ROZDZIAŁ I
OKAZYWANIE MIŁOŚCI
Dobry wieczór przyjaciele. Pragnę głosić na następujący temat: “Kiedy okaże się miłość, zamanifestuje się łaska”. Moje kazanie zaczerpnąłem z 3 rozdziału Ewangelii Jana, 16 wiersza: “Gdyż Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne.” Fragment ten mówi o miłości i wiemy, że nie ma żadnej mocy , ani takiego nauczania, czy przepisów, które mogłyby dorównać chrześcijańskiej Bożej miłości. Nikt nie jest w wstanie wytłumaczyć Bożej miłości, mimo, że wielu to usiłowało. Nie udało się to poetom i pieśniarzom, a nawet my usługujący, choć głosimy miłość Boga, nie umiemy do końca wyjaśnić Jego cudownej miłości. Pewien poeta tak oto napisał o Bożej miłości:
Choćby wody oceanów atramentem były
I chociaż by się w pergamin niebiosa zmieniły
A piórem się stało każde źdźbło trawy na świecie
Ludzie zaś wszyscy to zdolni natchnieni poeci
To gdyby opisać chcieli miłość Boga w niebie
Zbyt szybko by im wyschły oceanów głębie
Nawet zwój by nie był w stanie zawrzeć wszystkie te słowa
Choćby się poza granice horyzontu schował
Często też rozmyślałem o tym wielkim poecie, który tak oto napisał:
“Odkąd przez wiarę ujrzałem ów zdrój wypływający z Twych ran,
zbawcza miłość stała się moim natchnieniem, i nie ustanie, aż skonam.”
Uważam, że jeśli czegoś dzisiaj brakuje temu wielkiemu, uniwersalnemu kościołowi Bożemu, to jest to miłość. Nie potrzebujemy tak bardzo darów, emocji, jak nam się wydaje, choć są one cudowne i jesteśmy Bogu wdzięczni, że je posiadamy, ale o ile te dary nie są zarządzane przez miłość, są nieskuteczne. Miłość powinna władać domem, gdyż dom, w którym nie rządzi miłość nie jest w pełni domem. O ile mąż z żoną prawdziwie się nie kochają, wtedy nie mogą sobie ufać. Pamiętajcie, że miłość jest najmocniejszą siłą w świecie, i zamiast budować naszą wiarę na jakichś emocjach, które same w sobie są dobre, lub na jakimś darze, który też jest dobry – jak krzyczenie lub mówienie w językach itp., powinniśmy oprzeć naszą wiarę na miłości Bożej. Musimy powrócić do reguły: “Najpierw miłość, a dopiero potem wszystko inne.” Gdybyśmy tak postąpili, nasze kościoły postępowałyby we wzroście o wiele szybciej, gdyż Bóg jest miłością.
Słowo “miłość” posiada dwa znaczenia i dwa oryginalne, greckie wyrażenia, które ją opisują. Pierwsze z ich to “fileo” – jest to naturalna miłość męża i żony, drugie zaś to “agape”, która oznacza miłość Bożą. Obie zaś te miłości są od siebie różne. Dla przykładu, kiedy kochasz swą żonę, a jakiś mężczyzna by ją znieważył, zabiłbyś go na miejscu, byłaby to “fileo”. Jednakże miłość “agape” sprawiłaby, iż modliłbyś się o zgubioną duszę tego mężczyzny. Taka jest różnica. Jestem niemal pewny że wielu z nas zostało zwiedzionych, tak że myśleliśmy iż posiadamy miłość “agape”, w rzeczywistości mając jedynie miłość “fileo”. “Fileo” jest intelektualna, podczas gdy “agape” pochodzi z serca. Ludzka, uczuciowa miłość pochodzi z umysłu, miłość Boża – z serca. Tak więc miłość “fileo” zawsze powątpiewa i niedowierza, lecz agape zawsze odpoczywa i jest spokojna. Ludzka miłość zawsze się zastanawia, Boża miłość nigdy! Boża miłość opiera się na swej ufności i wytwarza wiarę, jeśli tylko kochacie Bożą miłością.
Wielu z was mogłoby powiedzieć: “Chcesz powiedzieć, że przeczytasz ten krótki werset Pisma i to wystarczy?” Ależ moi drodzy, w tym krótkim wersecie jest wystarczająco dużo, aby was wysłać do nieba, lub strącić na wieki do piekła. Wasz stosunek do tego krótkiego miejsca Pisma przypieczętuje wasze wieczne przeznaczenie, więc lepiej pomyślmy o tym przez chwilę.
