Właściwa droga

  Audycja nr: 334
Przygotował: Pastor Henryk Zagrodnik
Teksty biblijne: Dzieje Apostolskie 6:4;
List do Efezjan 3:19; List do Kolosan 4:12
Data opublikowania: 22. 04. 2006
Czas odtwarzania: 22:09 min
Rozmiar pliku: 2990 kB
                        Posłuchaj/Pobierz

Przed laty oddany sprawie Pańskiej John Wesley wypowiedział znamienne słowa: „Dajcie mi stu kaznodziei nie bojących się niczego oprócz grzechu, i nie pragnących niczego oprócz BOGA, a nie będzie mnie w najmniejszym stopniu interesować, czy są oni teologami, czy też tak zwanymi laikami, tylko tacy bowiem zatrząsną bramami piekła i ustanowią Królestwo Niebieskie na Ziemi. BÓG nie czyni niczego inaczej, jak tylko w odpowiedzi na modlitwę.”

O tym bardzo dobrze wiedzieli apostołowie PAŃSCY. Wiedzieli oni, jaką wartość posiada modlitwa dla ich usługiwania: świadomi też byli jej konieczności. Zdawali sobie sprawę z tego, że ich wysokie i wyjątkowe powołanie do sprawowania urzędu apostolskiego, nie tylko nie zwalniało ich od trwania w modlitwie, lecz powodowało tym większą konieczność, aby się gorąco modlić. To sprawiało, że ogromnie im na tym zależało, aby jakaś inna ważna praca nie pochłonęła im tego czasu, który powinien był być poświęcony modlitwie. Dla tej właśnie przyczyny do zajęcia się nader delikatną i bardzo ważną sprawą, jaką była troska o biednych, wyznaczono diakonów po to, aby apostołowie mogli „pilnować modlitwy i usługi Słowa BOŻEGO.” (Dz.Ap.6,4). Na pierwszym miejscu postawiona została modlitwa; użyto tutaj nader wyraźnego określenia do tej pracy, a mianowicie, że jej „pilnować będziemy.” Innymi słowy apostołowie potraktowali modlitwę jako zasadniczą i podstawową pracę, której się chcieli całkowicie poświęcić, wkładając w tę sprawę cały swój zapał, wszelką gorliwość i potrzebny czas.

W jaki świętobliwy sposób owi zacni mężowie poświęcali się tej BOŻEJ pracy, którą jest modlitwa? „W nocy i we dnie bardzo się gorliwie modląc” – pisze Ap. Paweł w 1Tes.3,10. Ach! Jakże ci nowotestamentowi kaznodzieje oddawali się całym sercem modlitwie za lud BOŻY! W jakże też wielkiej mocy objawiał się BÓG dzięki tym modlitwom w Zborach, w których usługiwali i ci święci apostołowie nie uważali, że już spędzili swój obowiązek przez to, że wiernie wygłosili kazanie, podając słuchaczom Słowo BOŻE; to, bowiem co powiedzieli, lgnęło mocno do serca i objawiało się w postaci trwałych owoców, dzięki żarliwości i wytrwałości ich modlitwy. Modlitwa apostołów była pracą wymagającą samozaparcia i konieczną, tak samo, jak i głoszenie Słowa, którym służyli.

Modlili się potężnie we dnie i w nocy, aby tych, którym usługiwali przywieść do najwyższego poziomu wiary i świętobliwości. A jaszcze żarliwiej się modlili, aby wierzących utrzymać na tym wysokim duchowym poziomie. Kaznodzieja, który się nie nauczył w szkole CHRYSTUSA PANA tej ważnej umiejętności przyczyniania się w modlitwach za swymi braćmi i siostrami i za swoim ludem, nigdy nie nauczy się i nie będzie kaznodzieją, choćby nawet wlewano do niego ogromne masy homiletyki i choćby był bardziej utalentowanym geniuszem w dziedzinie przygotowywania i wygłaszania kazań. Modlitwy świętobliwych, starszych zborowych, posiadający dar apostolskiego usługiwania, w dużej mierze przyczyniają się do tego, że inni nie mający daru apostolskiego, stają się też prawdziwymi świętymi. Gdyby przełożeni Kościoła w późniejszych wiekach byli podobni w swym działaniu, jak niegdyś apostołowie, staranni i gorliwi w modlitwie o lud swój, to z pewnością nie zaciemniłyby kart historii tak smutne i ciemne okresy świeckości i odstępstwa, które zahamowały rozwój Kościoła i zakryły jego chwałę.

