysiące tzw. „heretyków” torturowano, topiono, palono na stosach, ponieważ panujący kościół uzurpował sobie nieomylność. Odrodzeni chrześcijanie wiedzą, że autorytet spoczywa w rękach TEGO, który powiedział: „Dana MI jest wszelka moc na Niebie i na Ziemi.” (Mat.28,18).

Módlmy się!

BOŻE i OJCZE dziękuję CI, że objawiłeś mi mojego ZBAWICIELA, przez którego dzisiaj mam dostęp do CIEBIE. Dziękuję CI za dar DUCHA Świętego, który w prowadza mnie we wszelką prawdę i objawia mi miłość TWOJĄ okazaną w PANU JEZUSIE CHRYSTUSIE. Amen.

(90–B1)