Biblijna nowotestamentowa nauka dotycząca stosunku chrześcijan do władzy jest bardzo jasna i jednoznaczna. Zawarta jest w szczególności w trzech fragmentach Słowa Bożego, rozpoczynających się prawie jednakowo: „Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim…” (Rz 13:1–7); Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi…” (1Pt 2:13–17); „Przypominaj im, aby zwierzchnościom i władzom poddani i posłuszni byli…” (Tyt 3:1–8). Fragmenty te nie tylko przedstawiają podstawową ogólną zasadę, lecz zawierają także wystarczająco wiele ważnych szczegółów. Gdyby chrześcijanie kierowali się nimi, w krajach chrześcijańskich panowałby ład i porządek społeczny.
Słowo Boże jednoznacznie przedstawia władzę jako wartość pozytywną, ustanowioną przez Boga i pełniącą w społeczeństwie ludzkim niezmiernie doniosłe zadanie. Brak władzy czyli anarchia jest ogromnym złem i prowadzi bardzo szybko do wielce tragicznych skutków. Namiętności ludzkie, pozbawione skrępowań w postaci praw, zakazów i nakazów, są w stanie wyrządzić nieopisane szkody i spustoszenia. Dlatego szacunek dla władzy, uległość jej decyzjom i współdziałanie z nią w utrzymywaniu ładu społecznego leży w interesie każdego człowieka.
Posłuszeństwo chrześcijanina zarządzeniom władz może być ograniczone tylko w jednym przypadku — kiedy wymagania władzy kolidują w sposób oczywisty z wolą Bożą względem nas i z naszym sumieniem, ponieważ „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5:29; 4:19). Konflikt ten pojawia się w drastycznej formie w szczególności wszędzie tam, gdzie władza prześladuje Kościół Boży. W formie łagodniejszej występuje on często na co dzień w stosunkach obywatelskich, pracowniczych czy innych, kiedy niedoskonałe przepisy prawa lub jakieś regulaminy albo nieetyczne nakazy przełożonych stawiają nas przed obowiązkiem postąpienia wbrew sumieniu. Z reguły rozwiązujemy te dylematy, korzystając z Bożej mądrości i łaski, czasem musimy jednak ponieść konsekwencje i „cierpieć za dobre uczynki” (1Pt 3:17).
Niestety praktyka jest daleka od tych biblijnych wskazówek, dotyczących stosunku do władz. Szczególnie Polacy mają w swojej mentalności zakodowaną niechęć do władzy. Wynika to z przyczyn historycznych. Najpierw zabory, a potem okupacja hitlerowska i wreszcie rządy komunizmu były okresami, w których władza była obca, niechciana, toteż niechętny, a nawet wrogi stosunek do niej był uważany nie tylko za dopuszczalny, ale nawet uchodził za cnotę i przejaw patriotyzmu. Przez całe dziesięciolecia rozwijały się więc metody ignorowania władzy, wprowadzania jej w błąd, uchylania się od nałożonych przez nią obowiązków, bojkotowania jej zarządzeń, a nawet szkodzenia jej i zwalczania jej.
Kiedy Polska odzyskała suwerenność i nastał czas budowania własnej władzy, a zarazem powstała konieczność ochraniania i wspierania jej, dla tej mentalności było to czymś niezrozumiałym i obcym. I wiele takich postaw wrogich względem władzy utrzymuje się do dziś. Utrudniają one niezmiernie rządzenie krajem i jego rozwój. Są źródłem całego szeregu patologii społecznych. Obywatele nagminnie naruszają istotne normy życia społecznego. Nawet rządzący dopuszczają się czynów niezgodnych z prawem, co w rezultacie prowadzi do stanu, w którym prawie wszystko w życiu społecznym jest pokrzywione i chore.
Postawy takie są rażąco sprzeczne ze wskazówkami Słowa Bożego. Biblia wymaga od chrześcijan pozytywnego stosunku do władzy i ulegania jej słusznym zarządzeniom niezależnie od tego, czy jest to władza dobra, czy zła. Lud Boży ma w tym być przykładem dla całego społeczeństwa. Nie możemy płynąć z prądem i okazywać niechęć i nieposłuszeństwo względem władzy dlatego, że robią to wokół nas wszyscy. Nie możemy uchylać się od zobowiązań, podatków, szacunku do rządzących i wspierania ich słusznych poczynań. Nie możemy narzekać na władze, uczestniczyć w miażdżącej ich krytyce, w znieważaniu ich przedstawicieli, w aktach zbiorowego nieposłuszeństwa, w opowiadaniu szyderczych kawałów o ludziach u władzy itp. Wszystko to zasmuca Boga i jest grzechem. Czyniący to zamiast przyczyniać się do uzdrowienia stosunków, współdziałają w ich destrukcji.
