W OCZEKIWANIU NA REALIZACJĘ OBIETNICY


W Bożym Słowie jest wiele obietnic. Pan chce, aby te obietnice stały się naszym udziałem. Przywołajmy na pamięć niektóre z nich, aby zobaczyć, w jaki sposób mogą się one realizować w naszym życiu.

W Księdze Jeremiasza 25:8-11 czytamy: „Dlatego tak mówi Pan Zastępów: Ponieważ nie słuchaliście moich słów, to Ja poślę i zbiorę wszystkie plemiona z północy, mówi Pan, i poślę po Nebukadnesara, króla babilońskiego, mojego sługę, i sprowadzę ich na tę ziemię i na jej mieszkańców i na wszystkie narody dookoła. I zniszczę je doszczętnie i uczynię je przedmiotem zgrozy, pośmiewiskiem i hańbą na zawsze. I sprawię, że zamilknie u nich głos radości i głos wesela, głos oblubieńca i głos oblubienicy i ustanie turkot żaren i blask pochodni. (I teraz ta myśl, która jest właściwie podsumowaniem:) „I cała ta ziemia stanie się rumowiskiem i pustkowiem i narody te będą poddane królowi babilońskiemu siedemdziesiąt lat.”

Bóg mówi tutaj wyraźnie, że w wyniku nieposłuszeństwa, grzechu, braku pokuty, braku szukania Boga Wszechmogącego z całego serca, Pan odda tę ziemię w niewolę. Lud pójdzie na wygnanie. I czas tej niewoli to siedemdziesiąt lat. W tej samej księdze w 29 rozdziale od 10 wiersza czytamy: „Bo tak mówi Pan: Gdy upłynie dla Babilonu siedemdziesiąt lat, nawiedzę was i spełnię na was swoją obietnicę, że wprowadzę was z powrotem na to miejsce.” Pan nie odrzuca tu swego ludu - On go wychowuje (chociaż na innym miejscu czytamy, że Bóg płacze w skrytości, gdy musi w taki sposób obchodzić się ze swoim ludem). Jednak zaraz nie omieszka dodać, że po upływie siedemdziesięciu lat sprowadzi z powrotem swój lud.

I rzeczywiście przyszedł król babiloński, i rzeczywiście raz i drugi uprowadzono naród izraelski do niewoli do Babilonu. I tam swoje harfy powiesili na wierzbach. „Kazano nam śpiewać i tańczyć” — mówi psalmista — „ale jak mogliśmy śpiewać, tańczyć i chwalić Boga, skoro świątynia legła w gruzach, skoro tam było wszystko opuszczone, a my w hańbie znajdowaliśmy się na wygnaniu?”

Do Babilonu trafił również Daniel. Rozdział 9 wiersz 1 księgi Daniela odkrywa nam coś bardzo ważnego: „W pierwszym roku Dariusza, syna Achaszwerosza z rodu medyjskiego, który został królem państwa chaldejskiego, w pierwszym roku jego panowania, ja Daniel zwróciłem uwagę w księgach na liczbę lat, które miały upłynąć według Słowa Pana do proroka Jeremiasza nad ruinami Jeruzalemu, to jest siedemdziesiąt lat.” Ten Boży mąż, będąc na wygnaniu, trwał każdego dnia przy Bogu. Od samego początku, gdy tylko przybył do tej ziemi, postanowił być wierny swojemu Panu. Zmieniali się królowie i urzędnicy, a on służył swemu Bogu. Gdy minęło siedemdziesiąt lat, Daniel, czytając słowa księgi, czytając słowa proroków, między innymi także Jeremiasza, zwrócił uwagę na to, że dopełniło się siedemdziesiąt lat niewoli. Ten Boży mąż wiedział, że Bóg jest wierny. Ten człowiek wiedział, że gdy Bóg wypowiedział Słowo, ono musi się zrealizować, musi się wypełnić. Widzimy więc, że Daniel zobaczył Bożą obietnicę: „Panie, Ty obiecałeś, że po siedemdziesięciu latach sprowadzisz nas z powrotem do naszej ziemi.”

