Pojęcie światłości jest bardzo ważnym elementem w nauce biblijnej i odgrywa dużą rolę w życiu chrześcijańskim. Znajdujemy je już w pierwszym rozdziale Biblii, a także w ostatnim (1Moj.1,3; Obj.22,5). Pierwsze zapisane słowa Boga dotyczą właśnie światłości, a ich skutkiem było to, że światłość stała się rzeczywistością. Ta pierwsza karta Biblii zawiera ponadto dwa ważne stwierdzenia, dotyczące światłości:
Do abstrakcyjnej, ogólnikowej gadaniny o światłości znajdziemy zawsze wielu chętnych. Należy do nich także i sam szatan, który przybiera postać anioła światłości (2Ko 11:14) oraz ci, którzy mu służą, przybierając postać sług sprawiedliwości (w. 15). Nie da się rozróżnić ich na podstawie samych tylko deklaracji słownych, lecz służą do tego uczynki. Ci, którzy przechodzą z ciemności do światłości (Dz 26:18), wyrzekają się tego, co ludzie wstydliwie ukrywają (2Ko 4:2) i ujawniają swoje uczynki (Dz 19:18). Po takiej przemianie nie mają już powodu ani potrzeby ukrywania czegokolwiek, lecz postępują zgodnie z prawdą i dążą do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki ich dokonane są w Bogu (J 3:21).
Kto natomiast takiej przemiany nie przeżył, gdyż się jej nie poddał — nie przeszedł z ciemności do światłości, ten nie ma innego wyboru, jak tylko unikanie światłości i otaczanie się ciemnością, aby nie ujawniono jego uczynków (w. 20). Werset ten daje bardzo wyraźną, jednoznaczną podstawę do oceny motywów ludzi, posługujących się ciemnością czyli ukrywaniem prawdy jako narzędziem swojego postępowania. Wstyd nawet mówić, co się wśród takich potajemnie dzieje. Wbrew temu, co by o sobie twierdzili, pozostają oni na obszarze władzy szatana, gdyż ciemność jest jego domeną, jego strefą wpływów. Synowie dnia ubrani są w zbroję światłości i przepasani prawdą rozgłaszają swoim jawnym postępowaniem cnoty tego, który ich powołał z ciemności do światłości. (1Pt 2:9). Miłują światłość czyli jawność, wiedzą, że jest ona dobra, i pilnują się, by nie dać się wciągnąć do społeczności z ciemnością, pomni, że Bóg te rzeczy od siebie oddzielił. Jakże żałośnie natomiast wyglądają ci, którzy próbują udawać synów światłości, lecz grzęzną w ciemności, wikłają się w kłamstwie, drżąc na samą myśl, że ich czyny mogłyby wyjść na jaw. Nic nie napawa ich takim przerażeniem, jak myśl o światłości. Kilka zaledwie słów ujawniających prawdę może spowodować, że wpadają w przerażenie. Stworzyli wokół siebie świat udawania i pozorów i chronią go przed rozpadem przy pomocy krętactwa, obłudy, demagogii. Przez chodzenie krętymi drogami znikczemnieli w swoich myślach, a ich serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupimi (Rz 1:21,22). Jest to stan godny najwyższego współczucia, stan Ananiasza i Safiry, stan Judasza, stan znacznie gorszy od stanu Szymona Czarnoksiężnika, gdyż ów jawnie przyniósł pieniądze, podczas gdy tamci je potajemnie zagarniali (Dz 5:1–11; J 12:6; Dz 8:18–23). Niestety, ludzie w takim stanie zdarzają się i dziś, i to, co gorsza, nawet na stanowiskach kościelnych. Nie musimy martwić się problemem, jak od nich Kościół oczyścić. Bóg zrobi to sam. Ale pilnujmy się, by nie dać się uwieść ich obłudą i nie być uczestnikami ich grzechów (1Tm 5:22b).
