SPIS TREŚCI
On złamał potęgę szatana. Otworzył więzienne drzwi piekła. A wszyscy ludzie, którzy na tej ziemi byli tam zamknięci — w tym więzieniu — bali się, że kiedy przyjdzie im umrzeć, to co stanie się z nimi po śmierci? Tam na Golgocie otworzył On te cele i wypuścił wszystkich uwięzionych na wolność. Już więcej nie musisz być atakowany przez grzech. Już więcej nie musisz poddawać swoich członków grzechowi, pijaństwu, paleniu, grom hazardowym i kłamstwu.
Możesz postępować szczerze, sprawiedliwie i uprzejmie. Szatan w tej sprawie nie jest w stanie przeszkodzić, bowiem zostałeś podłączony do tej linii, do tej linii życia. Jest ona zakotwiczona w Skale Wieków. Nic nie może tobą poruszyć. Żaden wiatr nie może cię stamtąd strząsnąć, nic, ani sama śmierć nie potrafi cię oddzielić od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie.
Oto, jakie znaczenia ma Golgota. Ludzie, którzy byli zniewoleni, zostali wypuszczeni na wolność. Ludzie, którzy żyli w strachu śmierci, nie muszą się jej więcej obawiać. Człowiek, który oczekuje miasta, którego budowniczym i twórcą jest Bóg, może stanąć na tym gościńcu i skierować swoją twarz w kierunku nieba, bowiem został on uwolniony. Halleluja! Jest wykupiony. Nie musi się już więcej tułać, bowiem istnieje sposób poznania dobrego i złego. Bóg daje nam życie. Nasze grzechy są precz. Ten dzień na Golgocie zapłacił tę cenę. Kiedy to wszystko oglądamy, nie dziwimy się temu, że poeta napisał następujące słowa:
„Gdy skały się chwiały a niebo pociemniało, mój Zbawca skłonił głowę swą i zmarł. Lecz rozdarcie zasłony objawiło drogę do radości nieba i wiecznych dni.”
Abraham nie musiał już więcej tułać się w poprzek kraju, szukając tego miasta. Grzesznik nie musi już więcej pytać się, czy może być zbawiony lub też nie. Rozdarcie zasłony w tym dniu na Golgocie objawiło drogę do zupełnego zwycięstwa. Chory człowiek nie musi się więcej pytać, czy może być uzdrowiony lub też nie. Bóg udzielił nam mocy swego Ducha do zwycięskiego życia nad tymi wszystkimi sprawami. Prosi nas tylko o to, abyśmy temu wierzyli — temu co stało się na Golgocie.
Nie było jeszcze nigdy takiego dnia. Nigdy w przyszłości takiego również nie będzie. Dlatego, że taki dzień byłby już niepotrzebny. Cena jest zapłacona, a my jesteśmy odkupieni. Dzięki Bogu, jesteśmy odkupieni! Więc nie musimy się już więcej nad tym zastanawiać. Nie musimy się już odnośnie tego niczego domyślać. Wszystko zostało zabrane precz. Zasłona — ta kurtyna została odsłonięta. A my zostaliśmy postawieni na gościniec i nie musimy się już o nic pytać, ale tylko wierzyć i kroczyć naprzód. Kroczymy wprost do wielkiej obecności Bożej.
Abraham o tym wiedział, inni także wiedzieli, że skoro szukali tego miasta, ono musi się gdzieś znajdować. Coś się stało. Oni żyli na tej ziemi, która była sparaliżowana. Nawiedzały ją trzęsienia, burze, wojny, morderstwa, wilk i baranek żywili się na niekorzyść jeden drugiego, a właściwie to wilk pożerał baranka, a lew pożerał wołu. Nie wyglądało to dobrze. Działo się coś złego. A kiedy zestarzał się, umierał. Wysychał, nawiedzała go niemoc, był zniewolony. Drzewa rosły, ale nie były nieśmiertelne i umierały. Góry także doznawały zmian. Morze wysychało, woda nie dopływała, działo się coś złego. A on szukał miejsca, szukał miasta, gdzie się to nie będzie więcej dziać. On wiedział, że gdyby mógł powrócić do obecności Tego, który to uczynił dobre, będzie mógł z Nim o tych sprawach porozmawiać.
