„Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem” (1Pt 3:3,4).
Tematem przytoczonych wersetów jest ozdoba kobiety chrześcijanki. Mówią one o tym, co powinno a co nie powinno stanowić tej ozdoby. Jak każde Boże Słowo tak i to zawiera cenny ładunek błogosławieństwa duchowego. Spożyte i zastosowane w praktyce owocuje ono obficie na chwałę Kościoła, ciała Chrystusowego i na pożytek jego członków. Życie ludzi nie odrodzonych, oparte na żywiołach świata, cechuje przesadne ukierunkowanie na rzeczy materialne i przesadne uzależnianie od nich. Jest to życie według ciała, i jak sama nazwa wskazuje, centralne miejsce zajmuje w nim ciało i jego żądze. Od czasów starożytnych istnieje w tym świecie kult ciała, a w naszych czasach rozwinięto go do perfekcji, wykorzystując w nim najnowsze zdobycze nauki i techniki. Kobiety tego świata wkładają wiele pomysłowości, wysiłków w pielęgnację ciała, przyozdabianie ciała i ubieranie ciała. Dla pielęgnacji ciała rozwinięto niezmiernie szeroki asortyment kosmetyków — najróżniejszych smarowideł, malowideł, pachnideł itd. do pocierania skraplania, posypywania, odmuchiwania, spryskiwania itd. ciała w celu jego upiększenia. Dla przyozdabiania ciała rozwinięto przemysł i handel artykułów jubilerskich z kamieni i metali tzw. szlachetnych, a także bardziej przystępnych artykułów z metali półszlachetnych, szkła i szkiełek, tworzyw sztucznych, drewna, skóry, gałganów, papieru itd., służących do zawieszania w różnych miejscach ciała celem jego przyozdobienia. Odzież, będąca niezbędnym środkiem osłaniania ciała i jego ochrony przed zimnem, uszkodzeniem, wpływami atmosferycznymi itd. jest także w tym systemie cielesności wykorzystywana intensywnie dla uatrakcyjniania ciała. Narzucana przez żądnych zysku producentów moda, polegająca na szale ustawicznego zmieniania form, krojów, materiałów, kolorów, wzorów itd., zmusza kobiety tego świata do ciągłej gonitwy, do współzawodnictwa w oryginalności. Wszystko to wymaga dużego nakładu, pochłania myśli, uczucia, czas, siły, środki, a służy tylko do podsycania tego, co w Słowie Bożym zwie się pychą żywota. Cały ten system ma wiele cech kultu, religii, uprawianej z niezwykłą wytrwałością. Chociaż tekst nasz skierowany jest do kobiet i chociaż wspomniany kult przypisuje się tradycyjnie kobietom, nie można tu pominąć milczeniem także mężczyzn. Właśnie w najnowszych bowiem czasach obserwujemy, jak ta chorobliwa obsesja zdobienia, pielęgnacji i uatrakcyjniania ciała przerzuca się i opanowuje mężczyzn. Gonitwa za najnowszymi krojami garniturów, zniewalanie nakazami mody co do krojów, deseni, wymyślność najróżniejszych kieszonek, zamków błyskawicznych, guziczków, zapinek i zatrzasków kształty butów coraz bardziej podobnych do kobiecych; przemyślne fryzury, obfite zakrapianie kosmetykami i wiele innych są jeszcze jedną, świeżą cechą wynaturzenia — coraz wyraźniejszego zniewieścienia mężczyzn, szczególnie młodych. Wszystko to w zacytowanym tekście streszczone jest krótko słowami „to, co zewnętrzne”, zaś biblijny stosunek chrześcijan do tych rzeczy streszcza się w jednym krótkim wyrazie: „nie”. Stosunek taki bierze się stąd, że są to wszystko rzeczy w swej istocie obce nowemu stworzeniu, obce życiu według Ducha, obce zasadom i celom Królestwa Bożego. Niestety jednak widać wyraźnie, że zmiana postępowania od cielesnego do duchowego nie następuje automatycznie. Z przykrością trzeba przyznać, że znaczna liczba chrześcijan uprawia nadal ten kult, tę religię ozdabiania ciała. Na naukę Piotra reagują z pewnym podenerwowaniem broniąc się argumentem, że „nie mogą przecież wyglądać jak straszydło”. Skąd się bierze takie nastawienie? Sprzeciw