NIKT NIE CIERPIAŁ NIEDOSTATKU

Przemiany ustrojowe w naszej części świata stawiają także Kościół Jezusa Chrystusa przed nowe wyzwania. W ustroju, który minął, wszyscy byliśmy ubodzy, ale praktycznie nie było nikogo, kto żyłby w skrajnej nędzy, kto borykałby się z widmem głodu lub brakiem rzeczy najniezbędniejszych, ponieważ opiekuńcze państwo zapewniało wszystkim minimalne środki do życia. Na skutek tego zbory ewangeliczne prawie wcale nie musiały zajmować się potrzebami ludzi biednych, cierpiących niedostatek. Stan taki trwał dostatecznie długo, aby spowodować, że ta funkcja Kościoła prawie zanikła i biblijna nauka w tym zakresie popadła praktycznie w zapomnienie.

I właśnie to zagadnienie jest aktualnie dla Kościoła wyzwaniem, ponieważ wraz ze zmianą ustroju zaczynają pojawiać się coraz liczniej ludzie potrzebujący, którzy nagle, nieraz nieomal z dnia na dzień, stają przed nierozwiązalnym problemem bytowym na skutek utraty pracy zarobkowej, upadku prowadzonej działalności gospodarczej, utraty żywiciela, wypadku losowego czy klęski żywiołowej. W dalszym ciągu działają wprawdzie różne formy funkcji opiekuńczej państwa, ale w wielu przypadkach nie zdają one w pełni egzaminu lub są po prostu niewystarczające.

Dlatego staje się konieczne odszukanie zapomnianych biblijnych wskazówek, dotyczących tego zagadnienia, i przeprowadzenie odnowy na tym odcinku życia Kościoła. W okresie nowotestamentowym pomoc społeczna państwa ani organizacji humanitarnych praktycznie nie istniała, toteż było w ówczesnym społeczeństwie wiele ludzi, potrzebujących pomocy innych, którzy nie zawsze ją znajdowali i dlatego cierpieli niedostatek. Nie dotyczyło to jednak ludzi wierzących, będących członkami Kościoła, ponieważ we wspólnocie ludu Bożego potrzeby wszystkich były w dostatecznym stopniu zaspokajane. O zborze jerozolimskim czytamy: „Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek” (Dz 4:34).

Zadbanie o elementarne potrzeby bytowe członków wspólnoty chrześcijańskiej było obowiązkiem i przywilejem tej wspólnoty, a zarazem mocnym świadectwem, pokazującym jej wiarygodność i jej wysoką wartość i jakość społeczną. Nie inaczej jest w dniu dzisiejszym, kiedy wyłoniły się problemy podobne do ówczesnych. Kościół Chrystusowy, a zwłaszcza ta jego część, która świadomie kroczyć pragnie drogą odnowy, powinna sobie to uświadomić i podjąć związane z tym wyzwanie. Powinno to być integralną częścią funkcji wspólnoty chrześcijańskiej i sprawdzianem jej jakości i wiarygodności. Bez rozwiązania tej kwestii zasłużylibyśmy sobie na przykrą wymówkę apostoła Jakuba: „Jeśli brat albo siostra nie mają się w co przyodziać i brakuje im powszedniego chleba, a ktoś z was powiedziałby im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje, cóż to pomoże?” (Jk 2:15–16).

Pismo Święte zawiera też podstawowe informacje, które mogą być pomocne w praktycznym rozwiązaniu tego problemu (Dz 6:1–7). Zadania z tym związane należą do diakonów i ich wypełnianie wymaga pewnej organizacji, ale także mądrości i kierownictwa Ducha Świętego. Niewątpliwie wymaga to także ofiarności, gdyż niezbędne środki pochodzą po prostu od innych, zamożniejszych członków tej samej wspólnoty. Problem z pewnością nie jest łatwy i jego praktyczna realizacja natrafiać będzie na liczne przeszkody, jednakże jego rozwiązanie nada wspólnocie nową, wyższą rangę i atrakcyjność i będzie sprawdzianem jej większej dojrzałości.

Nie będzie bowiem możliwe rozwiązanie tej sprawy bez prawdziwej, autentycznej biblijnej wspólnoty, nacechowanej otwartością, szczerością, zaufaniem, przebywaniem z sobą, wrażliwością na potrzeby drugich, a zwłaszcza mocnym zespoleniem w bezinteresownej miłości wzajemnej agape. Dlatego problem ten musi być rozwiązywany w powiązaniu z wielu innymi aspektami budowania i utwierdzania wspólnoty w ramach odnowy, jak spotkania w grupach domowych czyli komórkach, elementy powszechnego kapłaństwa, przywództwo związane organicznie z resztą wspólnoty i przygotowujące wszystkie członki wspólnoty do pracy usługiwania.

Można się spodziewać na tej drodze licznych trudności, gdyż wszystko musi się dziać w niezbędnej dyskrecji i poszanowaniu dóbr osobistych, a jednocześnie z zapewnieniem ochrony przed pasożytnictwem. Wiadomo bowiem, że nasi rodacy są niezwykle przedsiębiorczy i dla korzyści materialnej potrafią nawet upozorować nawrócenie i udawać życie chrześcijańskie. Dowodu na to dostarczył okres tuż po 2 wojnie światowej, kiedy do zborów w Polsce docierała pomoc w postaci paczek od kościołów zagranicznych. Aby móc z niej korzystać, wiele osób „nawracało się”, tak iż niektóre zbory wzrosły w krótkim czasie do kilkuset osób. Kiedy jednak pomoc wygasła, zbory te stopniały szybko do swojej pierwotnej liczebności.