Podobnie jak ten niewielki fragment, istnieje też wiele małych rzeczy, które możemy uczynić w tym życiu. Jezus powiedział, że jeśli podacie tylko kubek zimnej wody w Moim imieniu, spotka was nagroda. Tak bardzo się cieszę, że On widzi te wszystkie małe rzeczy, które czynimy. Miłość jest potężną mocą i kiedy jest okazywana i gdy osiąga granice swej siły, wtedy wszechwładna łaska przejmuje ją w tym momencie i spełnia to o co miłość prosiła. Właśnie dlatego mamy dzisiaj Zbawiciela. Bóg tak bardzo umiłował świat, że Jego miłość okazana światu wyprodukowała Zbawiciela. Bóg tak bardzo pragnął twego dobra, że wystąpiła Jego miłość i stworzyła odkupienie, zarówno od twoich chorób, jak i grzechów. Zmusiła Go do tego Boża miłość. Nie ma niczego większego od miłości, ona przynosi ufność, przynosi wiarę, przynosi przebaczenie. Miłość nie odczuwa żadnego strachu, lecz przepędza strach. Zauważyłem wiele strachu pośród chrześcijan – to niewłaściwe i nie powinno tak być. Strach, to brak pewności, ale kiedy miłujecie i macie pewność, odrzucicie strach. Bóg pragnie żebyście mieli miłość i byli Jego pewni – to wyrzuci wasze lęki i sprawi, że będziecie Mu służyć z większą miłością.
Miłość nie jest oparta na legalistycznych regułach, które musimy przestrzegać, miłość opiera się na wierzeniu sobie nawzajem, wierzeniu Bogu, ufaniu Bogu i byciu Go pewnym. I to jeszcze wam powiem, moi przyjaciele, że kiedy miłość Boża wejdzie do waszego serca, nie będziecie mogli ranić innych, ani zostać zranionymi. Kiedy wierzysz Bogu, prawdziwie Mu wierzysz i gdy Mu jesteś poślubiony, umierasz dla rzeczy tego świata, wtedy Bóg okazuje Swą miłość i Jego miłość czyni cię tym, czym jesteś.
Pragnę podzielić się z wami osobistym świadectwem o kilku doświadczeniach z miłością. Moje życie nie jest tajemnicze, jak ludzie myślą, wcale nie, chodzi o miłość, oto najważniejsza sprawa, to miłowanie Chrystusa. Nie, że tak twierdzicie, ale że Go miłujecie z całego waszego serca. Widziałem klęskę najokrutniejszych demonów, widziałem dzikie zwierzęta padające w obecności Bożej miłości. Miłość przepędza strach.
Niektórzy z obecnych tu pamiętają tę noc w Portland, w stanie Oregon, kiedy ten szaleniec stanął przede mną, opluł i przeklął. Wielu pastorów było tak nim przestraszonych, że pouciekali z podium. Byli i tacy, którzy chcieli wezwać stróżów prawa, siłą go związać i wtrącić z powrotem do więzienia. Zamiast nienawidzić tego człowieka – umiłowałem go. Pomyślałem, że ten biedak wcale nie chce mnie skrzywdzić, ale, że chce to uczynić ten demon, który w nim się znajduje. Ten człowiek z pewnością ma rodzinę, którą kocha, lubi jeść, współpracować, i być dobrym obywatelem, lecz jest w nim ten demon, który tak czyni. Pomyślałem: “Biedny brat!” On zaś podszedł bliżej i powiedział: “Zaraz ci pokażę, czy jesteś Bożym mężem, czy nie!” Nic nie odpowiedziałem. Spojrzałem tylko na niego. Wszyscy ucichli i wtedy on się odezwał: “Ty padalcu!” Nie odpowiedziałem, lecz pamiętajcie, że się nie bałem, gdyż stałem tam naprzeciw niego z Bożą miłością. I dopiero kiedy uniósł pięść, aby mnie uderzyć, powiedziałem: “Szatanie, wyjdź z tego człowieka.” I on obrócił się dookoła i upadł bezsilny na moje stopy, przyciskając je do podłogi. Zamiast się bać, moi przyjaciele, po prostu miłujcie. Pamiętajcie, że diabeł podda próbie każdy centymetr ziemi, do którego rościcie obie prawa, lecz jeśli tylko miłujecie Boga, wtedy nie ma już lęku i możecie stać na tym w co wierzycie i zwyciężycie.
Oto inny przykład. W zeszłym roku, w Meksyku, nie mogliśmy pomieścić tłumów, które przybyły na zgromadzenia, więc zebraliśmy wszystkich pod gołym niebem. Nie było siedzeń i jeden opierał się o drugiego, aby móc słuchać Bożego Słowa. Młodzi i starsi, a wszyscy ogromnie zmęczeni, gdyż mieli za sobą dzień pieszej drogi. Kiedy ich zobaczyłem, jak stoją na zimnie, pomyślałem sobie: “Jak bardzo muszą miłować Pana!” W dniu sądu oni wystąpią przeciwko tym samozwańczym członkom kościoła, których nawet noga by nie postała na takim, jak to zgromadzeniu. Pod koniec wieczornego nabożeństwa rozpadał się silny deszcz i wszyscy zmokliśmy, kiedy nagle w tłumie powstał wielki rumor.