O, jaki to przywilej, grzeszniku, że tego poranka możesz wiedzieć, że posiadasz drogę wyjścia. Ten dzień na Golgocie otworzył tę drogę. Choć wszyscy patriarchowie jej szukali, Golgota ci to daje za darmo.
Jak mógłbyś to odrzucić? Jak mógłbyś to odrzucić i przyłączyć się do denominacji i jak mógłbyś to odrzucić i zastąpić czymś innym, na przykład rozkoszami tego świata? Czemu tego nie chcesz przyjąć?
Otwarcie zasłony prowadzi człowieka z powrotem do obecności Boga, a przy tym nie pozostaje na nim żaden grzech. Została otwarta przed nim droga do wartości, których szukał — do nieba, chwały, pokoju, wiecznego życia — wszystko otwiera się przed nim.
Ten dzień oznaczał śmiertelny cios dla mocy szatana. On wszystko zakończył. Mogę Go tutaj oglądać. On był tym barankiem w Eden. tym pierwszym przedobrazem, który został pokazany. Kiedy Abel ofiarował Bogu lepszą ofiarę niż Kain.
On musiał winoroślą uwiązać baranka za szyję i przymocować go do skały, następnie wziął do ręki ostry kamień, jego ostrzem krajał i przecinał jego szyję, odchylając do tyłu jego głowę, tak długo, aż umarł, a wełna była zbroczona jego krwią, w której się walał.
To był cień. Ale w tym dniu na Golgocie na ziemi znajdował się Baranek. Ale to był Baranek Boży, który tam umierał i walał się w swej własnej krwi. Był okaleczony, schłostany, zabity, oplwany, potłuczony i spoliczkowany przez ten świat, a krew kropiła z jego włosów.
Kiedy umierał baranek Abla, umierając mówił językiem, którego Abel nie był w stanie zrozumieć. On beczał. A kiedy tego dnia umierał na Golgocie Baranek Boży, przemówił w języku, którego nikt nie mógł zrozumieć. „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” To był Boży Baranek, okaleczony i schłostany.
To był ten sam Baranek, którego Abel miał na myśli, kiedy oglądał
obiecane nasienie niewiasty. To był Baranek, którego Daniel widział,
jak był wyciosany z góry „bez ludzkiej ręki”. To było „koło w środku
koła”, które wiedzieli prorocy. Oni to wszystko przewidzieli — to
wszystko, co spełniło się owego dnia — owego dnia na Golgocie. Było to
wielkie wydarzenie. Grzbiet szatana został złamany.
„Ten dzień na Golgocie”, 26.IX.1960, str. 14–17.
Po pierwsze, powinniśmy szukać znaczenia tego dnia. Po drugie, powinniśmy oglądać to, co w tym dniu stało się dla nas, co ten dzień dla nas uczynił. A po trzecie pragniemy spojrzeć na to, co powinniśmy z powodu tego dnia, co powinniśmy uczynić.
Po pierwsze, powinniśmy do tego wejrzeć, bowiem to jest największy dzień — największy spośród wszystkich dni. Cena grzechu została spłacona. Moc szatańska została złamana. A obecnie pragniemy spojrzeć, co powinniśmy uczynić w odpowiedzi na to.
