SKĄD BIORĄ SIĘ ROZŁAMY?


Można stwierdzić bez przesady, że chrześcijanie wszystkich wyznań boleją nad tym, że chrześcijaństwo jest rozbite, podzielone na wiele obojętnych względem siebie albo nawet zwalczających się obozów. Dlaczego tak jest? Gdzie leży istotna przyczyna tego stanu? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie jest bardzo ważne dlatego, by uniknąć ciągłego powtarzania tego samego błędu, a przez to ciągłego powodowania, pogłębiania lub utrwalania rozbicia wśród dzieci Bożych.

Wszyscy wiedzą, że grzech, który powoduje to rozbicie, nazywa Biblia odszczepieństwem (Gal 5:20), Biblia Gdańska — kacerstwem, Biblia Tysiąclecia — rozłamem. W języku greckim chodzi o wyraz „airesis”, od którego pochodzi polski wyraz „herezja”. Według Biblii winni tego grzechu nie odziedziczą królestwa Bożego (Gal 15:21), po pierwszym i drugim upomnieniu należy ich unikać (Tt 3:10).

Na czym więc polega odszczepieństwo czyli herezja? Istnieje prawie powszechne przekonanie, że heretyk to człowiek trzymający się jakiejś nauki, wyznający coś sprzecznego ze Słowem Bożym, który odszedł od prawdy. Z przekonania tego wynika wniosek, że skoro herezja jest tak niebezpieczna i należy ją tępić, to trzeba wszelkimi siłami, zdecydowanie walczyć przeciwko ludziom odstępującym od prawdy i trzymającym się jakichś błędnych przekonań. Wiemy jednak aż nazbyt dobrze, że sposób ten stosowany gorliwie od stuleci, nie jest w stanie ani wytępić fałszywych nauk ani zapobiec coraz to nowym rozłamom, a tym bardziej ich usunąć.

Nie trudno zrozumieć dlaczego tak jest. Nasze zrozumienie jest zawsze cząstkowe, ograniczone, zaś myśli Boże są tak głębokie, że nie można ich wyrazić przy pomocy jakichś formułek. Zdążanie do pełnego poznania prawdy jest żmudnym długotrwałym procesem, zachodzącym pod wpływem Słowa i Ducha, który w życiu człowieka nie zostanie nigdy w pełni zakończony tu na ziemi. Jeśli więc ktoś swoje cząstkowe poznanie uważa za absolutną prawdę i przy jego pomocy usiłuje tępić herezję, a inni robią tak samo, skutkiem takiego działania może być tylko wrogość, spór, knowania, waśnie, odszczepieństwo. W ten sposób właśnie to, co robione jest w celu zapobiegania podziałom lub ich usuwania, powoduje nowe podziały albo pogłębia już istniejące.

Nie trudno wykazać, że nie taka jest droga do jedności wśród ludu Bożego. Szykanowanie kogoś za jego ograniczone zrozumienie prawdy lub próby zmuszenia go do przyjęcia zrozumienia innych, nie mają żadnego uzasadnienia w Słowie Bożym. Wiele miejsc Biblii uczy coś wręcz przeciwnego. W zborze w Koryncie znajdowali się sabatyści i wegetarianie, tzn. tacy, którzy byli przekonani o konieczności święcenia sabatu i wstrzymywania się od potraw mięsnych. Słowo Boże nie tylko nic nie mówi o wyłączaniu ich za to, ani o nakłanianiu ich do odstąpienia od tych przekonań, lecz nawet wyraźnie zabrania lekceważyć ich (Rz 14:1–13). Apostoł nie zmusza nikogo do przyjęcia swoich wskazówek, gdyż wie, że jeśli kto ma inne zrozumienie, nie może od niego odstąpić, dopóki Bóg nie skoryguje jego zrozumienia przez objawienie (Flp 3:15). Nawet jawnie nieposłuszni treści listów apostolskich (będących częścią Nowego Testamentu) mają być tylko napominani jako bracia (2Ts 3:14,15). Usługujący mają napominać krnąbrnych z łagodnością (2Tm 2:24–26; 1Ts 5:14). Środkami dochodzenia do jedności wiary wśród dzieci Bożych nie są policjanci, prokuratorzy, cenzurowie czy komisje dyscyplinarne, lecz cierpliwie pracujący apostołowie, prorocy, ewangeliści, pasterze i nauczyciele (Ef 4:11–14).

Jaka jest wobec tego istota herezji i kim to są ci, którzy winni są odszczepieństwa czyli niszczenia jedności ludu Bożego? Wyraz „airesis” nie sugeruje wcale by odszczepieńcy koniecznie musieli mieć do czynienia z czymś nieprawdziwym, niezdrowym, błędnym, fałszywym. Dosłownie wyraz ten oznacza „wybór”. Odszczepieńca to człowiek, który z różnych możliwych sposobów wyrażenia danej myśli, interpretacji danego tekstu, wypełniania jakiegoś polecenia, sposobów rozwiązania jakiegoś zagadnienia, itp., wybiera jeden jako jedynie dopuszczalny, przeciwstawiając go innym wg. niego jako fałszywym i niedopuszczalnym. Uzależnia on społeczność z innymi dziećmi Bożymi od tego, czy akceptują one ten wybrany przez niego sposób myślenia i postępowania. Istotne jest to, że odszczepieńca wybrane przez siebie przekonanie czyni warunkiem społeczności z innymi, przez co nieuchronnie prowadzi do rozłamu — dzieli ciało Chrystusowe na dwie części: na tych, którzy podzielają dane przekonanie i tych, którzy mają przekonanie inne.