I jak postąpił? Czy poszedł do swojej komnaty i zaczął pakować walizki? Czy może włożył ręce do kieszeni i mówił: „Panie, oto czas wypełnienia obietnicy, już wyglądam, czekam, bo Ty jesteś wiernym Bogiem”? Nic podobnego. Daniel tak nie postąpił. Zwróćmy uwagę! Oto nadchodzi czas realizacji obietnicy. Wypełnia się ten czas. Co zrobił Daniel? „I zwróciłem swoje oblicze na Pana, Boga, aby się modlić, błagać w poście, we włosiennicy i popiele.” Otóż tak często myślimy, że gdy Pan dał obietnicę, że gdy Pan powiedział, że coś uczyni w naszym życiu, to teraz wystarczy tylko czekać. „Panie, ja ci wierzę!” Nawet nie wątpimy. I rzeczywiście najczęściej wierzymy w to. „Panie, będę czekał. Będę czekał, bo Ty powiedziałeś.” To może dotyczyć twojego powołania, może to dotyczyć jakiejś modlitwy, którą zanosiłeś do Boga i potem On powiedział ci: „Tak, dam ci to, tak, otrzymasz to”. Wiemy, że Bóg nam to powiedział, mieliśmy to potwierdzone w sercu. I teraz czekamy dzień, tydzień, miesiąc, rok, dwa, może więcej i w końcu mówimy: „Panie, Ty to przecież powiedziałeś!”

Zwróćmy uwagę, jaką postawę miał Daniel, gdy zorientował się, że nadchodzi czas wypełnienia się obietnicy. To za mało być cierpliwym. To za mało tylko z ufnością i wiarą czekać. Daniel zwrócił się do Pana, aby się modlić, aby błagać Go. I to nie było tylko: „Panie, trzymam Cię za słowo”, to nie było tak, jak niektórzy chcieliby nam proponować, by chwycić Boga za nogi i mówić: „Boże, mam Cię, trzymam Cię za słowo!” Nie. Bóg jest suwerenny. On wypowiada Słowo, które jest pełne mądrości i doskonałości.

Zważajmy na postawę tego człowieka, który w pokorze, w poście stanął przed Bogiem. „Modlił się więc do Pana, swojego Boga, wyznawał i mówił: Ach, Panie, Boże wielki i straszny, który dochowujesz przymierza i łaski tym, którzy Cię miłują i przestrzegają Twoich przykazań, zgrzeszyliśmy, zawiniliśmy i postępowaliśmy bezbożnie, zbuntowaliśmy się i odstąpiliśmy od Twoich przykazań i praw.” Ten człowiek wiedział o Bożej obietnicy, ale wiedział również, że w sercu ludu musi być nastawienie powrotu do jego ziemi, że w sercu Bożego ludu musi być postawa tęsknoty i oczekiwania: Panie, pragnę tego, pragniemy tego! W tym miejscu, w rozdziale 29 Jeremiasza Pan mówi, że gdy upłynie siedemdziesieciu lat, sprowadzi ich z powrotem na to miejsce. Czytamy tam dalej: „Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was, mówi Pan, myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do Mnie modły, wysłucham was, a gdy Mnie będziecie szukać, znajdziecie Mnie. Gdy Mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się wam — mówi Pan. Odmienię wasz los i zgromadzę was ze wszystkich narodów i ze wszystkich miejsc, do których was rozproszyłem — mówi Pan. I sprowadzę was z powrotem do miejsca, skąd skazałem was na wygnanie.” Odnajdujemy tutaj jakby coś dwojakiego. Pan mówi: „Ja was sprowadzę, obiecuję wam, nie zmieniam swojego Słowa”, ale z drugiej strony mówi: „gdy będziecie wzywać Mojego imienia, gdy będziecie Mnie szukać, i to całym swym sercem. Wtedy, gdy będziecie Mnie szukać, objawię się wam i sprowadzę was.”

Pomyślmy, jaki byłby sens sprowadzania Bożego ludu do jego ziemi, gdyby w sercach tego ludu nie było tego pragnienia. Ale Pan mógł coś takiego powiedzieć, ponieważ On wie, że gdy będzie nadchodził czas wypełnienia się obietnicy, będą pośród Jego ludu ludzie, którzy rozpoznają ten czas, którzy będą badać księgi i którzy będą mówić: „Panie, Tyś to powiedział!” i teraz staną w modlitwie przed Bogiem. Staną w poście przed Bogiem Wszechmogącym. Zwrócą ku Niemu całe swoje serce. Będą Go szukać: „Panie, tęsknimy za tym. Panie, Ty powiedziałeś i my się modlimy, abyś wypełnił to Słowo.” Nie dlatego, że jest to jakby jedynym warunkiem, bo wystarczającym warunkiem jest wypowiedziane Boże Słowo, ale Bóg założył, że równolegle do Jego Słowa Jego Kościół będzie przyjmował tę obietnicę i będzie się modlił o jej realizację.

