Jako lud Boży jesteśmy solą ziemi i światłością świata (Mt 5:13–16). Nasze dobre uczynki mają być widziane i w ten sposób mamy przyczyniać się do chwały naszego Ojca i do wypełniania się na ziemi Jego woli. Rzecz oczywista, że powinniśmy szerzyć dobro nie tylko w otoczeniu swoich najbliższych, sąsiadów czy współpracowników, lecz także na szerszą skalę, wpływając na stosunki społeczne.
Ale czy możemy wywrzeć jakiś znaczący wpływ na społeczeństwo? Wydaje się, że aby wpływać na społeczeństwo, trzeba mieć władzę. Nie mając władzy, nic nie można zdziałać. A posiadanie władzy kojarzy nam się z działalnością polityczną. Trzeba by założyć partię polityczną, pozyskać zwolenników, wystąpić w wyborach, uzyskać poparcie, dostać się do sejmu i potem lansować swoje dążenia społeczne.
Taki jest tryb ludzki, świecki, czyli „normalny”. Są kraje, gdzie chrześcijanie ewangeliczni stanowią znaczący odsetek ludności i postępowanie takie ma szansę powodzenia i czasami ma miejsce. Jednakże Słowo Boże nigdzie nie zachęca nas do ubiegania się o wpływy w taki właśnie sposób. Czy więc to znaczy, że z wpływu na społeczeństwo mamy zrezygnować? Wcale nie! Jako uczniowie Chrystusa mamy władzę, ale nie jest to władza polityczna. Boży sposób naszego wpływania na władze kraju jest całkiem inny. Jest to sposób duchowy.
Podstawowa biblijna wskazówka w tym zakresie jest następująca: „Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi. Za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1Tm 2:1–4).
Bożym zaleceniem jest więc modlitwa za władze. Skoro Bóg zaleca taką modlitwę, skoro w Jego oczach jest ona rzeczą dobrą i miłą, to możemy być pewni, że jest także środkiem skutecznym. Gdyby tak nie było, zachęta taka nie miałaby sensu. Skoro zaś modlitwa za władze w świetle Biblii jest skuteczna, to czy mamy tego świadomość? Czy wierzymy, że nasze modlitwy o władze mogą prowadzić do różnorakich pozytywnych skutków i zmian?
Jako lud Boży ponosimy szczególną odpowiedzialność za swój kraj, nawet jeśli nie sprawujemy w nim żadnej oficjalnej władzy. Z tej odpowiedzialności możemy się wywiązać wyłącznie w sposób duchowy, działając przy pomocy Bożych, duchowych środków. Pismo Święte poucza nas o tym, że „bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich” (Ef 6:12).
„Krew i ciało” to symboliczne określenie ludzi, w tym przypadku polityków, członków rządu, parlamentarzystów i innych osób u władzy. Nasza walka nie jest nigdy walką przeciwko nim, nawet choćby byli sprawcami zła. Są oni bowiem pod wpływem sił i władz o charakterze duchowym. Wyraźnie widzimy, że wszystkie spory i walki polityczne toczone są „z krwią i z ciałem” — politycy zwalczają się wzajemnie, znieważają, oskarżają i dążą do zniszczenia swoich przeciwników, przez co wcale nie dochodzi do eliminacji zła, lecz przeciwnie, ono coraz bardziej się potęguje. A prawdziwi sprawcy zła, nadziemscy demoniczni władcy, zacierają ręce z satysfakcji.
Mówiąc obrazowo, to, o czym czytamy w gazetach i co oglądamy w telewizji, stanowi tylko widzialną część przebiegających wydarzeń. Jest jeszcze druga część, niewidzialna, duchowa, która ma na bieg wydarzeń decydujący wpływ. Politycy są w pewnym sensie i w pewnym stopniu tylko figurkami na szachownicy. Prawdziwi gracze to istoty duchowe. Kiedy prowadzimy działalność polityczną, wpływamy tylko na część widzialną wydarzeń. Kiedy natomiast toczymy bój w modlitwach, to działamy w sferze duchowej, wpływamy więc na czynniki, mające kluczowe znaczenie w toczącej się walce.