Kiedy Jezus umierał na Golgocie, w tym dniu na Golgocie, On nie tylko spłacił cenę naszych grzechów, ale spłaciwszy tą cenę, otworzył drogę, abyśmy Go mogli naśladować. Bowiem z nami stało się w podobny sposób, jak z upadłym Adamem, który został odkupiony, bo Duch prowadził Adama — tego pierwszego Adama — i przez Ducha sprawował władzę nad całą naturą. A my jako drugi Adam — jako ludzie z tej ziemi, zostaliśmy wykupieni przez Chrystusa i możemy Go naśladować, począwszy od tego dnia na Golgocie. Kiedy umarł na Golgocie, otworzył drogę. On oddał swego Ducha, Ducha Świętego, którego zesłał z powrotem na ziemię, dla ciebie i mnie, abyśmy przezeń żyli. Oto co znaczy Golgota dla tych, którzy Go naśladują.
Po pierwsze, spójrzmy tam. Popatrzmy na to, co On dla nas uczynił oraz na to, co my powinniśmy uczynić w odpowiedzi. Co musimy uczynić, ty i ja? Może powiecie: „Doceniam to. Jest to bardzo dobra rzecz”. Ale my to musimy przyjąć. A przyjąć tę rzecz, to oznacza przyjąć Jego Osobę — Chrystusa do naszych serc. Wówczas zostajemy uwolnieni od grzechu. Z tego powodu nie wiszą już na nas żadne kajdany grzechu. Bóg… jak gdybyśmy nigdy nie zgrzeszyli.
Doskonała ofiara czyni nas doskonałymi, bowiem Jezus powiedział: „Bądźcie doskonałymi, jak Ojciec wasz w niebiesiech doskonały jest”. A tak nie pozostaje już nic więcej do uczynienia, gdyż uczynił nas doskonałymi w obecności Boga.
Ale oto, gdzie tracimy naszą pozycję. Jeżeli nie czuwamy, próbujemy patrzeć wstecz na to, czym byliśmy. A jak długo patrzymy wstecz na to, czym byliśmy, ofiara nie przedstawia dla nas żadnego znaczenia. Zborze, czy tego nie widzisz? Choćbyś chciał coś uczynić, jest to niemożliwe. Ty tego nie potrafisz. Nie ma zresztą potrzeby, aby o coś takiego usiłować. To jest z góry przeznaczone na niepowodzenie, jak długo patrzysz na to, co ten dzień na Golgocie uczynił dla ciebie.
On zapłacił twoją cenę. Ten problem został rozwiązany. Twoje grzechy były jak szkarłat, obecnie są jak śnieg. Były czerwone jak karmazyn, obecnie są wybielone jak wełna. Nie ma na tobie żadnego grzechu. Jesteś całkowicie bezgrzeszny. Bez względu na to, co czyniłeś w przeszłości, lub co czynisz obecnie, pozostajesz bezgrzeszny. Tak długo, jak przyjmujesz Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela, twoje grzechy są tobie przebaczone. A wszystko, co jest przebaczone, zostało wymazane i zapomniane.
A więc czego to dokona? Kiedy spełnisz ten warunek, otrzymujesz Jego Ducha, abyś mógł naśladować Go i czynić to, co On czynił, a to dla innych, którzy Go także naśladują.
On był jedynym doskonałym Mężem, On wydał swoje życie, aby postawić dla ciebie przykład.
A co my mamy uczynić? Otóż pierwszą rzeczą, o której chciałbym powiedzieć: Jezus nie żył sam dla siebie. Swoje życie poświęcił dla drugich. To jest doskonałe Życie Wieczne. Kiedy mówisz o tym, że chodzisz do kościoła i spełniasz dobre uczynki, jest to na miejscu. Ale jeżeli w swym życiu żyjesz sam dla siebie, nie posiadasz Wiecznego Życia. Życie Wieczne to życie dla drugich.
Zostało to potwierdzone wtedy, kiedy to Życie zstąpiło na Bożego Baranka. On żył i posiadał Życie Wieczne, bowiem On nie żył sam dla siebie. On żył dla drugich. A ty przyjmiesz Życie Wieczne wówczas, gdy przyjmiesz ten Dzień i nie będziesz już więcej żyć dla samego siebie. Będziesz żyć dla drugich.