Warto podać kilka przykładów biblijnych, ilustrujących pozytywny stosunek ludzi Bożych do władzy, nawet kiedy były pozornie ważne powody, aby z władzą tą się nie utożsamiać. Dwa znamienne wydarzenia o wydźwięku prawie że ewangelicznym, nowotestamentowym miały miejsce w czasach proroka Elizeusza. „Mała dziewczynka” izraelska, którą aramejscy najeźdźcy porwali i uprowadzili, została niewolnicą w domu generała Naamana. Zamiast żywić w sobie gorycz, bunt i nienawiść, okazała swojemu oprawcy życzliwość i współczucie (2Kr 5:1–18). Prorok Elizeusz, zamiast kazać wziąć do niewoli oddział najeźdźców, który został wysłany, aby go uprowadzić, rozkazał nakarmić go i wypuścić (2Kr 6:8–23). Warto zauważyć, że oba te wydarzenia zaowocowały znaczącą ekspansją dobra.
Po uprowadzeniu Judejczyków do niewoli babilońskiej Bóg przez proroka Jeremiasza skierował do nich znamienne orędzie, którego istotna część brzmiała: „A starajcie się o pomyślność miasta, do którego skazałem was na wygnanie, i módlcie się za nie do Pana, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność (Jer 29:7). Według potocznych ludzkich zasad powinni byli do swoich wrogów, którzy zniszczyli ich kraj i uprowadzili ich do niewoli, żywić raczej nienawiść, bojkotować nałożone na nich obowiązki, zorganizować ruch oporu, dokonywać dywersji, podkładać ładunki wybuchowe. Boża droga jest jednak zupełnie inna. Mieli być względem swoich oprawców ustosunkowani życzliwie i mieli starać się o ich pomyślność, aby ta pomyślność mogła być udziałem także ich samych.
Cały szereg znanych nam epizodów z tych czasów świadczy o tym, że taki właśnie był stosunek Judejczyków do władz w krajach ich wygnania. Daniela i jego trzech towarzyszy w Babilonie cechowała lojalność i szacunek względem rządzących, dzięki czemu zostali oni powołani na wysokie stanowiska rządowe (Dn 2:48,49). Taka sama postawa lojalności cechowała Mordochaja na dworze króla perskiego Achaszwerosza. Wykrył on i ujawnił przygotowywany zamach na życie króla, dzięki czemu doszło potem do wyratowania ludu Bożego od grożącej mu zagłady, a sam Mordochaj otrzymał wysokie stanowisko (Est 10:2,3). Także Nehemiasz dzięki lojalności sprawował na dworze Artakserksesa wysoki urząd i miał znaczny wpływ na króla, co miało istotne znaczenie dla ludu Bożego (Neh 2:1–8).
Nie chodzi tu w istocie rzeczy o wypełnianie jakichś nakazów, lecz o nastawienie serca zgodne z myślą Bożą i duchem Ewangelii. Niechętny, wrogi stosunek do kogokolwiek jest bowiem rażąco sprzeczny z charakterem Chrystusa. Nowe życie, jakie dzięki nowemu narodzeniu i działaniu Ducha Świętego staje się naszym udziałem, zawiera w sobie spontaniczną życzliwość do wszystkich ludzi i gotowość współdziałania z wszystkimi w rzeczach dobrych i dla wspólnego dobra poszczególnych ludzi i całego społeczeństwa.
Jeśli uważasz się za chrześcijanina, a w życiu swoim tolerujesz wrogość względem rządzących, krytykujesz, utyskujesz, wzdychasz, narzekasz na władze i złorzeczysz im, to postawa twoja wymaga upamiętania się i radykalnej zmiany. Jako chrześcijanie mamy w związku z władzą naszego kraju ważne zadania do spełnienia, o których będziemy mówić na innym miejscu, jednak podstawowym warunkiem do tego jest nasz biblijny, pozytywny stosunek do władzy, oparty na lojalności, życzliwości i gotowości współdziałania z nią. Bez spełnienia tego warunku nie posuniemy się dalej w wypełnianiu tego, czego Bóg od nas oczekuje. Dlatego potraktujmy tę sprawę bardzo poważnie i nadajmy jej należny jej priorytet, aby móc czynnie uczestniczyć w odpowiedzialnych, wielce zaszczytnych i brzemiennych w dobre skutki działaniach, związanych z władzami i stosunkami społecznymi w naszym kraju.
Józef Kajfosz