Józef Kajfosz: „Przed nami cel”



18

Oczekiwanie Chrystusa


Stwierdziliśmy wielokrotnie, że Kościół na tej ziemi znajduje się w obcym i wrogim otoczeniu, na terenie opanowanym przez zbuntowanego przeciwko Bogu uzurpatora szatana.

— Czy będzie tak zawsze? Czy taka rzeczywistość jest nieunikniona i nieodwracalna?

— Kiedy spojrzymy wstecz na długie wieki historii Kościoła i świata, moglibyśmy dojść do wniosku, że nic nie wskazuje na to, by ten nieprzerwany bieg czasu miał ulec jakiejś zmianie. I rzeczywiście, zdecydowana większość ludzi, a wśród nich bodajże również zdecydowana większość tych, którzy nazywają siebie chrześcijanami, nie oczekuje i nie spodziewa się żadnych dramatycznych zwrotów dziejowych. Mówi o takich ludziach także Pismo Święte. Chodzi o ludzi, którzy z dotychczasowej historii ludzkości wyciągają wniosek, że wszystko tak, jak trwało od początku stworzenia, trwać będzie bez przerwy nadal.[388]

Zupełnie inaczej wygląda poruszona tutaj sprawa w świetle Słowa Bożego. Mówi ono całkiem wyraźnie i niedwuznacznie o końcowym etapie dziejów świata w obecnym jego stadium, etapie nacechowanym spiętrzeniem niezwykle dramatycznych i wstrząsających wydarzeń, w wyniku których postać całego stworzenia ulegnie gruntownym przeobrażeniom.[389]

— Czy te liczne alarmujące zapowiedzi biblijne zasługują na uwagę i traktowanie w sposób poważny? Czy tak, jak wszystko, związane z najróżniejszymi próbami przewidywania i przepowiadania przyszłości, nie należy także i biblijnych przepowiedni traktować z niedowierzaniem i pobłażliwością? Co przemawia za tym, by odnosić się do nich z powagą?

— Niewątpliwie wielu ludzi traktuje je z lekceważeniem, dla nas jednak, którzy zawierzyliśmy Bogu i Jego Słowu, istnieje tylko jeden wybór, tylko jedna postawa: wierzenia Mu konsekwentnie we wszystkim. Kto decyduje się na podważanie i korygowanie poselstwa biblijnego w tej dziedzinie, podważa tym samym autorytet całego Słowa. Nie mamy możliwości poddania weryfikacji przepowiedni biblijnych, zweryfikowaliśmy natomiast niezliczoną ilość razy prawdziwość Słowa Bożego w wielu innych jego aspektach. Jeśli działa ono niezawodnie w kwestiach stosunków człowieka z Bogiem, jeśli bezwzględnie trafne i życiowe okazują się być wszystkie jego wskazówki dla ludzi, jeśli każdy przekonać się może osobiście, że prawa tam sformułowane działają bez wszelkich ograniczeń czy zastrzeżeń, to możemy być całkowicie pewni, że także i w dziedzinie przewidywania przyszłości Bóg okaże się bezwzględnie prawdomówny, a Jego pisane Słowo całkowicie godne zaufania.

Posiadamy zresztą wiele dowodów na prawdziwość Słowa Bożego także w zakresie przewidywania przyszłości. Biblia nie powstała przecież dziś, lecz przed wielu wiekami. Tysiąclecia upłynęły już od czasu, kiedy napisane zostały pierwsze biblijne przepowiednie, dotyczące przyszłości. W ciągu całych tych tysiącleci fakty historyczne weryfikowały na bieążąco przepowiednie biblijne. Losy różnych ludzi, kultur i narodów, przyjście Chrystusa, rozwój chrześcijaństwa, historia Izraela, rozwój rodzaju ludzkiego w ogólności — wszystko to przewidziane przez Biblię w niezliczonych szczegółach i wszystko to dokładnie potwierdzone przez fakty, jakie potem następowały — oto obszerny materiał dowodowy na prawdziwość Pisma Świętego w proroczym jego aspekcie.

