Wydawco!

Ten tekst przeznaczony jest dla użytku ciała Chrystusa. Można go publikować bez ograniczeń i za darmo. Jeśli Duch Święty pobudza cię do tego, żeby błogosławić finansowo jego autora, to wpłatę skieruj na konto:

Tomasz Szczech, Bank Pekao S.A. V o/Łódź, nr konta: 12401545-2914686-2700-211112

 

Tomasz Szczech

W innym wymiarze

„Serce moje wezbrało miłym słowem…” — tak zaczyna się Psalm 45. Moje serce wzbiera słowem od Pana. Jest ono dobre, chwalebne i wspaniałe, ale zarazem ciężkie i trudne. Jest brzemieniem, które spoczywa w moim sercu, i pragnie dotknąć kościoła.

Nie jest to systematyczne, uporządkowane nauczanie na jakiś temat. Myślę jednak, że każdemu z listów Pawła, Jana czy Piotra trudno byłoby nadać jeden tytuł. Tworząc je, siadali przed Bogiem i przekazywali słowa, które poddawał im Duch Święty, nie dbając zbytnio o systematykę wykładu. Pójdę więc ich śladem, wsłuchując się w głos Pana.

Przypomina mi się sytuacja sprzed lat. Chodziłem do liceum w Łęczycy. Nie znałem wtedy jeszcze Pana. Zbliżała się matura. Wszyscy uczyli się, wykuwali na pamięć informacje o pisarzach i poetach, robili ściągi. Robiłem to, co wszyscy, ale jakoś nie miałem do tego przekonania. Wydawało mi się to jakimś dziwnym, owczym pędem, pozbawionym sensu. Byłem dobrym uczniem, ale dobrym w granicach przeciętności. Pamiętam, że bardzo drażniła mnie przeciętność i bezmyślne naśladowanie otoczenia, a w taki sposób kojarzyły mi się przygotowania do matury. Zbuntowałem się i przestałem się uczyć polskiego. Moja koleżanka Kasia zadała mi pytanie: „Tomek, dlaczego się nie uczysz?” Odpowiedziałem: „A po co mam się uczyć? Przecież i tak dostanę szóstkę”. Przyszedł dzień matury z polskiego. Otwarto koperty, zapisano tematy. Zobaczyłem na tablicy: „Książka, którą powinien przeczytać każdy”. Zacząłem pisać. Wymyśliłem książkę o wojnie w Bośni i opisałem ją. Były w niej nawet fragmenty wierszem. Zupełnie straciłem świadomość, pisząc o tym. Znalazłem się jak gdyby w innym świecie. Moi koledzy i koleżanki tworzyli poprawne prace, zgodne z podręcznikową wiedzą. Ja płynąłem w innym wymiarze; tworzyłem dzieło. Przelewałem na papier swoje życie, podczas gdy inni w dużej mierze odtwarzali zarejestrowane w procesie uczenia się wiadomości. W swoim wnętrzu wyłem z pasji w ekstazie tworzenia. To nie było normalne. Nie byłem normalnym maturzystą. Byłem twórcą.

Kiedy wychodziłem z sali, matka jednego z moich kolegów zapytała mnie: „Jak ci poszło?” Moja odpowiedź brzmiała: „Napisałem najlepszą pracę w Polsce”. Nie żartowałem. Byłem o tym głęboko przekonany. Przez cały dzień chodziłem w amoku, gadając do siebie. Dopiero nazajutrz odzyskałem przytomność.

Nauczycielka, sprawdzająca moją pracę wpadła w panikę. Weszła na lekcję, którą prowadził inny nauczyciel — polonista. „Heniek, zobacz, co ten Szczech napisał. Czytałeś kiedyś taką książkę? Co ja mam z tym zrobić?”

Jako jedyny maturzysta w szkole dostałem szóstkę z polskiego.

Unikam pokusy wyciągania morałów z powyższej historii. Jeśli Duch Święty przemówił przez nią do twego serca, to cel został osiągnięty.

Ostatnio, podczas konferencji modlitewnej modliłem się o misję na Słowacji: „Panie, daj ludzi, pieniądze, przygotuj ludzkie serca, otwórz, zamknij, tratatata…” Poczułem się zmęczony. I wtedy nagle przestałem się przejmować sprawami i skoncentrowałem uwagę na Panu. Zacząłem wołać, tak, wołać, z całego serca i ze wszystkich sił. Wołałem o łaskę. Czułem, że Duch Święty uzdolnił mnie do wołania o łaskę, więc wołałem. I wtedy łaska przyszła. Bóg pochwycił mojego ducha i znalazłem się w innym wymiarze. Stałem przed Panem, a On mówił: „Proś, co ci mam dać?” Zrozumiałem, że stoję w miejscu wiary. Wcześniej wiele razy czytałem obietnice w stylu: „o cokolwiek poprosicie w imieniu moim, stanie się wam”, ale rzadko to słowo połączone było z moją wiarą. Teraz jednak, stojąc przed Bogiem, wiedziałem, że cokolwiek powiem, Bóg uczyni. Cokolwiek. To było niesamowite. Powiedziałem: „Panie, chcę dziesięć kościołów w dziesięciu różnych miastach Słowacji”. Bóg odpowiedział: „dobrze, uczynię to”. Nagle zrozumiałem przepaść między moją poprzednią modlitwą a zamiarami Boga. Poprzednio ufałem, że z Bożą pomocą założę zbór na Słowacji. Teraz ufam, że Bóg założy tam dziesięć nowych kościołów. Nie wiem nawet, na ile zechce mnie w tym dziele użyć. Teoretycznie wiedziałem, że to Bóg buduje swój kościół, a nie człowiek. Nawet głosiłem na ten temat kazania. Jednak pomiędzy intelektualną wiedzą a płynącą z objawienia świadomością serca jest przepaść.

Zwyczajni ludzie osiągają zwyczajne rezultaty. Ludzie nietypowi osiągają rzeczy nietypowe. Jeśli jesteś wykształconym, znającym Biblię, modlącym się i porządnym pastorem, to osiągniesz tyle samo, co inni wykształceni, znający Biblię, modlący się i porządni pastorzy w twoim otoczeniu. Jeśli jesteś zakochanym do szaleństwa w Panu i bezgranicznie mu oddanym dziwakiem nie z tego świata, który twierdzi, że słyszy Pana i że Pan mu powiedział, to osiągniesz podobne rzeczy, jakie osiągali i osiągają podobni dziwacy na całym świecie. Tylko nie bądź uparty i nie walcz z ludźmi, ale daj się prowadzić Duchowi.

nie bądź uparty i nie walcz z ludźmi, ale daj się prowadzić Duchowi.