Ilustruje to doświadczenie, jakie stało się udziałem Daniela. Zrozumiawszy pewne proroctwo Jeremiasza, zaczął intensywnie modlić się i wstawiać za swoim ludem, wyznając jego grzechy (Dn 9:1–3). Kilkakrotnie odpowiedzią było nawiedzenie anielskie, podczas którego Daniel otrzymywał doniosłe objawienia przyszłych wydarzeń. Szczególnie znamienna jest jedna wypowiedź anioła, gdyż rzuca ona światło na duchowe aspekty wydarzeń — na toczące się zmagania w sferze niewidzialnej:
„Wtedy rzekł do mnie: Nie bój się, Danielu, gdyż od pierwszego dnia, gdy postanowiłeś zrozumieć i ukorzyć się przed swoim Bogiem, słowa twoje zostały wysłuchane, a ja przyszedłem z powodu twoich słów! Lecz książę anielski królestwa perskiego sprzeciwiał mi się przez 21 dni, lecz oto Michał, jeden z pierwszych książąt anielskich, przyszedł mi na pomoc, dlatego ja zostawiłem go tam przy księciu anielskim królestwa perskiego, i przyszedłem, aby ci objawić, co ma przyjść na twój lud w dniach ostatecznych, bo widzenie znów dotyczy dni przyszłych” (Dn 10:12–14).
Pierwsze, co rzuca się tutaj w oczy, to fakt, że modlitwa wysłuchana została natychmiast (patrz także Dn 9:23), jednak Boża odpowiedź dotarła do Daniela z pewnym opóźnieniem, które wynosiło w tym konkretnym przypadku trzy tygodnie. Zwłoka spowodowana była sprzeciwem sił demonicznych, sprawujących władzę nad danym obszarem. W końcu jednak sprzeciw ten został przezwyciężony. Jest to ważkim argumentem na rzecz konieczności modlitwy wytrwałej. Gdyby Daniel przerwał swoje modlitwy, zapewne nie otrzymałby odpowiedzi. Wytrwała modlitwa może więc doprowadzić do znaczących duchowych zwycięstw, które mogą być przyczyną doniosłych zmian w sferze widzialnej.
Warto zauważyć, że modlący się Daniel nie miał wiedzy na temat realiów w tej duchowej sferze ani na temat panujących tam stosunków. Nie potrzebował jej. Wystarczyło, że modlił się, korzystając z tej wiedzy, jaką posiadał. Modlitwy jego wywołały jednak Boże działanie. Bóg wysłał anioła, a on miał już wiedzę, niezbędną do toczenia walki w sferze niewidzialnej. Nie jest więc przeszkodą naszej zwycięskiej walki modlitewnej brak szczegółowej wiedzy o świecie duchowym. Nasze wytrwałe modlitwy i tak mogą skutecznie wspierać tę walkę.
Bylibyśmy zdumieni, gdybyśmy dowiedzieli się, ile różnych ważnych wydarzeń historycznych miało przebieg taki a nie inny dzięki modlitwom ludu Bożego. Są świadectwa o tym, że wszystkie ważne, przełomowe bitwy drugiej wojny światowej były poprzedzone usilną walką modlitwy wstawienniczej, prowadzoną przez grupy ludzi wierzących, których Pan do tego pobudził. Biblia wspomina o wierzących, którzy „zmusili do ucieczki obce wojska” (Hbr 11:34). Są też znane grupy, których modlitwy doprowadziły do obalenia rządów w niektórych krajach. Dopiero wieczność objawi tę drugą, duchową stronę wydarzeń historycznych i udział modlitwy w ich przebiegu.
Na koniec warto podkreślić, że inicjatywa tych działań leży po stronie Boga. To nie człowiek jest inicjatorem modlitw wstawienniczych, których celem jest wpływ na wydarzenia społeczne. Ludzie działają bowiem zwykle zainspirowani, pobudzani i przynaglani przez Ducha Świętego. Mamy wolną wolę, lecz nasze decyzje są często rezultatem wpływu czynników duchowych na nasze życie. To Duch Święty zainspirował do modlitw Jeremiasza, Daniela i Nehemiasza. To Duch Święty inspiruje także i nas. Czy pozwalamy się zainspirować i jesteśmy Mu posłuszni? Nie marnujmy potencjału, jaki został nam dany w postaci możliwości wpływania na bieg wydarzeń, władze i stosunki społeczne.
Józef Kajfosz