Dziś, po dziesiątkach wieków nie znamy ani jednego faktu, ani jednego wydarzenia, które przebiegłoby w oczywistej sprzeczności z zapowiedziami Słowa Bożego, ani też nie potrafimy wskazać żadnej zapowiedzi, która w świetle faktów okazała się wyraźnie nieprawdziwa. Jest to rzeczą zadziwiającą, ale nawet ateiści w swoich atakach na Biblię unikają z reguły prób porównywania jej proroctw z rzeczywistością, gdyż próby takie są druzgocące dla krytyki, a triumfalne dla Biblii. Temat ten jest zbyt obszerny, aby móc się nim tutaj szerzej zajmować, kto jednak zwróci się do Słowa i prześledzi go uczciwie pod tym kątem widzenia, będzie zdumiony i zachwycony, jak wielu czytelników Biblii przed nim.[390]

Mamy więc pełne prawo wierzyć i oczekiwać, że ta część proroctw biblijnych, która nie wypełniła się dotychczas, ponieważ dotyczy przyszłości, wypełni się w pełnym zakresie, że będący przed nami etap historii świata przebiegnie dokładnie tak, jak przewidział i przekazał człowiekowi Bóg w swoim Słowie. Zawiodą wszystkie prognozy, przepowiednie i przewidywania ludzkie, a mądrymi okażą się ci, którzy zdecydowali się odstawić w tych sprawach na bok swój rozum i zawierzyć Bogu.[391]

Tak więc apokaliptyczne wydarzenia z pewnością nastąpią, opisane w Biblii kataklizmy są nieuniknione. Ludzi zbuntowanych przeciwko Bogu oczekują dantejskie sceny bez względu na to, czy temu wierzą, czy nie.[392] Ta ponura wizja przyszłości nie dotyczy jednak ludu Bożego, członków duchowego ciała Chrystusa, ludzi narodzonych z Ducha i pojednanych z Bogiem przez krew Syna Bożego. Ludzie tacy nie widzą w przyszłości przerażających klęsk i sądów, lecz oczekują na wydarzenie nadzwyczaj podniecające i radosne: powtórne przyjście Chrystusa.[393] Podnoszą dzięki temu swoje głowy wzwyż i serca ich biją w radosnym oczekiwaniu na spotkanie z Tym, komu całkowicie oddali samych siebie i z kim mocno związali się na całą wieczność. Słowo Boże rozgranicza wyraźnie te dwie krańcowo różne perspektywy i bez przerwy zachęca wierzących do otuchy, radości i oczekiwania z upragnieniem tego, co czeka ich w przyszłości.

Nie znaczy to, że wydarzenia czasów ostatecznych nie mogą nas jako ludzi Bożych boleśnie dotykać. W różnych uciskach i dramatach tego czasu możemy wraz z innymi nieraz ucierpieć, ale straty, jakie przy tym możemy ponieść, nie są w stanie w najmniejszym nawet stopniu uszczuplić naszego bogactwa duchowego, naszych wiecznych dóbr. W wydarzeniach tych może ponieść szkodę nasze ciało lub nasz ziemski stan posiadania, lecz nie zaszkodzą one naszemu dziedzictwu, jeśli tylko utrzymamy właściwy stosunek względem Boga — dochowywać będziemy wierności zawartemu z Nim przymierzu.[394]

Ludzie Boży wierzą więc niezachwianie, że Chrystus przyjdzie ponownie, że zabierze swój Kościół, aby na wieki połączyć się z nim na „weselu Baranka”.[395]

— Kiedy to nastąpi?