Podobnie było z naszym Panem i Zbawicielem Jezusem Chrystusem. Jest o Nim wiele proroctw. Już od pierwszych ksiąg Biblii dowiadujemy się o nadejściu Mesjasza. Na przykład w księdze proroka Micheasza 5:1 czytamy: „Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela. Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłych.” To jest zapowiedź przyjścia Mesjasza. Pan mówi: „Nadejdzie ktoś, kto wybawi Mój lud z niewoli, kto będzie Księciem Pokoju, kto objawi sprawiedliwe rządy.” I naród Pański oczekiwał na Mesjasza. Pośród Jego ludu byli tacy, którzy wiedzieli, że jest taka obietnica i którzy mieli nawet swoje wyobrażenia o tym, kto to ma być, kiedy ma przyjść, skąd ma przyjść. Ale zawsze byli też tacy, którzy nie tylko wiedzieli o tym, że jest taka obietnica, nie tylko może nawet snuli jakieś plany, ale też modlili się o to: „Panie, niech nadejdzie odkupienie dla Twego ludu! Panie, spełnij swoją obietnicę! Panie, tęsknimy za Wybawicielem! Panie, pragniemy Go.” I tak też, gdy już nadszedł czas wypełnienia, czytamy o gotowości Marii i Józefa. Oni musieli być gotowi, by przyjąć poselstwo, by wziąć na siebie odpowiedzialność jego realizacji. Ale też okazuje się i czytamy o tym na przykład w Ewangelii Łukasza, że byli ludzie, którzy właśnie trwali w modlitwie oczekując na spełnienie się obietnicy. Oni nie tylko byli cierpliwi, nie tylko czekali, ale zdecydowali, że całe swoje życie skoncentrują na tym, aby być przy Bogu i modlić się o to, aby Boże błogosławieństwo mogło się realizować. Boże obietnice są dane człowiekowi, by człowiek mógł doświadczać Bożego błogosławieństwa.

I oto w 2 rozdziale Ew. Łukasza czytamy o Jezusie przyniesionym do świątyni, „gdy minęły dni oczyszczenia według zakonu Mojżeszowego, że każdy pierworodny syn będzie poświęcony Panu, i aby złożyć ofiarę według tego, co powiedziano w zakonie Pańskim, to jest parę synogarlic albo dwa gołąbki; „A był wtedy w Jerozolimie człowiek imieniem Symeon. Człowiek ten był sprawiedliwy i bogobojny i oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był nad nim.” Ten człowiek oczekiwał pociechy Izraela. Ten człowiek tęsknił za tym, aby jego lud mógł cieszyć się oczekiwanym Mesjaszem. Nie wiedział dokładnie, kiedy On przyjdzie, ale postanowił, że nie będzie żył tylko nadzieją, iż ktoś mu doniesie, że oto przyszedł Mesjasz. On postanowił, że swoje serce otworzy przed Bogiem, że swoje duchowe zmysły nastawi na to, by w modlitwie oczekiwać, wypatrywać spełnienia się obietnicy.

„Temu Duch Święty objawił”. Dlaczego akurat jemu? Dlaczego nie komuś, kto szedł tego dnia załatwiać swoje sprawy do urzędu? Dlaczego nie temu, kto szykował się na wesele, które miało się wydarzyć dwa lata później? Dlaczego Duch Święty nie objawił temu, kto lokował swoje pieniądze dla wnuków, które się jeszcze nie narodziły? Akurat jemu! On oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był nad nim. O, widzimy, że ci, którzy rozpoznają Boże obietnice, że ci, którzy trwają w Słowie i modlitwie są mili przed Panem i Duch Święty jest nad nimi. Duch Święty ma możliwość, by wprowadzać ich w tę obietnicę. „I przyszedł z natchnienia Ducha do świątyni, a gdy rodzice wnosili dziecię Jezus, by wypełnić przepisy zakonu co do niego, on wziął je na ręce i wielbił Boga.” Popłynęła jego modlitwa chwały. Powiedział: „Teraz puszczasz sługę swego, gdyż oczy moje widziały zbawienie twoje.”

Symeon oglądał realizację obietnicy. Duch Święty mu powiedział, że nie ujrzy śmierci, zanim nie zobaczy Tego, który był przepowiadany przez proroków. Symeon postanowił całe swoje życie nastawić na to, by oczekiwać pociechy Izraela. Oglądał spełnienie się obietnicy nie tylko dlatego, że był cierpliwy i nie zwątpił, ale dlatego, że się modlił.