Mój syn Billy Paul podszedł do mnie i powiedział, że jakaś kobieta w tłumie, z martwym dzieckiem na ręku, próbuje się przedrzeć przez porządkowych i strasznie krzyczy, że chce się do mnie dostać, tak, że nie są już w stanie jej utrzymać. Poprosiłem, aby zszedł do niej brat Moore i się za nią pomodlił. Kiedy brat Moore schodził do tej małej Meksykanki w audytorium, ona przedarła się już do samego przodu. Kiedy on ku niej odszedł zobaczyłem w widzeniu wskrzeszone niemowlę. Ta niewielka matka spoglądała na mnie i krzyczała: “Proszę ojca! Proszę ojca!” Powiedziałem: “Przynieście tu to niemowlę.” Było nieruchome pod przesiąkniętym deszczem kocem. Ona powiedziała mi, że umarło we wczesnych godzinach porannych, lecz nie mogłaby go oddać lekarzom, ani firmie pogrzebowej, ale przyniosła je do mnie, abym się za nie pomodlił. Położyłem ręce na to niemowlę i zmówiłem prostą modlitwę do Boga, i Bóg jest moim świadkiem, to dziecko zapiszczało i zaczęło wierzgać z całych sił. To wzbudziło popłoch w całym Meksyku.
Kiedy okazuje się miłość matki, manifestuje się łaska Boga. Amen.
Kolejnego wieczoru przyprowadzono nędznie ubranego staruszka. Kiedy przede mną stanął, wyciągnął różaniec i zaczął go zmawiać. Powiedziałem: “Możesz to schować mój bracie, teraz już nie jest ci potrzebny.” Jakże mocno miłowałem tego staruszka i odczuwałem wielkie współczucie, kiedy widziałem jego bose stopy i podarte spodnie. Z tyloma przeciwnościami losu, nie mogłem wprost uwierzyć, że i natura będzie przeciwko niemu, ale tak właśnie było, był zupełnie ślepy. Gdy na niego spoglądałem moje serce zapałało wielką miłością i sympatią. Zakrzyczałem do Boga w górze: “Jezu, zmiłuj się nad tym starym, ślepym tatusiem, czy mu pomożesz Ojcze?” i usłyszałem jak ten mężczyzna krzyczy: “Gloria Dios!” (Chwała Bogu! – tł.) i jego wzrok całkowicie powrócił. Co to sprawiło? To było wejście do współuczestnictwa w jego cierpieniu. Musicie to zrobić! Jeśli kiedykolwiek odniosłem skutek w modlitwie za kogoś, było to wtedy, gdy zacząłem współuczestniczyć z nimi, odczuwać ich słabości, czuć ich stan; wtedy coś w was przenika poza rozum i wypowiada modlitwę wiary za chorego. Musicie wczuć się w człowieka, musicie go polubić, musicie z nim przebywać zanim możecie mu pomóc – wtedy dopiero dochodzicie do pewnej głębi – i jest to Boża miłość, która znajduje się poza miłością ludzką.
I powiem wam coś jeszcze, za co okrzykniecie mnie być może fanatykiem, ale i tak wam to powiem. Cała moja usługa zawsze była otoczona miłością – jeśli mogę miłować, lub sympatyzować z czymkolwiek się spotkam, coś się dzieje! Pewnego razu, wiele lat temu, gdy byłem leśnikiem, jechałem przez lasy i pola, w związku z moją pracą, i nagle przypomniało mi się, że niedaleko mojego rewiru mieszka chory przyjaciel, który mnie potrzebuje. Pomyślałem, że skoro jestem już tak blisko, zajdę do niego. Dlatego przeskoczyłem ogrodzenie i skierowałem się polem, wiedząc, że jest to najkrótsza droga.
Zostawiłem strzelbę na siedzeniu auta, przeskoczyłem ogrodzenie i ruszyłem polem w kierunku domu przyjaciela.
Kiedy odszedłem już jakieś 200 jardów od ogrodzenia, zobaczyłem jak, nagle, podnosi się przede mną wielki, czarny byk. Ojej! Skąd on się tu wziął? Wtedy przypomniało mi się, że był to byk zabójca, którego tam przenieśli z farmy Burk`s. Kilka miesięcy wcześniej zabił człowieka, ale ponieważ był bardzo dobrym reproduktorem sprzedano go na tą farmę, a ja o tym zupełnie zapomniałem. I oto stał teraz, zaledwie 30 jardów ode mnie – automatycznie sięgnąłem po strzelbę, lecz zostawiłem ją przecież w aucie! Jakże się cieszę, że ją tam zostawiłem! W przeciwnym razie musiałbym go zastrzelić, a później za niego zapłacić. On kilka razy odgarnął kopytem ziemię i ruszył na mnie. Wiedziałem, że ogrodzenie jest za daleko, i wszystko co było do dyspozycji, to malutki zagajnik, za którym właśnie znajdował się on. Nie wiedziałem co robić. Gdziekolwiek bym się nie skierował i tak by mnie dopadł, śmierć zajrzała mi w oczy! Wtedy pomyślałem o moim Panu i powiedziałem w sercu: “Przejdę teraz przez śmierć, tak dzielnie jak tylko potrafię, wierząc w Pana Jezusa Chrystusa.” Gdy tylko to wyszło z mojego serca, nagle coś się stało. Nie traktujcie tego proszę jak coś dziecinnego.