Ktoś powiedział: „Jak możesz wytrzymać, kiedy ktoś obrzuca cię takimi brzydkimi przezwiskami?” Ty nie żyjesz sam dla siebie, żyjesz dla drugiego człowieka, abyś go mógł odkupić. Staliście się synami. Problem leży w tym, że kościół zapomniał o swoim synostwie. Wy jesteście synami. Zajmujecie miejsce Chrystusa. Jesteście synami, a więc nie żyjecie sami dla siebie. Żyjecie dla innych.
„Dobrze, bracie Branham, mógłbym żyć dla tego brata, bowiem on jest człowiekiem uprzejmym”. Nie o to chodzi. Żyj dla takiego człowieka, który cię nienawidzi. Żyj dla takiej osoby, która gdyby mogła, zabiłaby cię. Jego to spotkało. Zabili Go. A On umarł, aby ich zbawić. To jest Życie Wieczne. Kiedy to będziesz posiadać w swoim wnętrzu, wówczas możesz kierować swoją twarz ku niebu. Wówczas ofiarowałeś wszystko, co twoje. Wyrzekłeś się wszystkiego, jak owca wyrzeka się swej wełny. Spoglądasz na Golgotę.
Mam nadzieję, że wam to dopomoże do tego, aby znaleźć się w takim stanie… Oto, co musi przeżyć ta kaplica, oto, co muszą uczynić ci ludzie — poznać czym są i jaki jest ich cel.
Zbór nie ma uczęszczać do kaplicy po to, aby tam pięknie grać i
śpiewać pieśni. Zbór jest miejscem korygowania. Sąd rozpoczyna się od
domu Bożego. Musimy uznawać sami siebie za martwych i za żyjących dla
Chrystusa. Następnie zgotował On drogę, abyśmy mogli samych siebie
ofiarować do Jego służby i naśladować Go. Jeżeli Go naśladujemy,
prowadzimy takie życie, jakie prowadził On. To jest cudowne.
„Ten dzień na Golgocie”, 26.IX.1960, str. 17–19.
Bez względu na to, co mówią inni, jeżeli to nie jest zgodne ze Słowem, ja temu nie wierzę. Jeżeli chcecie temu wierzyć, w porządku. Ale jeżeli chodzi o mnie, ja trzymam się Słowa, bowiem „Niebo i ziemia przeminą, ale Moje Słowa nie przeminą”. A więc wystarczy Słowo!
Ja żyję dzięki temu Słowu. Jezus powiedział: „Nie samym chlebem człowiek żyć będzie, ale każdym słowem, pochodzącym z ust Bożych”. O to tu chodzi! A to zostało nam darowane jako dziedzictwo. To jest naszą posiadłością. O Boże, pozwól nam do tego głęboko wniknąć!
Jest to naszym przywilejem. Ten święty obowiązek Bóg powierzył Swojemu Kościołowi. On przekazał Swojemu Kościołowi Swoje Słowo. A to święte dziedzictwo należy do nas. Jest ono Bożym darem. Nie jest ono dane po to, aby odnośnie niego przystępować na kompromis i aby coś wybierać, a coś innego odrzucać, lub dodawać do tego, lub przystosować do naszego smaku. Zostało dane po to, aby było głoszone jako pełne Słowo, jako pełna Ewangelia. Jesteśmy jako chrześcijanie zobowiązani, aby ją przyjąć i wierzyć jej. Kiedy wiemy o tym, że nasze serca nie potępiają nas, wówczas znaleźliśmy łaskę u Boga.
Kiedy jesteśmy świadomi tego, że coś omijamy, lub jakąś część tego wielkiego dziedzictwa, która do nas należy, została przez nas ominięta, to z tego powodu, że nasz kościół mówi: „Nie wierzcie temu w obecnym czasie, to nie dotyczy obecnego czasu!” — jeżeli coś z tego chcemy ominąć, wówczas nasze dziedzictwo kazimy…
… Boże, dopomóż mi! Boże, dopomóż im, aby jako chrześcijanie nigdy nie dopuszczali się kompromisów na tle Bożego Słowa. Ten święty obowiązek został podany Kościołowi i chwalebną rzeczą jest to, że możemy posiadać Ewangelię i głosić ją bez kompromisu. Głoście ją tak, jak została napisana, żyjcie według niej tak, jak została napisana. O, co za święty obowiązek!