— Oto pytanie niezmiernie ważne, na które wielu chciałoby znać odpowiedź. Wielu uważa, że znając tę odpowiedź potrafiłoby pokierować swoim postępowaniem bardziej celowo. Bóg jednak jest innego zdania. Czas tego wydarzenia okrył tajemnicą, Jemu tylko znaną, co jest niewątpliwym dowodem tego, że lepszą rzeczą dla nas jest tego czasu nie znać, niż go znać. Słowo Boże wyraźnie mówi, że Chrystus przyjdzie niespodzianie, i wzywa w związku z tym do ustawicznej czujności.[396]

Nacisk, jaki Słowo Boże na to kładzie, świadczy o tym, jak ważne jest zajmowanie takiej postawy. Pozostawanie w świadomości pewnego przyjścia Chrystusa dodaje chrześcijanon otuchy i jest motorem działania mimo licznych zniechęcających okoliczności. Widać to wyraźnie w postawie pierwszych chrześcijan, którzy oczekiwali, że spełnienie obietnic danych im przez Chrystusa nastąpi niebawem, i którzy dzięki temu utrzymywali świeżość, wysoką temperaturę duchową i wielką siłę przebicia swojej wiary.[397]

— Czy w swoich oczekiwaniach zostali oni zawiedzeni? Czy fakt, że Chrystus nie powrócił za ich życia, oznacza, że spotkał ich zawód?

— Z pewnością nie. Dzięki swej żywej nadziei przechodzili przez życie zwycięsko, wykonali wielkie dzieło i przeszli do wieczności, na spotkanie z Panem, którego oczekiwali. Zupełnie inaczej przedstawia się bilans tych, którzy w różnych okresach historii Kościoła byli na fakt powrotu Chrystusa obojętni. Żyli niedbale, opuszczając się w jakości życia i służbie dla Boga, na skutek czego śmierć zastawała ich nieprzygotowanych i przerażonych. Postawa oczekiwania, czujności i gotowości jest więc ważnym, niezbędnym elementem zdrowia duchowego chrześcijan i Kościoła.

Jest rzeczą oczywistą, że każdy taki ważny dla zdrowia Kościoła element, a więc i ten, będzie przedmiotem ustawicznych zaciekłych ataków szatana. Dołoży on wszelkich wysiłków, aby osłabić wiarę w te obietnice, aby jak najbardziej oddalić i rozmyć powtórne przyjście Chrystusa w świadomości wierzących i Kościoła. I na to mamy w przeszłości i teraźniejszości liczne przykłady. Taki stan braku żywej nadziei na przyjście Chrystusa i zobojętnienia na odnośne zapowiedzi biblijne nazywa Słowo Boże snem duchowym, ostrzegając przed zgubnymi jego skutkami.[398]

— Jakie bywają w Kościele niezdrowe objawy związane z powtórnym przyjściem Chrystusa?

— Bodajże najpowszechniejszym jest zapominanie o tym fakcie, przemilczanie go, odsuwanie go w odległą przyszłość albo do kategorii podań i mitów. Innym wybiegiem szatana, usiłującego pozbawić Kościół czujności i gotowości, są fałszywe nauki, podważające rzeczywistość i literalność powtórnego przyjścia Chrystusa. Celem ich jest spłycenie, zacienienie i rozmycie w niejasnościach wyraźnych, niedwuznacznych stwierdzeń biblijnych, przez nadanie przyjściu Chrystusa znaczenia jakiegoś faktu duchowego albo bliżej nieokreślonego faktu niewidzialnego, symbolicznego czy alegorycznego, zaistniałego jakoby w jakimś wydarzeniu historycznym, w wystąpieniu jakiegoś człowieka, powstaniu jakiegoś ugrupowania lub doktryny, albo też mającego miejsce w niebie. Wszystko to wprowadza w dezorientację i zamęt, przede wszystkim dlatego, że otwiera drzwi obalania autorytetu Słowa Bożego, gdyż w świetle tych domniemanych wydarzeń zachodzi „konieczność” odrzucania pewnych jego fragmentów jako już nieaktualnych. Ostatecznym celem tego wszystkiego jest pozbawienie ludu Bożego biblijnej nadziei i gotowości. Szatan dąży tu do tego, by Kościół nie oczekiwał na przyjście Chrystusa i nie przygotowywał się do niego.