W tym samym rozdziale czytamy o innej osobie: „I była Anna, prorokini, córka Fanuela z plemienia Aser. Ta była bardzo podeszła w latach, a żyła siedem lat z mężem od panieństwa swego i była wdową do 84 roku życia i nie opuszczała świątyni, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Nadszedłszy tejże godziny wielbiła Boga i mówiła o nim wszystkim, którzy oczekiwali odkupienia Jerozolimy.” Widzimy, że Bóg zawsze miał i ma ludzi, którzy wierzą w Jego Słowo, którzy wierzą w Jego obietnice i traktują je bardzo poważnie. Ci ludzie nie tylko czekają na przebudzenie, na przyjście Pana, na dary Ducha Świętego. Nie! Ci ludzie rozumieją tak jak Daniel, tak jak Symeon i Anna, że Bóg szuka ludzi, których mógłby namaścić do tego, by modlili się o realizację obietnicy; aby mogli rozpoznać czas jej spełnienia, aby ta obietnica gdzieś tam nie poroniła, aby była wyniesiona, aby przyszło dla niej wsparcie. Potem zaś by mogli tak, jak Symeon i Anna pójść do tych, którzy również oczekiwali, ale może mniej intensywnie, mówiąc: „Nadeszła chwila, nadeszło oczekiwane odkupienie Jerozolimy.”

Czy wierzysz w Boże obietnice, bracie i siostro? Duch Święty jest nad tobą i On chce każdego z nas poprowadzić w modlitwie, w poście, byśmy z żarliwością oczekiwali na spełnienie się tych obietnic. W trzecim rozdziale Dziejów Apostolskich znajduje się kazanie apostoła Piotra, wygłoszone w świątyni po tym, jak pewien chromy został uzdrowiony. W dwunastym wierszu czytamy: „Ujrzawszy to Piotr, odezwał się do ludu, mówiąc: Mężowie izraelscy, dlaczego się temu dziwicie i dlaczego się nam tak uważnie przypatrujecie, jakbyśmy to własną mocą albo pobożnością sprawili, że on chodzi? Bóg Abrahama i Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych uwielbił Syna swego Jezusa, którego wy wydaliście i zaparliście się przed Piłatem, który uważał, że należało go wypuścić na wolność.”

Dlaczego pewni ludzie wydali i zaparli się Mesjasza? Bo nie rozpoznali czasu nawiedzenia. Nie rozpoznali czasu wypełnienia się tej obietnicy. Może to jest uproszczenie, ale chyba do tego wszystko się sprowadza: Nie trwali w Słowie i w dodatku nie szukali Boga całym swoim sercem, nie modlili się i nie wołali do Pana. Taka postawa negatywnie wpływa na serce człowieka, tępi jego duchowe zmysły. Gdy nadchodzi czas realizacji obietnicy, człowiek w ogóle tego nie zauważa i nawet zapiera się jej. „Wy jednak zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego i prosiliście o ułaskawienie wam mordercy.” Paradoks! Od wieków oczekiwany Mesjasz! Czas wypełnienia obietnicy nadszedł, a oni zabili sprawcę życia. „I zabiliście sprawcę życia, którego Bóg wzbudził z martwych, czego my świadkami jesteśmy. Przez wiarę w imię jego wzmocniło jego imię tego, którego widzicie i znacie, wiara zaś przez niego wzbudzona dała mu zupełne zdrowie na oczach was wszystkich.” I teraz to, co jest tak charakterystyczne: „Bracia, wiem, że w nieświadomości działaliście, jak i wasi przełożeni.” Dlaczego oni działali w nieświadomości? — Bo nie stanęli tak, jak Daniel. Bo nie szukali Boga całym sercem. Bo nie tęsknili za Nim i nie prosili: „Boże, objaw nam się!

Gdy chodzimy z Panem, wówczas Duch Święty pozwala nam rozpoznawać znaki Jego działania, widzimy je i nie lekceważymy ich. Gdy coś się zaczyna dziać, gdy pojawiają się jakieś bóle porodowe, możemy wiedzieć, że czas jest bliski. I to jeszcze bardziej mobilizuje nas do oczekiwania w modlitwie, by wreszcie wejść w centrum Bożego działania.

Bóg zawsze ma ludzi, którzy bardzo poważnie traktują Jego obietnice. Powtórzmy to jeszcze. Można mieć nawet pozytywną postawę, wiarę, pełnię ufności: Panie, to jest Twoje Słowo. Ja wierzę. Ale to, bracie i siostro, jest jeszcze za mało, ponieważ Boże Słowo zachęca nas i wręcz wzywa do modlitwy: Panie, wypełnij to! Panie! Ja pragnę tego, chcę tego. Dlaczego to jest tak ważne? Ponieważ to nas zmienia. Zmienia naszą perspektywę, jak i nas samych zmienia. Piotr, który oglądał realizację obietnicy, dotykał jej, był z nią, w efekcie zmienił swoje życie, musiał je zmienić.

