W naszej wojnie polsko-polskiej mamy nowy etap, bo polała się krew. Jest to wstrząsające i chyba bardzo potrzebne, aby nastąpiło otrzeźwienie i aby wreszcie do nas dotarło, jak poważny i destrukcyjny jest ten konflikt. Mamy też w związku z tym pierwsze wnioski, które wydają się łączyć nas wszystkich, przynajmniej w jakimś stopniu. Rozległy się apele o porzucenie języka agresji i nienawiści. Pojawiają się już pierwsze próby znalezienia jakiegoś konsensusu.
Są to niewątpliwie inicjatywy bardzo potrzebne i naglące, ze wszech miar godne poparcia i kontynuacji. Zwróćmy jednak uwagę na to, że samo powstrzymanie się od najbardziej rażących, napastliwych i nienawistnych słów to co najwyżej tylko pierwszy, niewielki krok do rozwiązania problemu. Bo wypowiadane przez nas słowa odzwierciedlają tylko stan i zawartość naszego „wnętrza”: umysłu, uczuć i sumienia. Inaczej mówiąc: „serca”.
Trzeba też mocno podkreślić, że same tylko słowa nie stanowią ani przyczyny, ani istoty tego konfliktu. Jego istotą są fundamentalne różnice w ocenie różnych wartości. Bez przesady można niestety powiedzieć, że są sprawy, które w ocenie jednych są czarne, a w ocenie drugich białe, i inne sprawy, które w ocenie jednych są białe, a w ocenie drugich czarne. To, co jedni uważają za dobre, inni uważają za złe. I tych różnic nie usunie samo powstrzymywanie się od agresywnych słów.
— Jakie więc jest z tego wyjście? — Moim zdaniem nie unikniemy i nie wolno nam unikać bardzo wnikliwej i dogłębnej oceny różnych wartości, a także ludzkich postaw. Trzeba oczywiście odejść od języka agresji, jednak obiektywnie niszczące, złe i z gruntu niesłuszne postawy można także wyrażać językiem „kulturalnym”, wolnym od obraźliwych epitetów.
Wszyscy chcemy dobra dla naszego kraju. Pragniemy, by Polska zmieniała się na lepsze. Jak zatem oceniać różne propozycje zmian? Jakie stosować kryterium, jak odróżniać, co dla Polski dobre, a co złe? Istotne wydaje mi się hasło, które dawno temu brzmiało w pewnej popularnej piosence: „Sercem patrz!” Bo sama rozumowa analiza słów może być niewystarczająca i czasem prowadzić może do błędnych wniosków. Jestem przekonany, że dobro rodzi dobro, a zło rodzi zło. Złe drzewo nie może zrodzić dobrego owocu - mówi Ewangelia.
W moim przekonaniu dobro rodzi się z takich cech jak szacunek do wszystkich ludzi, życzliwość, wielkoduszność, pokora, gotowość do dialogu, gotowość do ustępstw, poszukiwanie zgody, przebaczanie i wiele tym podobnych. Ludzie o takich cechach mogą zbudować Polskę lepszą, w której wszyscy obywatele będą się czuć u siebie w domu. Na drugim biegunie jest niechęć i wrogość do ludzi, podejrzliwość, rzucanie oskarżeń, zadzierzystość, nieustępliwość, wszczynanie kłótni, zachłanność, zarozumiałość, wyniosłość, domaganie się od innych szacunku, wysuwanie różnych egoistycznych roszczeń i wiele tym podobnych. Nie chciałbym żyć w Polsce, budowanej i rządzonej przez takich ludzi.
Powściągnijmy więc nasze języki, oceniajmy propozycje i ludzkie postawy, patrząc nie tylko umysłem, lecz także i sercem, przede wszystkim jednak zajmijmy sami taką postawę, aby budowana przez nas Polska była naprawdę krajem, z którego będziemy mogli być dumni.
Józef Kajfosz (Kraków 29 października 2010)