Och, życzyłbym sobie, aby to stało się i w tej chwili! Zawsze w takich przypadkach dzieje się to “coś”. Zamiast tego byka nienawidzić, odczułem do niego sympatię, pokochałem go i więcej już się go nie bałem, nie więcej niż stojących tu braci. Wszelki strach odszedł i pomyślałem: “Biedne zwierzę, znalazłem się na twoim terytorium, ty jesteś zwierzęciem i nie widzisz różnicy, wiesz tylko, że musisz bronić swych praw.” Potem zwróciłem się na głos do byka: “Stworzenie Boże, jestem Bożym sługą i idę modlić się za chorego brata. Przepraszam, że naruszyłem twój spokój, ale w imię Jezusa połóż się.” On na to wyprostował przednie racice wzbijając kurz i stanął. Stałem spokojny jak teraz. Ten potężny zabójca powstrzymał swój zabójczy atak zaledwie 2 metry przede mną. Był oszołomiony, spojrzał w tym kierunku i w tamtym, następnie odwrócił się, przeszedł obok i położył na ziemi. Przeszedłem obok niego w odległości metra, ale już się nawet nie poruszył. Och, kiedy miłość jest poddana próbie, wtedy pokona każdego nieprzyjaciela i każde katusze, jakie tylko są na ziemi. Ten sam Bóg, który zamknął kiedyś w studni paszcze lwom wciąż dzisiaj żyje, mój bracie! (Daniel 6,23 - tł.)
Moja żona, która tu dzisiaj też jest, zawsze mnie napomina za koszenie trawy bez koszuli. Na naszej parceli mamy 20 akrów trawnika, spory kawałek z przodu, a tak samo i z tyłu. Kiedy koszę w pełnym słońcu, zaraz robi się nieznośnie gorąco i czasem ściągam koszulę, kiedy już jestem na trawniku za domem, kosząc z całych sił. Jeśli ktoś zadzwoni w międzyczasie, mogę szybko wbiec do domu, przebrać dżinsy i przepocone ubranie i w kilka minut wyglądać elegancko. Zwykle jest tak, że zanim skończę z tylnym trawnikiem, ten od frontu już zdąży odrosnąć, gdyż zazwyczaj nie udaje mi się skosić więcej niż kilka pasów dziennie.
Pewnego popołudnia byłem za domem, a ponieważ nikt mnie nie widział ściągnąłem koszulę i ostro zabrałem się do koszenia. Zupełnie zapomniałem, że w rogu ogrodzenia znajdowało się gniazdo szerszeni i zahaczyłem o nie kosiarką. I moi przyjaciele, Bóg jest teraz moim sędziom, w jednym momencie cały zostałem pokryty szerszeniami. Dobrze wiecie jak niebezpieczne jest żądło szerszenia, śmiertelnie, a ja stałem tak bez żadnej koszuli na sobie. Wtem coś nagle się stało! Miłość – oto, co się stało. Zamiast zapałać nienawiścią do tych szerszeni, pomyślałem: “Biedne Boże stworzonka, nie mam nic przeciwko wam. To jest wasz dom, a ja wam go naruszyłem.” Potem powiedziałem głośno do szerszeni: “Przepraszam, zapomniałem, że tu jest wasz dom, a ja was zaniepokoiłem i przeszkodziłem – proszę, przebaczcie mi.” Wiem, że brzmi to dziecinnie, ale myślę, że czasami lepiej byśmy zachowali się jak dzieci Boże, zamiast zawsze chcieć postępować jak dorośli, i tak bardzo brać rzeczy w swoje własne ręce. Więc choć cały pokryty byłem szerszeniami, wcale się ich nie bałem i powiedziałem: “Stworzonka, wracajcie do gniazda. Nie skrzywdzę was.” I Bóg mi świadkiem, szerszenie okrążyły mnie trzy, czy czterokrotnie i wleciały z powrotem do swojego gniazda. To była miłość – och, potęga miłości moi przyjaciele.
Oto inne zdarzenie, kiedy miłość zamanifestowała się u mnie względem natury. Rok temu, latem siedzieliśmy z moimi dobrymi przyjaciółmi Leo i Gene na ganku. Nauczałem ich Bożego Słowa. Poruszyliśmy głęboki temat matczynej miłości. Tego dnia rano, gazeta opisała historię pięknej, młodej murzynki, która urodziła nieślubne dziecko. Zawinęła je w kocyk, zaniosła nad rzekę Ohio i zrzuciła z mostu do wody. Świadkiem zdarzenia był taksówkarz, który doniósł o tym władzom. Wszczęto śledztwo, które to potwierdziło. Omawialiśmy więc ten przypadek, iż ta dziewczyna z pewnością była pozbawiona wszelkiej miłości. Owszem, była kobietą, która urodziła dziecko, ale z całą pewnością nie była żadną matką.
Właśnie wtedy ujrzeliśmy zbliżającą się ku nam po drodze samicę oposa. (zwierzę z rodziny torbaczy, wielkości kota – tł.) Ona przeszła obok kilku innych obejść, choć nie miały płotu i zbliżyła się do mojego, mimo iż było szczelnie ogrodzone. Wyglądało, jakby dobrze znała drogę, ponieważ nie próbowała się przeczołgać pod płotem, tylko weszła na podjazd, zakręciła i podeszła do mojego frontowego ganka. Powiedziałem chłopcom, że musi być wściekła, gdyż oposy żerują tylko nocą i bardzo trudno zobaczyć je w ciągu dnia.