Spójrzmy, z jakim szacunkiem, z jaką miłością i wiarą zwraca się do swoich braci: „A teraz, bracia, wiem, że w nieświadomości działaliście, jak i wasi przełożeni.” Jaka miłość i szacunek! To nie jest postawa legalisty, który używa słowa by ciąć i zabić. I dalej mówi: „I wszyscy prorocy, począwszy od Samuela, którzy kolejno mówili, zapowiadali te dni. Wy jesteście synami proroków i przymierza, które Bóg zawarł z ojcami waszymi, gdy mówił do Abrahama: A w potomstwie twoim błogosławione będą wszystkie narody. Wam to Bóg najpierw, wzbudziwszy Syna swego, posłał go, aby wam błogosławił, odwracając każdego z was od złości waszych.”

Ten, który z całego serca modli się o spełnienie się obietnicy, ma także Boże serce. Piotr mógłby wykorzystać tę sytuację, ponieważ, tak po ludzku - jego akcje wzrosły - oto chromy zaczął chodzić. Możemy wyobrazić sobie ten aplauz, możemy wyobrazić sobie te tłumy wokół Piotra. Piotr wcześniej uciekał i bał się, ale teraz mógł poczuć się pewny siebie i wygłosić takie kazanie, że poszłoby wszystkim w pięty. Ale on był sługą ewangelii, był przemieniony poprzez modlitwę, poprzez oczekiwanie i kontakt z obietnicą. I teraz staje się narzędziem, drożnym kanałem, naczyniem, przez które Bóg mógł dotknąć innych. Czytamy, że po jego zwiastowaniu wielu uwierzyło i liczba mężów wzrosła do pięciu tysięcy. Gdyby Piotr był legalistą, dumnym i szczycącym się swymi dokonaniami, a nie stał przed Panem w pokorze, to Duch Święty nie mógłby go użyć w taki sposób.

I trzecia obietnica: obietnica zesłania Ducha Świętego. Oto w księdze Joela 3:1 czytamy: „A potem wyleję Mojego Ducha na wszelkie ciało i wasi synowie i wasze córki prorokować będą. Wasi starcy będą śnili, a wasi młodzieńcy będą mieli widzenia. Także na sługi i służebnice wyleję w owych dniach Mojego Ducha.” I dalej prorok zapowiada, jakie znaki będą temu towarzyszyły. Tuż przed wniebowstąpieniem Pan Jezus odnawia tę obietnicę: „A spożywając z nimi posiłek nakazał im: Nie oddalajcie się z Jerozolimy, lecz oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście ode Mnie. Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu tych dniach będziecie ochrzczeni Duchem Świętym.”

Pan Jezus odwołuje się do obietnicy, danej wiele, wiele lat wcześniej. Bóg nie zmienił swojego Słowa i nigdy nie zmieni. Wszystko przeminie, ale Jego Słowo nigdy nie przeminie. Pan Jezus tutaj mówi: Oczekujcie obietnicy Ojca. Oczekujcie a będziecie ochrzczeni Duchem Świętym. Pan tutaj mówi o pewnej postawie, o postawie aktywnego oczekiwania. Miał ją Daniel, który rozpoznał czas wypełnienia się obietnicy, kiedy w modlitwie, w poście, w popiele zaczął wzywać imienia Pańskiego. A jak postąpili apostołowie? Czy myśleli kategoriami: „No, Pan Jezus powiedział, to czekamy. Będziemy czekać, będziemy cierpliwi, będziemy w Jerozolimie.” To za mało pozostać w Jerozolimie. To za mało tylko po prostu czekać. Ponieważ Boże Słowo uczy nas (w. 12): „Wtedy powrócili do Jerozolimy z góry zwanej Oliwną, która leży w pobliżu Jerozolimy w odległości drogi na jeden sabat, a gdy tam przybyli, udali się na piętro, gdzie się zatrzymali Piotr i Jan, i Jakub, Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej, Mateusz i Jakub Alfeuszowy, Szymon Zelota i Juda Jakubowy. Ci wszyscy trwali jednomyślnie w modlitwie wraz z niewiastami i z Marią, matką Jezusa i z braćmi jego.” Widzimy więc, że i oni mieli właściwe zrozumienie, w jakiej atmosferze, na jakiej drodze obietnica się realizuje. Oni wiedzieli, że gdy Pan Jezus mówi „oczekujcie”, to należy tak oczekiwać, jak On sam oczekiwał, gdy często szedł rozmawiać ze swoim Ojcem. Wiedzieli więc, co znaczy oczekiwać na spełnienie się obietnicy. Oni wiedzieli, że oczekiwać to znaczy modlić się, od razu, zaraz po tym, jak Pan dał obietnicę.

