Całe Słowo Boże jest konieczne, a zarazem i wystarczające dla prawidłowego wzrostu i rozwoju duchowego chrześcijanina (2Tm 3:16,17). Skoro środek ten jest dla każdego dostępny, dlaczegóż tak wielu chrześcijan pozostaje skarłowaciałych i niedorozwiniętych? Jezus powiedział: „Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8:31,32). Uczniem Chrystusa jest więc ten, kto pozostaje, trwa w Jego Słowie, kto poddaje się na bieżąco działaniu Słowa, wystawia się na jego wpływ i pozwala się przez ten wpływ i to działanie przemieniać i kształtować. Każdy werset Biblii zawiera pewną porcję Bożej woli dla człowieka. Zastosowany w praktyce, dokonuje w nas pewnej przemiany, po której następuje wyzwolenie wspaniałego ładunku życiodajnej siły, Bożego błogosławieństwa, wolności, radości i chwały. Zignorowany natomiast, przeoczony lub zaniedbany wyzwala dawkę obezwładniającej i paraliżującej trucizny, powodującej zastój, skrępowanie, przygnębienie, wstyd oraz — w przyszłości — Boży sąd.
Człowiek, który rodzi się na nowo, stoi na początku drogi uczniostwa, na której kształtować się będzie jego życie duchowe. Kształtowanie to zależy w ogromnej mierze od jego stosunku do Słowa, od jego odżywiania się Słowem. Wielka liczba zapóźnionych w rozwoju duchowym świadczy o ich zaniedbywaniu Słowa lub zagłuszaniu jego prawdy przez obce wpływy z innych, przeciwnych Bogu źródeł. Kto swoje chrześcijaństwo traktuje na serio, będziwe regularnie czytał Słowo Boże i regularnie je spożywał. Każdy wiersz z Biblii jak snop światła ujawni i osądzi w człowieku pewne dziedziny. Jeśli człowiek przyjmuje ten osąd i posłusznie zastosuje ten wiersz w życiu, dozna wyzwolenia i zrobi krok naprzód ku dojrzałości. Jeśli od tego się uchyli, znajdzie się w duchowej stagnacji.
Na przykład, chrześcijanin przeczyta pewnego dnia werset: „Kto kradnie, niech kraść przestanie” (Ef 4:28). Spożycie tego wiersza oznacza, że zerwie on zdecydowanie z wszelkimi formami kradzieży. Zewlecze więc z siebie łachman złodziejstwa z jego szkodliwością, hańbą i podłością, a oblecze się w uczciwość z jej cennymi skutkami, zacnością i chwałą. Przyjdzie przy tym stoczyć walkę i skorzystać z doskonałej ofiary Jezusa Chrystusa, identyfikując się z Nim w Jego śmierci — przyjąć fakt, że nasze złodziejstwo razem z Nim zawisło na krzyżu. Jeśli to nastąpi, tak spożyte Słowo wyda w jego życiu i otoczeniu wspaniały owoc błogosławionych skutków, a on, wyzwolony i promieniejący szczęściem, umocniony duchowo, pójdzie do nowych zwycięstw z Chrystusem i dla Chrystusa. Jeśli natomiast Słowo to zlekceważy czyli niejako wypluje, będzie nosił nadal hańbiące łachy złodzieja, a jego pobożność będzie tylko zewnętrzną powłoką.
Kiedy przeczyta werset: „Odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę” (Ef 4:25), nastąpi proces podobny, wzbogacając lub zubożając tego człowieka w dalszym ciągu, w zależności od tego, czy to Słowo zje lub nie zje. Podobnie będzie ze wskazówkami, dotyczącymi ładu w życiu małżeńskim i rodzinnym, w stosunku do władz, w stosunku do dóbr materialnych, wyglądu zewnętrznego, obowiązków pracowniczych i z każdym innym Słowem, zawartym w Biblii. Chrześcijanami rozwijającymi się i dojrzewającymi są więc ci, którzy Słowa Bożego słuchają i czynią je — spożywają je, i ten wspaniały pokarm ze swoją życiodajną mocą przebudowuje systematycznie ich osobowość na wzór Jezusa Chrystusa. Coraz rozleglejsze połacie ich starego postępowania zostają umieszczone na krzyżu, ustępując w ich życiu cechom nowego stworzenia z ich uzdrowieńczymi owocami. U kogo proces taki nie zachodzi, kto omija uporczywie nakazy Słowa, nie poddając się ich treści, drepcze w miejscu, jego życie jest zaprzeczeniem mocy ewangelii, a on sam pozbawiony jest autentycznej duchowej wolności i radości.
Nie jest to sprawa mało ważna. Chodzi o podział na chrześcijan czyniących i nie czyniących, mądrych i głupich, budujących na skale i na piasku, biorących na siebie codziennie swój krzyż i będących wrogami krzyża (Mt 7:24-27; Łk 9:23,24; Flp 3:18). Słowo Boże stwierdza wyraźnie, że tylko dla tych pierwszych jest życie wieczne i że dla tych drugich jest tylko zguba (Łk 14:27; Flp 3:19).
Toczy się walka o każdą duszę. Szatan dokłada wszelkich starań, aby oszukać wierzących, pozbawić ich wolności, zwycięstwa, radości i życia wiecznego. U wielu to mu się udaje. Wielu będzie tych, którzy zwycięsko dojdą do wieczności, lecz wielu będzie także tych, którzy zostaną zwiedzeni (Dn 12:10; Mt 7:22,23; Mt 24:5,10-12). Decydować będzie stosunek każdego człowieka do Słowa.
W jaki sposób najlepiej uniknąć niebezpieczeństw? Tylko nasze cielesne pojmowanie sprawia, że niektóre rozdziały i wersety biblijne wydają nam się niestrawne, gorzkie, nieaktualne lub niewykonalne, że buntujemy się przeciwko ich treści, zamiast z radością je przyjąć jako cenne i skuteczne lekarstwo. Aby tak się stało, umysł nasz musi doznać przemiany. Jeśli natrafisz na taki „niestrawny” werset, proś Boga gorąco, aby zechciał ci objawić jego słodycz, byś mógł wzrokiem duchowym ogarnąć zawarty w nim ładunek błogosławieństwa i chwały, by dał ci poznać uzdrowieńcze skutki spożycia tego Słowa — jego wcielenia w czyn. Kiedy się to stanie, przestaniesz widzieć w nim ciężki, miażdżący nakaz, a zobaczysz ujmującą, pociągającą szansę wzbogacenia swojego życia duchowego. Twój przemieniony przez Boga umysł przekona się, że przykazania Jego nie są uciążliwe, lecz zawierają cenny skarb zacności i chwały (1J 5:3; Ps 119).
Oby Bóg otwierał nasze oczy na tę rzeczywistość i prowadził nas z zastoju na wspaniałą drogę przemiany i dojrzewania!
J. K.