Zeszliśmy jej naprzeciw. Chwyciłem ogrodowe grabie, które zostawił mój sąsiad, brat Woods, i ostrożnie ją nimi przykryłem. Ku mojemu zdziwieniu zamiast udawać martwą, zaczęła je gryźć. Było to dziwne, gdyż oposy, nawet przy najmniejszym niebezpieczeństwie udają martwe.
Obróciłem ją na grzbiet i zobaczyłem, że była ciężko ranna. Miała złamaną nogę i wgłębienie na głowie po silnym uderzeniu, wypełnione zaschłą krwią. Muchy złożyły do rany jaja, z których wylęgły się już larwy, wdała się okropna infekcja i całość śmierdziała zgniłym mięsem. Kiedy leżała na grzbiecie, była tak zmęczona i słaba, że jej mięśnie nie były dłużej w stanie utrzymać zamkniętej torby w której niosła swe młode. Ujrzeliśmy dziewięć młodych, które tam karmiła.
Możecie to sobie wyobrazić? Mimo, że już ledwo łapała oddech i była bezsilna, wciąż karmiła swe młode i próbowała je ochraniać! “Spójrzcie chłopcy – powiedziałem do Leo i Gene – oto prawdziwa matka, która do ostatniego tchu walczy o swoje dzieci, podczas, gdy owa murzynka wyrzuciła swe do rzeki. Oto prawdziwa, autentyczna miłość matczyna do swych latorośli.”
Och! Moje serce zostało tym poruszone! Wtedy ona ponownie spróbowała stanąć na nogi, na co jej pozwoliłem, i na naszych oczach skierowała się wprost do drzwi mojego domu. Podeszła do schodów i upadła bez sił. Kiedy do niej podeszliśmy wyszedł brat Woods ze swoją żoną. “Ona jest zbyt ciężko ranna, aby przeżyć – powiedziała siostra Woods, która jest weterynarzem – i będziesz musiał ją zabić bracie Branham.” “Och, nie mogę” – odrzekłem. “Ale ona zaraz umrze, a jej małe się zagłodzą – powiedziała – powinieneś wziąć je i szybko zabić.” Przekonała mnie, że byłoby lepiej je zabić, niż pozwolić im tak cierpieć, lecz och, ja nie mogłem tego zrobić. “Więc weź swą strzelbę i zastrzel te biedactwa, bracie Branham.” “Nie wierzę w to siostro Woods – odrzekłem – nie mógłbym.” “Czy nie jesteś myśliwym?” “Tak, ale nie mordercą!” “W takim razie zrobi to mój mąż” – odrzekła. Lecz i to nie wydawało mi się właściwe i poprosiłem byśmy jakiś czas po prostu poczekali.
Wieczorem zabrałem rodzinę na przejażdżkę. Kiedy wróciliśmy poszedłem zobaczyć, czy wciąż tam jest. Leżała jeszcze bliżej śmierci, niż wcześniej. Wiedziałem, że gdyby miała choć odrobinę siły, wyniosła by się o zmierzchu, lecz ona tam leżała bez siły, a jej małe usiłowały pić z niej mleko. Było mi tak niezmiernie żal tego rannego, umierającego bezsilnie zwierzątka.
O poranku, około szóstej, kiedy szedłem do mojego gabinetu (mały pokój służący do czytania, medytacji i modlitwy – tł.), aby rozmyślać o Panu, podeszła do mnie moja córka Rebeka mówiąc: “Nie mogę tatusiu przestać myśleć o tej biednej matce oposicy.” “Ani ja Beki” – odrzekłem. Postanowiliśmy pójść i zobaczyć co z nią. Kiedy ją ujrzeliśmy była w jeszcze gorszym stanie, jej oddech był już prawie niewyczuwalny. Beki się rozpłakała, więc wróciliśmy do domu i położyłem ją z powrotem do łóżka. Sam zaś wróciłem do gabinetu i usiadłem. “Och Boże – pomyślałem – jak ta biedna mama opos musi cierpieć, jak musi kochać te niemowlęta. Mam nadzieję, że nie będę ich musiał zabijać...” I kiedy tak siedziałem, coś do mnie powiedziało: “Wczoraj o niej głosiłeś, wybrałeś ją za temat swego kazania.” “To prawda” – odrzekłem. “Powiedziałeś, że to jest prawdziwa matka.” “To prawda” – znów odrzekłem. “Lecz Ja posłałem ją do twoich drzwi i ona czekała tam 24 godziny, jak prawdziwa dama, aż przyjdzie jej kolej, aby się o nią modlić, a ty nie zmówiłeś nawet jednego słowa.” “Rzeczywiście ja nie ...” “Z kim ja rozmawiam?! Czy ja mówię sam do siebie?” – podskoczyłem na równe nogi! “Och, czy to Ty Boże?” Schyliłem głowę i zakrzyczałem: “O miłosierny Boże, przebacz swemu pokornemu słudze niewiedzę. Wybacz, że jestem taki głupi, drogi Panie i nierozumny. Przebacz mi drogi Panie.” Natychmiast pobiegłem z tym do tej oposiej mamy, uklęknąłem przy niej i podniosłem głowę w modlitwie do Boga o jej uzdrowienie. Położyłem na jej wpół umarłym ciele moje ręce i pomodliłem się z całą powagą. Kiedy tylko wstałem z kolan życie powróciło do jej ciała – skoczyła na nogi, pozbierała swe młode, uniosła swój wzrok na mnie, jakby chciała powiedzieć: “Uprzejmie panu dziękuję” i oddaliła się po trawniku do jezdni i dokładnie tą samą drogą, którą przyszła skierowała się do lasu. Jakże się radowałem, jakże uwielbiałem Boga! On skierował biednego, starego, umierającego oposa do moich drzwi po modlitwę, a potem wzbudził do życia – zwykłe zwierzę, które nie ma nawet duszy, w której mógłby przebywać Duch Święty – a jednak Bóg prowadził je Swą potężną dłonią! Na ile wiem, ona wciąż żyje i wychowała swą rodzinkę.