Tak więc nie jest herezją i nie stwarza niebezpieczeństwa rozłamu samo posiadanie własnego przekonania, różnego od innych, lecz dopiero próba narzucenia tego przekonania innym, nawet za cenę zniszczenia jedności ciała. Wysiłki odszczepieńców sprowadzają się więc do tego, że domagają się oni od innych dzieci Bożych, by zrezygnowały one z własnego poszukiwania woli Bożej, z posłuszeństwa Duchowi i postępowania zgodnego z posiadanym zrozumieniem duchowym, a zamiast tego przyjęły zrozumienie ich własne i posłuszne były ich woli. Są oni oczywiście przekonani, że właściwie rozumieją wolę Bożą, nie biorą jednak pod uwagę tego, że nawet choćby tak było, to wola Boża względem innych ludzi może być inna. Choćby jednak nawet ktoś nie był skłonny do przyjęcia właściwego przekonania po prostu z braku zrozumienia lub dojrzałości, to i tak nie ma żadnych podstaw do narzucania mu prawdy przez naciski, środki dyscyplinarne czy sankcje, lecz ma sens dążyć do tego wyłącznie przez cierpliwe usługiwanie mu do lepszego zrozumienia. „Jedność” oparta na egzekwowaniu uchwał, dekretów i nakazów i pozbawiania się tych, którzy pozostają przy własnym zdaniu to godne pożałowania sekciarstwo. Wykluczenie ze społeczności ciała Chrystusowego wchodzi według Biblii pod uwagę jedynie w stosunku do tych, którzy wykluczyli się już z niego sami: przez powrót do rażących grzechów podeptali krew Chrystusową, znieważyli Ducha łaski i zajmują postawę absolutnie nie do pogodzenia z przynależnością do Chrystusa. Nie ma to nic wspólnego z różnicami interpretacyjnymi tekstów biblijnych, odrębnościami w sposobie praktykowania pewnych czynności ani różnicą zdań w podejściu do różnych zagadnień (1Ko 5:1–13; Mt 18:15–17; 1Ko 8:2; Gal 6:4,5; Rz 15:7; 3J 9:10).

Jeśli rozważymy dogłębnie istotę odszczepieństwa — co powoduje rozłamy a co nie, kto jest heretykiem a kto nie jest i w świetle tych spostrzeżeń przeanalizujemy szczerze i obiektywnie własną postawę i własne życie, prawdopodobnie zadrżymy z przerażenia, gdyż uderzy nas fakt, jak często nasze postępowanie nosiło albo jeszcze nosi cechy grzechu odszczepieństwa, jak często usiłowaliśmy „jednolicić” poglądy innych z naszymi, ile jest dzieci Bożych z którymi przestaliśmy się kontaktować z powodu ich przekonań, z jakim trudem przychodzi nam spotykać się, albo porozmawiać, nie mówiąc już o współpracy z tymi, których zrozumienie różni się pod pewnymi względami od naszego. Nie chodzi tu wcale o godzenie się z czymś, co wydaje nam się niewłaściwe. Chodzi o uznanie kilku elementarnych prawd zupełnie oczywistych. Po pierwsze, że na równi z innymi także i ja w wielu rzeczach mogę się mylić. Po drugie, że wszyscy mają prawo i obowiązek poszukiwania woli Bożej przede wszystkim w stosunku do siebie i nie mogą zrzucić z siebie odpowiedzialności przed Bogiem przez kierowanie się wolą innych ludzi. Po trzecie, że Bóg nigdy Swej woli nikomu nie narzuca — pozostawia ludziom pełną swobodę także i sprzeciwiania się, błądzenia i grzeszenia. Po czwarte, że wola Boża w stosunku do różnych ludzi może być różna. Po piąte, że jedność ludu Bożego polega na wspólnocie ciała Chrystusowego a nie na zgodności wszelkich szczegółów i wszelkich sposobów postępowania.

Tylko głupi może być tak zarozumiały, że uważa za pewnik, iż jego pobliźni postąpi najwłaściwiej, kierując się jego wolą — że ośmiela się brać na siebie odpowiedzialność przed Bogiem nie tylko za samego siebie, lecz i za innych. Dotyczy to zarówno jednostek, jak i grup dzieci Bożych. Każdy odpowiada, „stoi i upada” sam przed Bogiem (Rz 14:4,12; Gal 6:5; 1Ko 4:5,6).

Zrozumienie tych prostych prawd Słowa Bożego jest skutecznym lekarstwem przeciwko odszczepieństwu. Nie ma żadnej obiektywnej przyczyny, by wśród dzieci Bożych grasować musiała nadal ta niszcząca piątka „uczynków ciała” wykluczających wstęp do królestwa Bożego: wrogość, spór, knowania, waśnie, odszczepieństwo. Trzeba tylko potraktować je w należyty sposób, tak samo jak pozostałe uczynki ciała: wszeteczeństwo, zabójstwo, pijaństwo. Ich ciężar gatunkowy jest bowiem w gruncie rzeczy taki sam. Jeśli to zrozumiemy i zastosujemy, spowoduje to istotne zmiany naszego postępowania i wzajemnych stosunków, a skutkiem będzie szybki postęp w rozwoju Kościoła, gdyż nie ma aktualnie większej przeszkody w tym rozwoju jak odszczepieństwo.

Oby wyraz ten mógł zostać usunięty z naszego słownika, a jego miejsce mógł zająć wyraz, będący jego przeciwnikiem: filadelfia — miłość braterska.

J. K.