Za wszelką cenę dążmy do światłości i pozostawajmy w światłości, a społeczność nasza z Bogiem i pomiędzy sobą będzie coraz wspanialsza (1J 1:7). Przytoczony werset wskazuje na to, że chodzenie w światłości jest niezbędnym warunkiem społeczności z Bogiem i społeczności braterskiej w ciele Chrystusowym, co jest rzeczą całkowicie zrozumiałą, jak bowiem mogą istnieć prawidłowe stosunki pomiędzy ludźmi, którzy tają przed sobą różne sprawy i oszukują się w ten sposób? Chodzenie w ciemności zawsze prowadzi do opłakanych skutków. Jeśli ktoś ukrywa przy jej pomocy swoje niemoralne prowadzenie się albo swoje nielegalne sposoby zarobkowania, jest niewątpliwie marnym chrześcijaninem, nie zasługującym na to określenie, ale ostatecznie jest to głównie jego sprawa. Inaczej ma się rzecz, jeśli syn ciemności znajdzie się na stanowisku kościelnym albo też jeśli ktoś na takim stanowisku, nie pilnując samego siebie, pozwoli wciągnąć się w nią i powoli stoczy się do takiego stanu. Usiłuje wtedy budować królestwo Boże metodami szkodliwymi, właściwymi jego nie przeobrażonej mentalności. Różne spotykamy tego zjawiska stopnie i poziomy, ale czasami dochodzi do skrajności. Polega ona na tym, że taki syn nocy całą administrację zborową czy kościelną pogrąży w mroku. Sprawozdawczość i rachunkowość stają się wtedy tylko fikcjami, a stosunki międzyludzkie w takim środowisku są w rozpaczliwym stanie.
Z pewnością nie zasługują na zaufanie ludzie, którzy uporczywie unikają rzetelnego rozliczania się ze środków kościelnych, jakimi z racji swojego stanowiska zarządzają. Nasz Bóg nie akceptuje takich metod. Nasz Zbawiciel wygnał takich biczem ze świątyni. Na taką moralność i na taki sposób prowadzenia pracy w królestwie Bożym mówimy nie, nie i jeszcze raz nie! Biblijna, chrześcijańska zasada światłości nie przestaje obowiązywać w Kościele dlatego tylko, że jakiś religijny racjonalizator lub nawet cała jakaś ich spółka uznała ją za nieżyciową i odrzuciła, robiąc ze zboru siedlisko ciemności.
Trzeba tu zaznaczyć, że ludzie, którzy do takich stosunków gdzie niegdzie doprowadzili i uporczywie ich bronią, twierdzą, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mają nawet śmiałość utrzymywać, że administracja w ich ręku tonie w potokach jasnego światła. Co o tym sądzić? W kołach naukowych wiadomo, że jeśli dyskusja wchodzi w impas polegający na tym, że jedna strona tę samą rzecz określa jako czarną, druga zaś jako białą, rozwiązania sporu należy szukać przez zbadanie definicji. Jeśli bowiem strony w sporze używają różnych definicji ciemności i światłości, to nic dziwnego, że dochodzą do sprzecznych wniosków. Jaka jest zatem definicja światłości, leżąca u podstaw niniejszego artykułu? Jest to definicja biblijna, zapisana wyraźnie w Słowie Bożym: „Wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem” (Ef.5.14a). Tutaj kończy się żonglerka słowna synów nocy. Słowo Boże na temat różnych dziwnych definicji światłości wypowiada się bardzo niedwuznacznie: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemność w światłość, a światłość w ciemność…” (Iz 5:20). Niech nas Bóg zachowa przed znalezieniem się w zasięgu tego „biada”. Różne są przejawy odstępstwa w Kościele naszych czasów. Różnych metod używa szatan dla atakowania i niszczenia dzieła Bożego. Wciąganie członków i pracowników Kościoła w ciemność jest metodą niezmiernie skuteczną, wyrządzającą kolosalne spustoszenia, pociągającą za sobą długi ciąg niszczących skutków. Mogą one nie być od razu widoczne, gdzie jednak wśród ludu Bożego ciemność zdołała osiedlić się na stałe, tam Kościołowi wymierzony został śmiertelny cios. Chwilowo środowisko takie może jeszcze ujawniać szereg cech autentycznego życia duchowego, a nawet rozkwitu, ale są to tylko pozory, gdyż postępujące zepsucie od wewnątrz prowadzi szybko do katastrofy duchowej. Bóg może błogosławić szczerych członków, nieświadomych tego, co dzieje się potajemnie i nie wiedzących o tym ukrytym schorzeniu, co synowie ciemności uważają za dowód, że Bóg ich metody akceptuje, ale skutki szatańskiej roboty ujawniać się będą coraz wyraźniej. Aby człowiek wierzący mógł pozostawać w światłości, musi ze swej strony świadomie pilnować się i energicznie o to walczyć.