Jeśli Bóg, przez Ducha Świętego, mógł przyprowadzić do mnie biednego, niemego oposa po modlitwę, aby jego życie zostało zachowane, o ileż więcej warci jesteście wy, niż opos! Czy i wy dzisiaj nie przyszliście po modlitwę, drodzy bracia i siostry? Jeśli Bóg mógł podnieść oposa, może z całą pewnością podnieść i ciebie. Och, zwróćmy się ku Niemu z całych naszych serc! Wy, którzy leżycie tu chorzy, czy nie wiecie, że troszczy się o was Król królów? Nie martwcie się, nie obawiajcie. Może powiesz: “Ale, ja jestem taki nieistotny przed Bogiem.” Lecz ja ci mówię: “Jesteś Jego dzieckiem i Bóg cię pragnie. On ciebie kocha! On tak bardzo cię umiłował, że kiedy okazała się Jego miłość, zamanifestowała się wszechwładna łaska i posłała Zbawiciela, aby cię dla Niego odkupić z powrotem. W tym Odkupicielu, On został zraniony za nasze nieprawości, ponieważ On ciebie umiłował” Bóg widział utrapienie Swego ludu i Jego ranami zostałeś uzdrowiony. Boża łaska otwiera te drzwi, gdyż wymaga tego Jego miłość. I kiedy Jego miłość okazuje Jego uczucia, występuje Chrystus i zajmuje Swe miejsce. To wymaga czegoś, co zajmie miejsce – Jego miłość, i tylko ona, wyszła po ciebie, a łaska przygotowała za ciebie ofiarę. Teraz jesteś tylko proszony, by temu uwierzyć: “Ktokolwiek w Niego wierzy, nie zginie, ale ma życie wieczne.” Mam nadzieję, że to zrozumieliście.
Miłość jest jednym z największych instrumentów w Bożym planie: Bóg JEST miłością, Biblia mówi, że On jest miłością. (I Jana 4,8 – tł.) A kiedy stajesz się jednym z Jego dzieci, stajesz się częścią tej miłości, częścią Bożego planu. Stajesz się częścią Jego własności. Kiedy tak czynisz, stajesz się synem, lub córką Boga, a On powiedział, że daje ci wiecznie trwające życie. Słowo użyte w grece dla “wieczne” to “zoe”, które znaczy: “życie Boga”; w takim razie Boża miłość okazana tobie czyni cię częścią Niego samego, jeśli się nawróciłeś – stajesz się dzieckiem, które jest “urodzone z” albo które “pochodzi z”, co czyni cię bliskim Bogu tak dalece, że jesteś teraz synem lub córką.
Bóg Stworzyciel, stworzył wszystko swą mocą, przez swe mówione Słowo, a wszystko co jest Bożym Słowem zamanifestowało się. Cały świat został przez Niego uczyniony i jakże zawodzimy, gdy próbujemy lekceważyć Boże Słowo, lub staramy się ograniczyć Bożą moc poprzez swoją wyobraźnię. Ta właśnie ziemia, na której stoimy dziś wieczorem, jest jedynie zamanifestowanym Słowem Boga – Bóg uczynił świat Swoim mówionym Słowem. Och, dlaczego przyszedłeś tu dziś po modlitwę? Pytam cię: “w jakim stanie znajduje się dzisiaj twoja dusza przed Bogiem?” Pochylmy nasze głowy i mówmy do Niego ... i pamiętajcie drodzy przyjaciele, jeśli jest to moje ostatnie kazanie w życiu, moje słowa są prawdą, gdyż Biblia mówi, że to prawda, Duch Święty manifestujący się w mojej usłudze, potwierdza, że to prawda, a także świat nauki wie, że to prawda, gdyż zostało to nawet sfotografowane. Wierzcie i ujrzyjcie Boga działającego między wami. Ponieważ wiem, że obecna tu w tej chwili Światłość, podczas, gdy modlę się za was, jest tym samym Światłem, które zostało sfotografowane na zgromadzeniach w Huston, w Teksasie. I wiem również, przed Bogiem, jako moim Stworzycielem i Zbawicielem, że jest to ten sam Słup Światła, który prowadził dzieci Izraela z Mojżeszem, który był ich przywódcą. Wierzę, że Słup Ognia, który się tutaj znajduje w tej chwili, i który będzie tu dziś objawiał tajemnice ludzkich serc, to ten sam Słup Ognia, który stąpił i stał się ciałem i przebywał pomiędzy nami w postaci Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Jezus powiedział: “Wyszedłem od Boga i wracam do Boga”. Wierzę, że kiedy On wrócił do Boga, powrócił następnie w formie tego Światła, do tej samej postaci, w której objawił się Mojżeszowi i innym prorokom poprzez całą Biblię. Wierzę, że jest to ta sama Światłość, którą widział Paweł na drodze do Damaszku, choć ci, którzy z nim byli niczego nie widzieli. (Dz. Ap. 9,1-7 – tł.) Wierzę, że ta Światłość, która jest w tej chwili obok mnie, jest tą samą, która wyprowadziła Piotra z więzienia. (Dz. Ap.12,7-10 –tł.)