Czy Pan dał ci kiedyś jakąś obietnicę, bracie i siostro? Z pewnością wielu z nas usłyszało kiedyś coś od Pana. Spójrzmy! Powinniśmy od razu pójść przed Pana i mówić: Panie, ja chcę tego. Panie, będę się o to modlił. Panie, będę oczekiwał na to w modlitwie. Będę się modlił, będę nastawiał swoje serce, będę wzywał Twego imienia, będę prosił..., co mam zrobić, abym mógł to rozpoznać, co mam zrobić, aby temu nie przeszkodzić, co mam zrobić, aby wejść w to, co mam zrobić, aby być użytecznym narzędziem. Właśnie tak postąpili uczniowie w Górnej Izbie.

Przyjrzyjmy się reakcji ludzi, na których spełnia się obietnica. Może wcześniej Joel nie był tak świeży w ich pamięci, ale teraz świeże były słowa Pana Jezusa. Gdy oczekiwali w modlitwie, w pewnym momencie zstąpił na nich Duch Święty. „I nadszedł dzień Zielonych Świąt. Wszyscy byli razem jednomyślnie na miejscu. Nagle powstał z nieba szum jakby wiejącego gwałtownego wiatru i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał.” Uczniowie doświadczyli na sobie spełnienie się obietnicy, teraz znają ją z autopsji.

Czy ludzie zebrani w górnej izbie byli zaskoczeni, że zaczęli mówić innymi językami? Pomyślmy! Czy wystraszeni szturchali się zastanawiając się: „Co się z nami dzieje?!” Nawet jeśli w pierwszej chwili byli zdziwieni, to z pewnością szybko zrozumieli, że Bóg zaczął wysłuchiwać ich modlitwy. Nie mieli co do tego żadnych wątpliwości. Tam nie było żadnego podziału na tych, którzy mówią innymi językami płynnie i na tych, którzy jeszcze płynnie nie mówią, czy na tych, nad którymi był większy ogień i na tych, nad którymi może był mniejszy. Nie, oni nie działali w nieświadomości. Ich duchowe zmysły były wyostrzone i nie tracili energii na spieranie się o słowa. To jest Boże działanie! Kiedy przyjmuję Słowo i zaczynam się modlić, rozważając je w swoim sercu, to ono wykonuje pracę we mnie i wtedy moja perspektywa się zmienia. Nie myślę już po ludzku, że to ma być tak, tak i tak. I jeśli nie jest tak, to to niejest Mesjasz, jeśli nie jest tak, to to nie jest Duch Święty, jeśli nie jest tak, to to nie może być to, czy tamto.

Podsumowując: Modlitwa o wypełnienie się obietnicy po pierwsze nie jest biernym oczekiwaniem ale bardzo aktywnym współdziałaniem z Bogiem. Taka postawa jest świadectwem naszego pragnienia wypełnienia się tej obietnicy. Dalej, modlitwa wyostrza duchowe zmysły, które sprawiają, że jesteśmy zdolni rozpoznać czas wypełnienia się obietnicy. Modlitwa sprawia też, że jesteśmy zdolni wejść w to, nie odtrącić, lecz przyjąć, zaakceptować, zgodzić się z tym co daje Bóg. Dalej, takie aktywne oczekiwanie w modlitwie chroni nas od lęku przed zwiedzeniem. Lęk, niepewność, zamieszanie dotyczy tych, którzy nie trwają w modlitwie przed Panem. Jeśli więc tak trwam w Chrystusie i ty, bracie, trwasz, to nie musisz się niczego obawiać. Aktywne czekanie na wypełnienie się obietnicy chroni mnie także od pochopnego sądu, od potępiania innych. I wreszcie jest przed Bogiem wspaniałym świadectwem naszej wiary, zaufania i posłuszeństwa. Pismo Święte mówi, abyśmy modlili się: „Panie, przyjdź Królestwo Twoje”. Ono mówi: „Dążcie do miłości i módlcie się o dary duchowe”. A więc, Pan chce, abyśmy modlili się o pełnię Ducha Świętego i Jego darów. Pan chce, abyśmy modlili się też i o to, aby ludzie przyszli do poznania prawdy. To jest w Jego sercu. Pan nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz aby wszyscy się upamiętali. To jest Boża perspektywa. Bóg chce wszystkich mieć w niebie. Tam miejsca jest dosyć i On chce, abyśmy zaczęli się o to modlić, abyśmy modlili się o przebudzenie, abyśmy modlili się o przyjście Pańskie. To wyostrzy nasze duchowe zmysły. To nas zmieni i sprawi, że zaczniemy już teraz rozpoznawać przybliżanie się tych dni. I wtedy będziemy tymi, którzy przyłożą swoje ręce do dzieła, którzy nie popatrzą z dystansu, nie zdziwią się, nie będą pełni trwogi: „co też z tego wyniknie, jak to będzie, nigdy tego nie znaliśmy, nigdy tak nie było”.