względem Słowa Bożego pochodzić musi od Bożego przeciwnika — szatana. Nie jest zresztą żadną tajemnicą, że jest on inspiratorem kultu ciała, że to jego cechą charakteru jest pycha żywota i że to on trzyma ludzi w niewoli cielesności, z dala od rzeczy duchowych, wewnętrznych. Dysponuje on całym arsenałem środków utrzymania ludzi w dobrowolnym jarzmie. Jeśli ktoś poddaje się oddziaływaniu jego źródeł inspiracji w postaci telewizji, filmów, żurnali, tygodników, katalogów firm wysyłkowych itd. nie może myśleć i postępować inaczej. Środki te formują bowiem, urabiają tych, którzy się w nie wpatrują na obraz tego, który jest inspiratorem — na obraz jego cech mentalności i dążeń. Człowiek — mężczyzna czy kobieta — urobiony w ten sposób będzie więc kojarzyć pojęcie piękna z tym arsenałem malowideł, wisiorków i ciuchów, przypuszczając, że bez tego wszystkiego wyglądałby jak straszydło. Dopiero kiedy oderwie się od tych źródeł inspiracji, dopiero kiedy pod wpływem Słowa Bożego przemieni się duchem swego umysłu, kiedy wpatrując się w chwałę Pańską zostanie przemieniony w Jego obraz i spojrzy na rzeczywistość Jego oczyma, zobaczy z przerażeniem, że to właśnie pod inspiracją szatana robił dotychczas z siebie straszydło. Dopiero wtedy jest w stanie dojrzeć i rozkochać się w niezniszczalnym klejnocie cichego i łagodnego ducha i zacząć ubiegać się o to, co jedynie ma wartość przed Bogiem. Dbałość o wygląd zewnętrzny jest niezbędną cechą chrześcijan, lecz musi być ona poddana nie cielesnym zasadom księstwa tego świata, lecz duchowym zasadom Królestwa Bożego. Cicha łagodność Chrystusowa połączona z umiarem i bojaźnią Bożą, przejawiająca się także na zewnątrz niezrównanym pięknem, niezależnym od urody i szczegółów ciała. Ukryty wewnętrzny człowiek nie może w gruncie rzeczy pozostać ukryty, lecz przejawi się na zewnątrz czystym, schludnym, miłym, pogodnym wyglądem, który będzie pociągał i promieniował wspaniałością cech i cnót Chrystusa, tak jak przystoi na świątynię Ducha Świętego. Przeszkodą w osiągnięciu tej przemiany jest patrzenie nie przemienionym wzrokiem. Tam więc, gdzie nauka Słowa Bożego przekazana przez Piotra natrafia na niechęć lub opory, mamy do czynienia z niezupełnym procesem przemiany umysłu. Przyczyna tego jest także oczywista: brak oderwania się od źródeł inspiracji z tego świata, czyli poddawanie się nadal wpływom i urabianiu przez środki szatana. Mówią nam tacy, że Pan nie patrzy na wygląd zewnętrzny, lecz na serce i mają słuszność, ale zachodzi tu nieporozumienie. Serce jest jakby magazynem, natomiast wygląd zewnętrzny jest witryną — oknem wystawowym. Na zewnątrz ujawnia się tylko to, w co obfituje serce. Każdy kupiec stara się wystawiać na pokaz to co najlepszego posiada w magazynie. Można ewentualnie uwierzyć, że w witrynie będzie jeszcze coś ciekawego, chociaż magazyn jest pusty. Jeśli jednak witryna wygląda żałośnie, można mieć pewność, że podobnie jest i w magazynie. Żałosny w kategoriach duchowych wygląd zewnętrzny wystawia o zawartości serca chrześcijanina smutne świadectwo. Nie ma żadnego powodu, by ktoś czuł się tym rozważaniem zniechęcony lub przygnębiony. Kult ciała może zostać porzucony, cielesna żądza podobania się ludziom winna zawisnąć na krzyżu, a nasz wygląd zewnętrzny może stać się oknem wystawowym Bożej chwały. Jeśli więc omawiany temat niepokoi cię lub irytuje, zastanów się, czego właściwie chcesz. Jeśli decydujesz się iść drogą Bożą, to proś Go, by objawił ci słodycz omawianych wersetów Słowa, by stały się one dla ciebie drogocenne i pożądane, a ich wypełnienie twoim gorącym pragnieniem. Skorzystasz na tym ty i skorzysta Królestwo Boże.
J. K.