On w tej chwili jest dokładnie tutaj odpowiadając na modlitwę pewnej małej, ciemnowłosej kobiety, która tu siedzi, a choruje z powodu swojego nerwowego stanu, zaś siedzący obok niej mężczyzna ma chory kręgosłup. Jesteście małżeństwem. Jeśli to prawda podnieście swoje ręce. Nie znam was, ani nigdy nie widziałem, ale Pan Jezus Chrystus was uzdrawia. Oboje jesteście uzdrowieni. Amen.
Widzę, jak ta Światłość przeszła teraz do mężczyzny, który cierpi z powodu woreczka żółciowego. Pan się nazywa Clarence i przyjechał pan z miejsca zwanego Wielką Prerią. Czy to prawda? Pański problem z woreczkiem jest skończony. Idź do domu i bądź zdrowy. Amen.
Powiecie: “Bracie Branham, nazwałeś go po nazwisku.” Czy nie to samo uczynił Jezus Chrystus, kiedy był tu w ciele, mówiąc Szymonowi, że ma na imię Szymon, a imię jego ojca to Jona, ale odtąd będzie nazywany Piotrem? (Jan 1,42 –tł.) Dokładnie tak! On wciąż jest taki sam. Amen.
Słup Ognia jest teraz nad kobietą, która cierpi na nadciśnienie. Pani nazywa się Fshbrook i jesteś z tego miasta. Mieszkasz na 125 ulicy, a numer twojego domu to 13104, jeśli tak jest podnieś rękę. Dobrze, idź do domu, jesteś uzdrowiona. Jezus Chrystus cię uzdrawia.
Och! Ludzie, wzywam was byście wierzyli! Spójrzcie na Boga i żyjcie, i wierzcie! Światłość schodzi teraz tutaj na tą panią w pierwszym rzędzie – pani Pharr – masz chore serce, prawda? Czy wierzysz, że Bóg cię uzdrowi? Twój ojciec obok ciebie ma duchowe kłopoty. Nie jesteście stąd, ale z innego stanu, z górzystej okolicy. To Warren w Pensylwanii. Jeśli tak podnieście swe ręce. Oboje jesteście uzdrowieni, Jezus Chrystus was uzdrawia. Amen.
Coś teraz zrobię. Każdy, który dopuścił do serca chłód względem Pana Jezusa Chrystusa, wszyscy, którzy są daleko od zwycięstwa, każdy grzesznik, przyjdźcie teraz do Chrystusa, który sam właśnie przed wami się potwierdził. Przyjdźcie do Jezusa w tej chwili wszyscy, którzy chcecie się pozbyć swoich plam i win. Chrystus jest tutaj! Wyjdźcie do przodu, podczas, gdy On tu jest. Czy to zrobicie? Chodź grzeszniku przyjacielu, odstępco, zimny, letni, obojętny, przyjdźcie wy z balkonów, dajemy wam tę sposobność, aby przyjść i przyjąć tego Pana Jezusa Chrystusa, który precz usuwa żądło śmierci. Wiem co mówię. On by inaczej nie pozwolił dokonać tych rzeczy, które potwierdzają, że On tu jest. Czy chcesz się pozbyć swych win i plam? Przyjdźcie właśnie teraz, każdy z was.
Co z wami Kanadyjczycy? O co chodzi? Dobrze być konserwatywnym, ale nie bądźcie zbyt sztywni, zasmucicie Ducha i nie będziecie mieli przebudzenia. Posłuchajcie mnie, mówię w imieniu Pańskim! Przełamcie ten upór i tę sztywność pośród was, na kolana, wiecie, że potrzebujecie skruchy! (pokuty – tł.) Mówię w imieniu Jezusa Chrystusa. Jeżeli pragniecie przebudzenia, rozpalcie serca dla Boga. Jestem Bożym sługą, Bożym prorokiem i są pomiędzy wami tu dzisiaj tacy, którzy powinni się znaleźć tu przy tym ołtarzu. Lepiej pojednajcie się z Bogiem, bo nadchodzi godzina, gdy będziecie krzyczeć, aby to znaleźć, a nie znajdziecie. To jest “Tak mówi Pan!”