A jeżeli w ogóle oczekujemy, że Jego Słowo wypełni się, jeżeli oczekujemy tego, że Bóg dotrzyma Swego Słowa, musimy pozostać Mu wierni w taki sposób, w jaki Bóg je napisał. Z tego powodu, jeżeli będziecie przy nim stać w taki sposób, w jaki zostało przez Boga napisane, wówczas będą się dziać między wami różne rzeczy. Każde słowo znajdzie swoje wypełnienie. Żyję w oczekiwaniu, bowiem spodziewam się oglądać moc, która zstąpi i zatrzęsie — zatrzęsie narodami.
Gdyby Bóg mógł dostać ludzi pod swoją własną kontrolę, gdyby znalazł męża lub niewiastę, który nie będzie przystępować na kompromis na punkcie Jego Słowa, ale będzie stać, jako ta Skała Wieków i wierzyć każdemu Jego Słowu i wierzyć, że On za tym wszystkim stoi. Człowiek, który temu wierzy, musi według tego postępować. Jeżeli nie będziesz postępować w taki sposób, wówczas temu nie wierzysz. Ale jeżeli temu wierzysz, działaj na tym, a możesz to uruchomić, a w tobie znajdzie się Słowo. Utraciliśmy nasze dziedzictwo na skutek tego, że przystąpiliśmy na kompromis. A kiedy przystąpimy na kompromis, nie możemy spodziewać się, by Bóg dotrzymał Swojej obietnicy w stosunku do nas; złamaliśmy ten święty obowiązek, pokalaliśmy to, co nam Bóg powierzył. A więc dotrzymujmy tego obowiązku, zachowujmy go w świętości, zachowujmy go świętym. Przestrzegajmy każde Jego Słowo, a nigdzie nie przystępujmy na kompromis. Uczepmy się Boga za Jego Słowo i wierzmy Mu. Działajmy w taki sposób, jak Ono! Stójmy na Nim! Bądźmy niewzruszeni! Musimy to uczynić. Bóg się od nas tego spodziewa.
Podobnie powiedziałem dzisiaj rano w poselstwie, w naszym
poselstwie dzisiaj rano, w którym mówiłem: „Przystoi nam” — „przystoi
nam, abyśmy wypełnili całą sprawiedliwość”. Jest to zależne od nas, do
których Słowo Boże zostało posłane. Jest to zależne od nas, abyśmy
stali przy tym Słowie. A jeżeli przy nim stoimy, wówczas oglądamy
Boga, który działa pomiędzy nami. Przystoi nam, abyśmy przy nim stali.
To jest dziedzictwo, darowane nam przez Boga.
„Pocieszyciel”, 1.X.1961, str. 14–16.
… Człowiek, który przewrócił świat do góry nogami, największy misjonarz, jaki kiedykolwiek istniał, wyznaje, że przyszedł w słabości, nie jak wykształcony uczony, lecz w „słabości i bojaźni”, żeby nie zboczyć gdzieś we własną zdolność.
Przyczyną, dla której się lękał, nie było to, że miał stracha przed czymś, lecz obawiał się, aby nie uczynić czegoś, co by się Bogu nie podobało, aby nie dołączyć do czegoś swojej własnej zdolności; czegoś, czego się nauczył, co miał… Powiedział im: „Nie przyszedłem do was z wyniosłością mowy (przyszedłem do was z bojaźnią, aby w ten sposób nie przyjść), lecz przyszedłem do was nie znając niczego, tylko Chrystusa, tego ukrzyżowanego”. „I byłem ja u was w słabości i w bojaźni i w strachu wielkim, a mowa moja i kazanie moje nie było w powabnych mądrości ludzkiej słowach, ale w okazaniu Ducha i mocy”.