Nie jest to jednak jedyna strategia szatana. Zauważmy, że prawda jest zawsze tylko jedna, natomiast kłamstw może być ogromna liczba. Droga właściwa jest jedna, natomiast błądzić można pratycznie w nieskończoną ilość sposobów. Zdrowa nauka jest tylko jedna, natomiast najróżniejszych błędnych nauk mogą być miliony. W pewnym sensie daje to szatanowi korzystniejszą pozycję. Bóg ograniczony jest do wskazywania ludziom tylko jednej drogi, jednej prawdy, jednego życia. Szatan ma do zaoferowania dróg, „prawd” i wariantów życia mnóstwo. Wszystko prócz tego właściwego odpowiada jego celom. Może posługiwać się wielką różnorodnością wybiegów, zależnie od okoliczności. Jeśli nie udaje się mu wciągnąć ludzi Bożych w obojętność, będzie ich pchał w przesadną gorliwość — fanatyzm. Jeśli nie zdoła wtrącić ich do grzechu, będzie ich wpychał w niewolnicze przestrzeganie zakonu. Jeśli nie zdoła skłonić ich do szukania zbawienia przez uczynki, będzie ich łowił na hasło taniej łaski, nie wymagającej żadnej zmiany postępowania.

Są to tylko przykłady — można by takich skrajności podać więcej. Warto o tym stanie rzeczy pamiętać, aby w porę przejrzeć podstępne wybiegi szatana. Przejawiają się one także w stosunku Kościoła do powtórnego przyjścia Chrystusa. Obojętność i przemilczanie jest szatanowi jak najbardziej na rękę, jeśli jednak nie może osiągnąć celu na tej drodze, nie zawaha się przed pobudzaniem ludzi Bożych na tym punkcie do drugiej skrajności.

— Na czym ona polega?

— Drugą skrajnością jest chorobliwe zaabsorbowanie umysłu wydarzeniami czasów ostatecznych, dociekanie i roztrząsanie proroctw biblijnych i usilne próby dopasowania ich do wydarzeń aktualnej rzeczywistości, wysnuwanie prognoz i przepowiedni przyszłych wydarzeń, ich przebiegu, kolejności i czasu, aż do obliczania daty przyjścia Chrystusa włącznie. Miało to miejsce nieraz w przeszłości i ma to miejsce aktualnie. Przejawia się to sfanatyzowaniem pewnych grup, ich całkowitym nastawieniem się na oczekiwane wydarzenia, zaniechaniem normalnych funkcji Kościoła oraz normalnego trybu życia codziennego, a nawet literalnym oczekiwaniem w danym terminie na szczytach wzgórz w białych szatach i z palmami na zjawienie się niebiańskiego Oblubieńca. Rzecz oczywista, że otrzeźwienie z takiego pobłądzenia połączone jest z głębokim rozczarowaniem i wstydem, powoduje odejście wielu od wiary i hańbi sprawę Bożą.

Można tego wszystkiego uniknąć, studiując i respektując wskazówki Słowa. Jego nauka o czasach ostatecznych ma być dla ludu Bożego otuchą i pociechą, a nie przyczyną obaw, niepewności i niepokoju. Przepowiednie dotyczące przyszłości siłą rzeczy muszą zawierać w sobie wiele elementów niezrozumiałych, zagadkowych i intrygujących. Ale nie ma potrzeby ani sensu wysilania się, by wszystko szczegółowo zrozumieć. Celem tych wskazówek nie jest zaspokojenie ciekawości, lecz pomoc duchowa w danych okolicznościach. Kiedykolwiek pojawią się cechy rozpoznawcze danej sytuacji biblijnej, rozjaśni się także sens dotyczących jej wersetów. Zanim to nastąpi, nie ma sensu się nimi niepokoić. Błogosławionymi są nie ci, którzy dociekają i spekulują nad proroctwami biblijnymi, lecz ci, którzy zachowują w swoich sercach ich treść, by mieć ją w zapasie jako broń na właściwy czas.[399]