O apostolskości Kościoła decyduje istnienie apostolskich świętych, zachowujących apostolską czystość i moc w Kościele, a to wszystko dzięki apostolskim modlitwom. Jakiej czystości i jakiej zdolności potrzeba do wysokich wzlotów, szlachetnego wyrzeczenia się swego „ja,” oraz jakiej ofiarności i wyczerpującego samozaparcia, i żarliwości ducha, i taktu otrzymanego od BOGA, aby przyczynić się za bliźnimi swymi. Aby kaznodzieja naprawdę był użyteczny, powinien całkowicie poświęcić się modlitwie za swój lud, i to nie tylko, dlatego, aby zostali zbawieni przez PANA JEZUSA, w Jego potężny sposób, ale aby ich święci byli doskonałymi i napełnieni wszelką pełnością BOŻĄ. (Efez.3,19).

Ap. Paweł nie poprzestawał tylko na głoszeniu Ewangelii, ale aby osiągnąć przyświecający mu cel, zginał kolana swoje przed OJCEM PANA naszego JEZUSA CHRYSTUSA. (Efez. 3,14). Modlitwa Ap. Pawła poprowadziła nawróconych przez głoszenie jego Słowa dalej, aniżeli zrobiło to samo tylko kazanie. Podobnie Epafras uczynił, co najmniej tyle, albo i więcej dla świętych w Kolosach dzięki swoim modlitwom za nich, jak uczyniłby to tylko przez usługę Słowem. Modlił się on za nich nieustannie, aby dzięki temu, jak Ap. Paweł to określa, że „bojował w modlitwie.” I dzięki temu Zbór stał się doskonałym i zupełnym we wszelkiej woli BOŻEJ.” (Kol.4,12).

Usługujący Słowem są przede wszystkim przez BOGA powoływanymi wodzami ludu BOŻEGO. Oni też są na pierwszym miejscu odpowiedzialni za stan Kościoła. Oni kształtują jego charakter, nadają ton i kierunek jego życiu. Stąd też z wielu względów bardzo dużo zależy od tych przywódców. To właśnie oni kształtują całe okresy dziejów i instytucje, które w danym czasie powstają. Kościół jest instytucją Niebiańską i zawiera w sobie skarb Niebiańskiej natury, ale skarb ten znajduje się w naczyniach glinianych i od tych naczyń może nabierać smaku. Kościół BOŻY niejako tworzy kaznodziejów, i jest jednocześnie przez nich tworzony.

Tak, więc, czy powiemy, że on ich tworzy, czy że jest przez nich tworzony, będzie on zawsze takim, jakim są jego wodzowie. Duchownymi, jeśli są oni naprawdę takimi duchownymi, a świeckimi, gdy oni są cielesnymi i zjednoczeni, jeśli oni są zjednoczonymi. Królowie izraelscy wyciskali swe piętno na pobożności całego narodu. Zbór rzadko się buntuje przeciw swoim przywódcom, przeciw swoim starszym zborowym, ani też prawie nigdy nie stoi na wyższym poziomie, aniżeli oni sami. Starsi o dojrzałej postawie duchowej, posiadającą moc w sobie, jest dowodem łaski, jaką BÓG obdarował dany Zbór. Ale gdy ten ster spoczywa w rękach starszych zborowych, słabych duchowo albo cielesnych, katastrofa i słabość Zboru będzie tego następstwem. Izrael upadł bardzo nisko, gdy BÓG dopuścił, aby dzieci były ich książętami i stały na czele narodu. Także i Słowo prorocze nie przepowiada szczęśliwej przyszłości dla narodu, w którym dzieci dopuszczają się aktów ucisków w stosunku do Izraela BOŻEGO i gdy niewiasty nad nim panują. Natomiast okresy, w których Kościół miał prawdziwie duchowych wodzów, były z reguły okresami jego wielkiego duchowego rozkwitu.