To mówi Bóg. Przyjdźcie do tego ołtarza, wy, którzy jesteście obojętni – wstydźcie się! Podczas, gdy Duch Święty przychodzi i czyni te rzeczy pomiędzy wami, które widzicie, a wy siedzicie, jakbyście skostnieli na śmierć! Wstawać z krzeseł i do ołtarza! Pokutujcie, albo zgińcie! Nie wiem czemu tak mówię, lecz coś mówi mi abym to powiedział. Ostrzegam was, a i to może być również wasze ostanie ostrzeżenie. Pokutujcie! Nie dbam o to, do jakiego należycie kościoła – jeśli jeszcze nie pokutowaliście, a w waszych sercach nie ma Bożej miłości, wtedy wciąż jesteście grzesznikami i znajdujecie się na drodze do piekła! To jest “Tak mówi Pan”.
Ten sam Bóg, który tu na platformie rozróżnia duchy i odsłania ich kondycje, mówi właśnie w tej chwili. Mówię w imieniu Jezusa Chrystusa. Uciekajcie do ołtarza, wpadnijcie w skruchę, szybko zanim Bóg się od was odwróci i będziecie na wieki potępieni! To jest “Tak mówi Duch Święty”, który jest tu teraz pomiędzy nami!
To jest szorstkie, ale to jest On, a ja to mogę tylko wypowiedzieć. Bóg wie, że za nic takich rzeczy sam z siebie wam bym nie powiedział. Coś mnie uchwyciło i kazało to powiedzieć. Jestem tylko posłuszny Bogu. Lepiej tu przyjdźcie, dopóki śpiewamy jeszcze jedną zwrotkę “Tam jest Źródło wypełnione Krwią”. Och, jak ten kraj potrzebuje złamania, najpierw musi mieć miejsce złamanie, zanim możecie zostać ponownie ukształtowani. Chodziliście do kościoła tak długo, że porośliście mchem i stwardnieliście. Potrzebujecie skruchy, potrzebujecie staromodnego doświadczenia Bożej miłości w swym sercu. I pamiętajcie, mój głos będzie was prześladował, aż do śmierci! To prawda! Mówię w imieniu Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
Powiem wam jeszcze jedno: jeśli macie coś przeciw komuś, lepiej to załatwcie w tej chwili! To jest związanie ciemności w tym budynku. “Mój Duch nie będzie borykał się z człowiekiem wiecznie.” Wierzę, że natychmiast bym wstał z krzesła i pobiegł do ołtarza, o ile moje serce właśnie teraz nie rozpaliło się dla Boga.
Przyjaciele nie widziałem już tego od lat. Nigdy jeszcze nie miałem takiego uczucia, które mnie ogarnęło zaledwie przed chwilą. Kiedy to ujrzałem, było to jakby mroczna ciemność, falująca poprzez ten budynek. Coś do mnie gwałtownie przyszło i to nie były moje własne słowa, ani moja wola by je wypowiedzieć. Bóg wie, że to prawda.
Coś jest nie tak, zapamiętajcie to. Posłuchajcie przyjaciele, nie zawieram kompromisów, nie jestem też pokrętny. Mówię prawdę i Bóg potwierdza, że mówię prawdę. Staliście się tak bardzo “kościelni”, że opuściliście Chrystusa! Cieszę się, że widzę waszą świadomość grzechu i że ten ołtarz zapełnił się szczerymi sercami – to potwierdza, że Bóg działa. Teraz więc módlmy się wszyscy razem i wzywajmy naszego Pana, dopóki On nas słyszy. Bóg da Edmonton przebudzenie, o ile będziecie posłuszni... chodźcie wezwijmy Boga. Zapamiętajcie, potrzebujemy przebudzenia, a waszej krwi nie będzie w dniu sądu na moich rękach. Mówię w imieniu Jezusa! Chcielibyście zobaczyć kolejną noc wylania Ducha, jak w dniu Zielonych Świąt? To zależy od was. Dawca Zielonych Świąt jest tutaj – Duch Święty. Módlcie się, wzywajcie Boga!
O wieczny Boże, przychodzę w imieniu Jezusa Chrystusa, diabeł został zgromiony, choroba uzdrowiona, ewangelia została wygłoszona, a moc Boża usunęła każdą moc demoniczną z tego budynku. O, Panie zburz każdą ścianę podziałów, zniszcz denominacjonalizm, zniszcz ideały tego typu, a niech w tej chwili do każdego serca zstąpi Duch Święty, jak potężny wiatr. Wypełnij tę wielką widownię jaśniejącą mocą Ducha Świętego, rozpal płomień ognia w każdym sercu. Och, wieczny Boże, który znasz serca ludzi, który objawiasz samego siebie, jako płonący ogień, wybacz każdy grzech, zabierz przewinienia i uczyń tych ludzi czystymi i białymi. Spraw to Panie. Podnieście swe ręce ludzie, oddajcie Mu chwałę ... oddajcie Mu chwałę.
Wygłoszone w Edmonton w Kanadzie.
Z książeczki “Jedenaste przykazanie”,
wydanej w roku 1955 przez William
Branham Evangelistic Association,
Jeffersonville, Indiana, USA.
Z angielskiego tłumaczył Wojciech Nowakowski.