Słowo Boże zawiera zresztą wyraźne stwierdzenia, z których wynika, że żadnego wielkiego poruszenia poprzedzającego bezpośrednio przyjście Chrystusa nie będzie. Jego moment będzie zaskoczeniem i zastanie zdrowe członki Jego Kościoła nie w szatach białych na szczytach pagórków, lecz przy zwykłych powszednich czynnościach.[400] Po przyjściu Pana pochwałę otrzymali nie ci słudzy, którzy zaniechali swoich obowiązków i oczekiwali Go bezczynnie, lecz ci, którzy czynili to, co im nakazał, którzy kontynuowali zarządzanie Jego majątkiem w sposób właściwy.[401]

Tak więc warunkiem zdrowia duchowego Kościoła w odniesieniu do czasów ostatecznych jest nie tylko zachowanie stanu czujości i gotowości, lecz także trzeźwości i umiaru. Wyraźne wskazówki Chrystusa ostrzegają przed pochopnością i łatwowiernością, a zalecają spokój, rozwagę, a nawet pewien sceptycyzm.[402]

— Czy jednak znaczy to, że Kościół nie powinien zajmować się wcale tym zagadnieniem?

— Z pewnością powinien poświęcać mu wiele uwagi, ale w sposób właściwy, biblijny. Jezus karcił współczesnych Mu przywódców religijnych za nieumiejętność rozpoznawania znaków czasu i metodę tę polecił także uczniom w odniesieniu do czasów ostatecznych.[403] Bóg umieścił w swoim Słowie pewne punkty orientacyjne. Porównując je z rzeczywistością, uzyskujemy ogólną orientację co to czasu, w jakim żyjemy. Aby to jednak zachodziło, potrzeba koniecznie zdrowej społeczności z Bogiem przez Ducha Świętego, gdyż tylko Duch Święty może kierować uwagę na właściwe punkty orientacyjne i zapewnić właściwą interpretację Słowa. Dlatego ludzie z dala od Boga będą w niepewności i rozterce, przeoczając i nie rozpoznając znaków czasu, lecz chodzący w światłości otrzymywać będą na bieżąco orientację wystarczającą do tego, by wydarzenia nie były dla nich zaskoczeniem.[404]

Warunkiem właściwego stosunku do faktu powtórnego przyjścia Chrystusa jest więc także ogólne zdrowie duchowe chrześcijan i Kościoła. Trwając w odstępstwie, bez ugruntowania w Słowie i w Duchu, nie można mieć właściwej orientacji i rozpoznawać znaków czasu, nie można więc być gotowym. Wynika z tego ważność odnowy jako procesu przygotowawczego przed powtórnym przyjściem Chrystusa. Pozostający w Słowie i duchowej społeczności z Bogiem nie będą cierpieć na dezorientację i niepewność ani ulegać fałszywym alarmom lub fałszywemu poczuciu bezpieczeństwa.

Ciekawym tego przykładem starotestamentowym jest okres zabrania z ziemi proroka Eliasza. Wiedzieli o tym wydarzeniu ci, którzy mieli łączność duchową z Bogiem. Bóg zawsze objawia swoje zamiary ludziom, z którymi ma społeczność.[405] Chodzi więc o to, by należeć do takich ludzi.

— Jak pod tym względem wygląda sytuacja obecnie? Czy znaki czasu, te punkty orientacyjne, umieszczone w Słowie Bożym, pokrywają się z rzeczywistością na tyle, aby móc wyciągnąć wniosek, że przyjście Pana jest bliskie?