Kiedy rodziło się we mnie to słowo, pojawiała się wątpliwość: „Panie, ale ono tak bardzo mało dotyczy tych codziennych spraw Twojego ludu, tych codziennych zmagań, tych trosk. Czy to nie będzie jakieś górnolotne, oderwane od rzeczywistości?” I wtedy przypomniało mi się słowo: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane.” Pan mówi: Mów! Mów, bo Mój Kościół jest gotowy, by słyszeć i rozumieć tego rodzaju poselstwo. Poświęcenie się Panu, szukanie Jego Królestwa i sprawiedliwości wiąże się również z tym, że On sam, nasz Pan Wszechmogący, będzie się troszczył o nas i zaspokajał wszelkie nasze potrzeby.

Bądźmy więc zachęceni, bracia i siostry, aby szukać Pana, aby modlić się: „Panie, przyjdź Królestwo Twoje!” Pomyślmy, co to może znaczyć, o czym to może mówić. „Przyjdź Królestwo Twoje, przyjdź Twoja chwała, Twoja moc, Twoja obecność, taka intensywna, niewidzialna, ale namacalna i wyczuwalna. Przyjdź! Kiedy zaczynamy się o to modlić, to nas pociąga i przemienia. I wtedy Kościół nie jest ignorantem, który mówi: „O, gdzież jest to przyobiecane przyjście Pańskie? Od wieków o tym mówiono.” Zamiast tego Kościół modli się, a gdy modli się, to jest czujny i gotowy i nie trwa w grzechu. Jeśli trwasz dzisiaj w grzechu, jeśli pielęgnujesz jakiś grzech, to powiem ci, że nie modlisz się o przyjście Pańskie, bo gdybyś się modlił, zostawiłbyś grzech. Dlatego dzisiaj brzmi wezwanie, abyś zaczął widzieć tę perspektywę Bożą: „Panie, przyjdź Królestwo Twoje, przyjdź, Boże, przyjdź! Niech przyjdzie Twoja obecność, niech ludzie zaczną się nawracać, niech ludzie zaczną słyszeć ewangelię!” To zmienia myślenie, to zmienia serce, to zmienia postępowanie, tak jak to było w przypadku Daniela, tak jak to było w przypadku Marii, Józefa, Symeona i Anny. Tak jak to było w przypadku Piotra i Bożych mężów, którzy byli kanałami Bożego działania. Alleluja!

Panie, nie jesteśmy z tych, którzy słyszą obietnicę i z założonymi rękami, siedząc z nogą na nodze zastanawiają się, kiedy to wszystko runie. Jesteśmy, Panie, z tych, którzy wierzą Twojemu Słowu, którzy przyjmują Twoje Słowo. Panie, jesteśmy z tych, którzy traktują Twoje Słowo bardzo poważnie. A jeśli w jakimś sensie tak nie było, prosimy Cię, abyś okazał nam swoje miłosierdzie, abyś zmienił to. Alleluja! Ty, Panie, przez usta Piotra mówiłeś do mężów, którzy przyglądali się temu wszystkiemu, co miało miejsce: „Upamiętajcie się!” Prosimy Cię, Panie, aby przyszło Twoje zrozumienie do naszych serc. Duchu Święty, to Ty wprowadzasz w prawdę. Panie, Ty chcesz rozpalić swój Kościół, aby oczekiwał na każdą Twą obietnicę. Ty chcesz rozpalić Kościół do modlitwy i do postu, do szukania Twego oblicza, aby standardy, o których mówisz w Twoim Słowie, miały miejsce w Kościele. Alleluja!