Słuchajcie tego męża, który był wojownikiem, który obdarł samego siebie. Amen! Jeśli jest coś, czego nasze szkoły potrzebują dzisiaj, jeśli jest coś, czego potrzebują dzisiaj nasze zbory, to tego, by obedrzeć samych siebie ze swoich własnych zdolności i swoich własnych myśli. Zewleczcie samych siebie przed Bogiem, tak abyście nie próbowali czynić czegoś w granicach własnych możliwości.
Mam nadzieję… to wchodzi głęboko w nas, tak tutaj, jak również w świecie, dokąd dojdą te taśmy, że zrozumiecie, iż macie stać się niczym. Nie kimś wszystko wiedzącym, nie kimś wielkim, lecz zerem. Macie stać się niczym. A nigdy nie podnoście się ponad to, ponieważ skoro tylko podniesiecie się ponad to, podniesiecie się ponad Boga. Macie trzymać samych siebie w prochu i na tej drodze do Damaszku. Macie trzymać się z dala od waszych wysokich koni. A to jest dla wszystkich wszędzie, tutaj i w świecie, gdzie dojdą te taśmy.
„Mowa moja” — powiedział — „nie była w powabnych mądrości ludzkiej słowach, ale w okazaniu Ducha i mocy”. Uważajcie teraz! „Na co Pawle? Dlaczego tak uczyniłeś?” Moc! Aby się wiara wasza nie gruntowała na mądrości ludzkiej, ale na mocy Bożej. Och, co za kaznodzieja! Ten wielki mąż, który… On szukał Boga i rzekł: „Boże jestem słaby i nie wiem, co mam czynić. Błagam Cię, Boże, abyś mnie posilił i odjął precz ode mnie moje słabości i te rzeczy, tak abym był mocniejszy”. W odpowiedzi Bóg rzekł do niego: „Pawle, moja moc staje się zupełna w twojej słabości”.
Wtedy Paweł rzekł: „Kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny.” Tak! Powiedział: „Wobec tego będę się chlubił w moich niemocach i słabościach… i tak dalej. Dziękuję Bogu, że to wszystko zdjąłem z siebie precz. A kiedy pozbędę się wszystkiego z siebie, wtenczas Bóg będzie mógł wejść”.
Tak Go zaduszamy. Wypędzamy Go precz. Od najbiedniejszego do najbogatszego z nas, od najmniejszego do największego, zagradzamy Bogu dostęp do naszego życia z powodu naszego własnego „ja”.
Często mówiłem, że „największym nieprzyjacielem, jakiego znam, jest William Branham”. To jest właśnie ten, który wchodzi w drogę Bogu. To jest ten, który przychodzi czasem na jakieś miejsce, gdzie myśli, że może coś uczynić. Gdy tak postąpi, wypycha Boga z pola działania. Lecz gdy mogę się oderwać od tego człowieka, kiedy mogę znaleźć się na takim miejscu, gdzie on jest usunięty z drogi, wtenczas Bóg może przyjść i wykonać rzeczy, o których William Branham nic nie wie.
To jest, kiedy Bóg może nas użyć. To jest, kiedy On może użyć
kogoś z was. On może użyć kogokolwiek, jeśli usuniemy się z drogi.
Lecz jak długo stawiamy samych siebie w drodze, nie możemy być
użyci.
„Zupełna moc przez zupełną słabość”, 19.XI.1961, str. 17–19.
Fragmenty wybrał i zatytułował Józef Kajfosz
Kazania W. M. Branhama i inne materiały i informacje związane z jego
usługą dostępne są bezpłatnie pod adresem:
Profilia, Skrytka pocztowa 10, 43–400 Cieszyn,
tel. 0692479390 lub na stronie internetowej
www.goszen.pl