Modlitwa jest jedną z najwybitniejszych cech duchowego silnego przywódcy. Mężowie potężni w modlitwie są tymi mocarzami, którym dane jest kształtować bieg wypadków. Tajemnicą ich zwycięstwa nie jest nic innego jak moc, którą uzyskiwali wprost od BOGA przez modlitwę. Jakże może ktoś głosić Słowo BOŻE, jeśli poselstwa swego nie otrzymał bezpośrednio i na świeżo od BOGA w czasie modlitwy w swej komorze? Jakże może kazać, jeżeli jego wiara nie jest posilona duchowo? Jego duchowe oczy nie są oświecone a serce nie jest ogrzane bliskim obcowaniem z BOGIEM na osobności?

Biada tym wargom, które przemawiają na kazalnicy, których niebiański ogień nie dotknął w czasie modlitwy w komorze! Pozostaną na zawsze suche i bez świętego namaszczenia, a nigdy nie popłyną z nich BOŻE prawdy z mocą. Faktem pozostanie, że prawdziwym celom BOŻYM służyć może kazalnica tylko wtedy, jeśli złączona jest z modlitwą w komorze. W przeciwnym razie będzie ona czymś całkiem bezowocnym. Kaznodzieja może wygłaszać kazania w sposób uroczysty, interesujący czy też wykazujący wielką wiedzę, ale pomiędzy tego rodzaju kazaniem a rozsiewaniem kosztownego BOŻEGO nasienia, świętymi i pełnymi modlitwy rękami i z płonącym sercem, zachodzi ogromna różnica i nie da się wprost zmierzyć odległości, jaka istnieje pomiędzy tymi dwoma sposobami opowiadania Słowa BOŻEGO.

Usługa pozbawiona modlitwy jest raczej grabarzem wszelkiej BOŻEJ prawdy i Kościoła BOŻEGO. Grabarz taki może zastosować najkosztowniejszą trumnę i najpiękniejsze kwiaty, ale mimo wszystko czynność tego jest niczym innym, jak tylko pogrzebem, pomimo uroczo wyglądających szczegółów. Chrześcijanin, który się nie modli, nigdy nie pozna BOŻYCH prawd, a pozbawiona modlitwy jego usługa, nigdy nikogo niczego nie nauczy. To, że Kościół tak długo się nie modlił, pozbawiło nas możliwości radowania się od wieków chwałą tysiącletniego Królestwa. Przyjście PAŃSKIE odroczono na nieograniczony okres czasu właśnie przez zaniedbanie modlitwy w Kościele. Piekło rozszerzyło gardziel swoją i napełniło swój nigdy nie zaspokojony brzuch, ponieważ nie modlący się Kościół mógł ofiarować światu tylko martwe usługi.

Najlepszą i największą ofiarą, jest ofiara modlitwy. Jeśli głoszący Słowo BOŻE w obecnym dwudziesto pierwszym wieku, nauczą się dobrze modlić i w całej pełni używać modlitwy, to tysiącletnie panowanie PANA JEZUSA tutaj na Ziemi, nastąpi, być może, już w krótkim czasie. „Bez ustanku się módlcie!” – oto głos trąby dla kaznodziei dwudziestego pierwszego wieku! Gdy kaznodzieje tego wieku będą otrzymywali wyroki ze Słowa BOŻEGO dla swoich kazań, myśli i słowa w komórce modlitwy, to już w niedługim czasie będziemy ogłądać nowe Niebo i nową Ziemię. Stare, grzechem skalane i grzechem zaćmione Niebo i Ziemia przeminą pod potężnym wpływem przepojonego modlitwą usługiwania Słowem BOŻYM.

Módlmy się!

PANIE, naucz nas modlić się do CIEBIE! Im głębiej zanurzamy się w treść Twego Słowa, tym bardziej jesteśmy świadomi swojej niemocy. Tak bardzo potrzebujemy CIEBIE na każdy dzień i na każdą chwilę. Bez Twego prowadzenia nic dobrego nie jesteśmy wstanie uczynić. Przychodzimy do CIEBIE z tą gorącą prośbą, aby Twoje ręce nas zawsze prowadziły. Prosimy Cię o to w Imieniu PANA JEZUSA. Amen.

(84–A2)