Otaczający nas świat, pogrążony w ciemności, na wiele różnych sposobów atakuje nas, próbując wciągnąć w jemu właściwy sposób myślenia i postępowania — przekonać, że w panujących okolicznościach nie da się inaczej, jak tylko chodzić utartymi ścieżkami ciemności. Jest to oszustwo grzechu i szatana. Strzały ogniste złego mają ten właśnie cel, byśmy przestali być światłością świata i pogrążyli się z powrotem w mroku. Jakże bolesne jest patrzenie na tych, u których cel ten udało mu się osiągnąć i których chrześcijaństwo stało się tylko pozorem. Należy robić wszystko, aby do tej tragedii nie dopuścić, aby mimo istniejących w świecie, a nawet w Kościele tendencji, pozostać na drodze światłości. Ogromne znaczenie unikania ciemności i chodzenia w światłości zilustrować można następującym prostym przykładem. Pomyśl i odpowiedz na pytanie, gdzie chciałbyś toczyć walkę, gdyby przyszło ci walczyć z rekinem? W wodzie, czy na lądzie? Jeśli w wodzie, to dajesz rekinowi nad sobą ogromną przewagę, gdyż on będzie w swoim żywiole, ty zaś w żywiole obcym. Na lądzie natomiast taka ogromna przewaga będzie po twojej stronie, zaś rekin będzie bezsilny. Jakże głupimi są ci, którzy chcą walczyć z szatanem, pozostając w ciemności! Możemy go pokonać tylko w jasnym świetle. Kogo uda mu się wciągnąć w ciemność, ten jest zgubiony.
Konieczna jest pewna uwaga. Użyto tu dosadnych słów z pełną świadomością i rozwagą w przekonaniu, że temat i sytuacja tego wymagają. System ten niszczy Kościół, a kto w tym uczestniczy, tego Bóg zniszczy (1Kor.3,17). Celem tego rozważania nie jest jednak atakowanie kogokolwiek, lecz uzdrowienie tego schorzenia. Nie wolno atakować sług Bożych, lecz należy i koniecznie trzeba piętnować hańbiące i niszczące dla Kościoła zjawiska, powodujące ogromne szkody duchowe. Jeśli sługa Boży, zamiast pilnować modlitwy i usługi Słowa, pozwoli szatanowi omotać swoje serce i zacznie ciemniaczyć i szachraić, to sam grzebie swój autorytet duchowy i niszczy jakość swojej usługi. Słowo Boże wyraźnie nakazuje karcić uczynki ciemności (Ef.5,11). Okrywanie tego wrzodu zmową milczenia może tylko powiększyć wyrządzone szkody. Leży w najgłębszym interesie tych, których to dotyczy, aby opamiętali się wreszcie z tego odurzenia i zaślepienia dla dobra własnego i dobra sprawy Bożej. Światłość i tak w końcu zatriumfuje. Nie bądźże tak głupi, aby wiązać swój los z ciemnością. Uznaj, że światłość jest dobra i rozkochaj się w niej, a zobaczysz w swoim życiu i wokół siebie wspaniałe tego skutki. Dobrze rozważ to zagadnienie w świetle Słowa Bożego i niech Duch Święty pomoże ci zwyciężyć nad starą mentalnością, wpływem otoczenia i utartymi schematami i zwyczajami, byś mógł bez tych wszystkich skrępowań swobodnie rozgłaszać cnoty Tego, który powołał nas i przeniósł z ciemności do światłości. Zwycięstwo światłości w Kościele jest dla niego sprawą życia i śmierci. Wołajmy o to do Boga Jego własnymi słowami: Niech stanie się światłość!
J. K.