Panie Jezu, modlimy się o to, aby Twój Kościół jak jeden mąż stanął tak, jak ci w górnej izbie, aby przyszło wszystko to, coś zapowiedział. Oni nie spoczęli, oczekując na Ciebie w modlitwie. Dziękujemy Ci, Panie, że Ty nigdy nie zmienisz swego zdania i Twój Kościół będzie bez skazy i bez nagany, pełen chwały i majestatu, pełen czci. Twój Kościół będzie pełen mocy. Alleluja! Ludzie będą się nawracać, również i w naszym mieście i w naszym kraju. Alleluja! Panie, Kościół w tym mieście będzie się nawzajem miłował. Dzięki Ci za to, Królu Wszechmogący! I będziemy się o to modlić. Panie, jesteśmy świadomi, że jest wiele przeszkód, być może jest do tego długa droga, ale nasze życie podporządkowujemy Tobie. Panie, choćby do końca życia przyszło nam czekać na to, to chcemy być tacy jak Symeon, jak Anna. Alleluja! Panie, i chcemy odejść w sytości, odejść z uwielbieniem, odejść ze świadectwem na ustach, z chwałą i dziękczynieniem: „Panie, dokonaliśmy biegu, zachowaliśmy wiarę. Nie byliśmy zgorzkniali, nie byliśmy pełni potępienia i osądu dla innych, którzy próbowali się przebijać, ale przykładaliśmy swoje ręce, byliśmy pełni akceptacji i zachęty i służyliśmy radą i pomocą.” O Panie, dziękujemy Ci za to, że to wszystko czynisz w Kościele. Ty zawsze miałeś takie sługi i masz dzisiaj. Alleluja! Niech będą Anny w Kościele i niech będą tacy, jak Symeon, niech będą tacy, jak Maria i Józef, którzy wezmą na siebie pełnię gotowości, i nawet nie wiedząc jak się to stanie, poddadzą się Twemu planowi. Tylko Ty, Panie, potrafisz to uczynić, ale Ty to czynisz, Tyś zawsze to czynił i czynisz to również dzisiaj.

Alleluja! Dziękujemy Ci, Panie Jezu, za Twoje żywe Słowo i za to, że Twoje obietnice się wypełniają. Modlimy się o to, aby przyszło Twoje Królestwo. Modlimy się, aby Twoja wola miała miejsce tak w niebie, jak i na ziemi. Modlimy się o to, abyś przyszedł. Modlimy się o Twoją obecność pośród darów, znaków i cudów. Modlimy się o to i prosimy, abyś to Słowo zapieczętował w każdym sercu. Dziękuję Ci za to, że powołałeś nas do społeczności z Tobą nie po to, abyśmy żyli dla tego świata, lecz powołałeś nas do żywej nadziei. Tobie niech będzie chwała i cześć, Królu Wszechmogący. Bądź wywyższony! Duchu Święty, podlewaj to Słowo. Panie, prosimy też, abyś usuwał wszelkie przeszkody, abyś usuwał lęk, abyś usuwał strach, abyś dał poczucie bezpieczeństwa, bo Ty jesteś Panem, Ty jesteś Głową Kościoła, Ty czuwasz nad wszystkim i nie musimy się niczego obawiać, nie musimy się lękać, nie musimy bać się zamieszania, nie musimy się niczego obawiać, jeśli trwamy w Tobie, jeśli jesteśmy pogrążeni w modlitwie, jeśli oczekujemy na Ciebie w poście. Panie, Ty masz moc zachować swój lud. Ty masz moc przeprowadzić go przez każdy ogień, przez każdą wodę. A po tym wszystkim on będzie jeszcze mocniejszy, bardziej święty, jeszcze więcej będzie pokory, więcej zaufania, jeszcze więcej odwagi. Chwała niech Ci będzie, Panie!

Prosimy Cię też Panie, aby przykre doświadczenia z przeszłości nie były pryzmatem dla Twego Słowa, lecz abyśmy w zaufaniu i w pokorze oczekiwali na Ciebie. Tobie niech będzie chwała! A Ty mówisz, Panie, że jesteś w stanie zstąpić. Ty jesteś w stanie rozedrzeć niebiosa i uczynić wielkie rzeczy dla tych, którzy na Ciebie oczekują. Oto dzisiaj oczekujemy na Ciebie. Oto modlimy się, abyś spełnił swoje Słowo również i w naszym życiu, abyś spełnił swoje Słowo poprzez nasze życie, poprzez nasze małżeństwa, poprzez nasze rodziny, poprzez naszą służbę. Tobie niech będzie chwała!

Pastor Wiesław Didoszak
Kraków, 17. 10. 1999.