Żyjemy w trudnych czasach, które prawdopodobnie będą coraz trudniejsze. Świat, rządzony przez ludzi nie znających Boga, pogrąża się w coraz większych problemach i zamieszaniu. Wali się wszystko, co nie ma właściwych fundamentów, a rozpaczliwe próby przeciwdziałania temu są nieskuteczne.
Jako chrześcijanie mamy niezmiernie ważne przesłanie dla tego wstrząsanego różnorakimi dramatycznymi wydarzeniami świata — jedyne, które powinno i może rozwiązać, a w końcu rozwiąże wszystkie problemy ludzkości. Naszym obowiązkiem jest głosić ewangelię o Królestwie Bożym całemu stworzeniu i napełniać ziemię znajomością chwały Pana. Do tego zostaliśmy powołani, mamy do tego pełnomocnictwo Chrystusa i potężne nadnaturalne wyposażenie.
Tylko korzystając z tego wyposażenia i pełniąc to posłannictwo wypełniamy swoje przeznaczenie. Bez tego jesteśmy tylko jedną z wielu świeckich subkultur, rywalizującą z innymi przy pomocy naturalnych ludzkich środków, bez szans na zdobycie świata dla Chrystusa. Niestety, problemem współczesnych chrześcijan jest to, że zagubiliśmy to wyposażenie i zaprzepaścili to posłannictwo, właśnie przez… odejście od podstaw.
Trzy główne przeszkody w osiągnięciu naszego celu to: 1) Brak świadomości naszego powołania, 2) Bierność większości chrześcijan (tzw. „laików”) i 3) Rozbicie chrześcijaństwa na liczne obozy wyznaniowe. Bezwzględną koniecznością jest powrót do biblijnych podstaw w tych trzech dziedzinach.
Ad 1) Zgodnie z nauką Chrystusa chrześcijaninem jest ten, kto stał się Jego uczniem — oddał swoje życie Bogu i realizuje Jego cele. W życiu chrześcijanina żadna inna rzecz nie może mieć większego priorytetu. Bycie chrześcijaninem to cecha dominująca nad wszystkim innym w życiu człowieka, określająca jego tożsamość. Wszystko inne jest temu podporządkowane.
Ad 2) Biblijnym rozwiązaniem zleconego kościołowi zadania głoszenia ewangelii wszelkiemu stworzeniu jest zasada powszechnego kapłaństwa. W kościele o zdrowych podstawach nie ma podziału na duchownych i laików. Każdy członek kościoła głosi życiem i słowami ewangelię i uczestniczy czynnie w pozyskiwaniu i formowaniu nowych członków. Udostępnia na to samego siebie, swój czas, swoje środki, swój dom.
Ad 3) Rozwiązaniem problemu rozbicia wyznaniowego kościoła jest jedność w różnorodności. U jej podłoża leży świadomość, że absolutem jest tylko Bóg, natomiast wszystko ludzkie jest cząstkowe, subiektywne, względne i podlega zakwestionowaniu i uchyleniu. Wszyscy mamy tę samą tożsamość — jesteśmy dziećmi Bożymi i należymy do Chrystusa, a nasze różne doświadczenia, zrozumienie i tradycje nie dzielą nas, lecz są naszymi cennymi talentami, którymi usługujemy sobie wzajemnie w miłości i szacunku i które przez to pomnażamy, wzbogacając się i zmierzając wspólnie do „pełni wymiarów Chrystusowych”.
To nie jest utopia, lecz biblijny model, który został ponownie odkryty i funkcjonuje aktualnie na wielu miejscach świata, a wszędzie tam, gdzie funkcjonuje, kościół odzyskuje swój pierwotny dynamizm, rozwija się gwałtownie i w sposób zdumiewający wpływa na swoje otoczenie. W tych okolicznościach do kościoła wraca potężna, nadnaturalna Boża moc i chwała, toteż zadanie dotarcia z ewangelią do całego świata i zademonstrowania przed społeczeństwem wspaniałości życia zgodnego z ewangelią staje się dla kościoła czymś w pełni realnym i osiągalnym.
Na terenach tradycyjnie chrześcijańskich (Europa, Pn. Ameryka) proces ten natrafia na opory wśród przywództwa kościołów (duchowieństwa), dlatego szczególną rolę mają tu do odegrania ludzie nie obciążeni nadmiernie balastem teologii i tradycji — szeregowi członkowie kościoła. Jest tutaj ogromne pole do działania dla ludzi interesu. Jeśli Bóg daruje nam tę wizję i zechcemy włączyć się w jej realizację, istnieje realna szansa na dokonanie w naszym Kraju zmian, o jakich wiele poprzednich pokoleń nie śmiało nawet marzyć.
J. K.