Pomoc nie zawsze mieć musi postać zapomogi finansowej. Bardzo ważne mogą być liczne takie formy pomocy, jak wymiana rzeczy, które w jednej rodzinie nie są już niezbędne, a z których może teraz skorzystać ktoś inny, czasowe udostępnienie sprzętu w celu uniknięcia mniej koniecznych zakupów, zabranie czyichś dzieci na wyjazd wakacyjny, doradzenie lub dopomożenie w znalezieniu pracy, pomoc dla przedsiębiorcy przez ulokowanie zamówień w jego firmie, pomoc w przeszkoleniu do innego zawodu, przyjęcie członków wspólnoty do pracy w własnym interesie lub jako wspólników w prowadzonej działalności itd. Szukanie także i w tych kwestiach woli Bożej może prowadzić do zdumiewających odkryć, a niekiedy wręcz cudownych rezultatów, ponieważ Boża obietnica współdziałania we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Go miłują (Rz 8:28), dotyczy niewątpliwie także i tej dziedziny naszego życia.

Pismo Święte zawiera także wyraźne przykłady pomocy socjalnej, wykraczającej poza ramy lokalnego zboru (2Ko 8–9). Potrzeby w pewnych uboższych regionach były zaspokajane przez zamożniejsze zbory z innych okolic. Inicjatorami tej działalności byli przyjezdni pracownicy, usługujący w tych zborach, co świadczy o tym, iż byli oni uczuleni na istnienie tego rodzaju potrzeb i uważali za swój obowiązek sygnalizowanie ich, zachęcanie wiernych do ofiar i organizowanie przepływu zebranych darów na właściwe miejsca. Niewątpliwie także i w naszych czasach istnieją regiony szczególnie dotknięte takimi czynnikami jak powodzie, nieurodzaj, bezrobocie, w których istniejące zbory czasowo nie są w stanie uporać się z niedostatkami we własnym zakresie i potrzebna jest im pomoc braterska z innych miejscowości. Zgodnie ze świadectwem Biblii zaspokojenie tego rodzaju potrzeb jest doniosłą służbą, posiadającą wymiar duchowy. „Bo sprawowanie tej służby nie tylko wypełnia braki u świętych, lecz wydaje też obfity plon w licznych dziękczynieniach, składanych Bogu. Doznawszy dobrodziejstwa tej służby, chwalić będą Boga za to, że podporządkowujecie się wyznawanej przez siebie ewangelii Chrystusowej” (2Ko 9:12–13).

Jakiekolwiek zatem byłyby trudności z tym związane, nie mogą one być powodem zniechęcenia i zaniechania wysiłków rozwiązania tej ważnej sprawy. Abstrahując bowiem od spraw organizacyjnych chodzi o praktyczny sprawdzian autentyczności naszego chrześcijaństwa, a więc o sprawę, mającą znaczenie duchowe, a nie tylko materialne. Przez Kościół zarówno ziemskie, jak i nadziemskie władze poznawać mają różnorodną mądrość Bożą (Ef 3:10). Nie byłoby to możliwe, gdybyśmy się uchylali przed tym, stojącym przed nami wyzwaniem. Z inicjatywy Ducha Świętego powinien pojawić się odrębny rodzaj służby w tym zakresie i niewątpliwie się pojawi, jeśli świadomie przyjmiemy na siebie ten biblijny obowiązek i otworzymy się w tej dziedzinie na Boże kierownictwo.

Na koniec trzeba zaznaczyć, że poruszane tu sprawy nie są niczym nowym. Wielu pracowników odczuwa i widzi istniejące potrzeby i wiele w tej dziedzinie zostało już zrobione. Wydaje się jednak, zwłaszcza na skutek szybko rosnących potrzeb, że trzeba zrobić jeszcze daleko więcej, aby tę dziedzinę funkcjonowania Kościoła można było uznać za odnowioną. Będzie tak wtedy, jeśli wszyscy, a nie tylko pojedynczy liderzy, na to się uczulimy i odczujemy to jako swój przywilej i obowiązek. Tak, przywilej, gdyż z taką pomocą wzajemną związane są wspaniałe Boże obietnice.

„A powiadam: Kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie. Każdy, tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu, gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje. A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę, jak napisano: Szczodrze rozdaje, udziela ubogim, sprawiedliwość jego trwa na wieki. A ten, który daje ziarno siewcy i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz, i przysporzy owoców sprawiedliwości waszej; A tak ubogaceni we wszystko będziecie mogli okazywać wszelką szczodrobliwość” (2Ko 9:8–11).

To jest biblijna „ewangelia sukcesu”. Jeśli poprzez te obietnice spojrzymy na liczne problemy bytowe, jakie aktualnie dotykają coraz częściej dzieci Bożych w naszym kraju, to zyskamy zupełnie inną perspektywę. Z tej perspektywy zobaczymy, że sytuacja ta jest szansą na wylanie na Kościół obfitego Bożego błogosławieństwa, jeśli tylko oderwiemy się w tej dziedzinie od utartej mentalności świeckiej i postępować zaczniemy ściśle w myśl biblijnych wskazówek, uruchamiając przez to wspaniałe, Boże, nadnaturalne mechanizmy.

J. K.