— Zapewne nie wszyscy chrześcijanie z tym się zgodzą, ale w środowiskach, w których słyszany jest głos Ducha, panuje jednoznaczne przekonanie, że weszliśmy w stadium czasów ostatecznych. Podobnie jak w czasach Eliasza, cieleśni i zmysłowi nic o tym nie wiedzą, lecz ci, którzy przebywają przed obliczem Bożym, znają błogą tajemnicę, że czas się przybliżył i że oblubienica Baranka lada chwila może zostać zabrana z tej ziemi. Nie istnieje na to żaden widzialny nieodparty dowód, lecz istnieje wiele drobnych wskaźników, wiele okoliczności i szczegółów, na podstawie których ludzie duchowi rozpoznają, że na Bożym zegarze dochodzi dwunasta. Wiele faktów związanych z odrodzeniem narodowym Izraela, z ogólnymi stosunkami politycznymi i układami militarnymi na świecie, z ogólnym stanem moralności społecznej, z ruchami odnowy Kościoła, z ogólnym zamętem w sferze duchowej itd. dziwnie pokrywa się z licznymi fragmentami obrazu czasów ostatecznych, wymalowanego w Piśmie Świętym przez Jezusa i apostołów.[406] Obeznani ze Słowem i napełnieni Duchem nie mają żadnych wątpliwości, że świat dojrzewa do wielkiego żniwa i że niebawem wypełni się wszystko to, co zapowiada Biblia.

— Jaka w tej sytuacji jest najwłaściwsza postawa, jaką winni zajmować poszczególni chrześcijanie i Kościół jako całość? Co konkretnie w obliczu tych faktów należy robić?

— Odpowiedź na te pytania jest niezmiernie ważna i aktualna. Straszną jest rzeczą zostać zaskoczonym przez Chrystusa, jak przez złodzieja, i z braku gotowości pozostać na zewnątrz, w „płaczu i zgrzytaniu zębów”.[407] Chodzi więc o gotowość, ale na czym ona ma polegać? Gotowymi są ci, którzy omyli swoje szaty w krwi Baranka, w których ustach nie znalazła się zdrada, którzy ubrani są w czysty, biały bisior — sprawiedliwe czyny świętych, którzy nie umiłowali duszy swojej aż do śmierci, którzy idą za Barankiem, dokądkolwiek idzie, którzy trwają w wierze aż do końca.[408] Ludźmi gotowymi na coś, na przykład na wyruszenie w drogę, przyjęcie gościa czy zawarcie małżeństwa są ci, którzy do danej czynności mogą przystąpić natychmiast, bez potrzeby jakichkolwiek dalszych przygotowań, bez konieczności dodatkowego robienia czegokolwiek. Nie jest gotowy do drogi, kto nie skończył ubierania się czy pakowania walizki; nie jest gotowy na przyjęcie gościa, kto kończy dopiero porządki i przygotowuje posiłek, nie jest gotowy na zawarcie małżeństwa, kto szyje dopiero suknię ślubną, zamawia bukiet i obrączki lub zaprasza gości.

Podobnie gotowym na przyjście Pańskie jest ten, kto może wyjść na Jego spotkanie natychmiast, bez potrzeby dodatkowego robienia naprędce czegokolwiek. Nie jest więc gotowy ten, kto nie wybielił jeszcze swoich szat we krwi Baranka, kto nie rozprawił się ze swoją cielesnością, kto wzbrania się oddać wszystko, co posiada, w służbę Chrystusowi, kto ograniczył Jego prawa do swojego życia i nie jest gotowy iść z Nim całą drogę. Nie jest gotowy Kościół, odstępujący od Słowa, nie mający chwały Bożej, kulejący pod względem jakości życia, nie zespolony organicznie w jedno, nie głoszący ewangelii wszystkiemu stworzeniu, bezwładny i niezdolny reagować na kierownictwo Ducha.

Wniosek z tego jest prosty i oczywisty, dający się wyrazić jednym zdaniem. W obliczu przyjścia Pańskiego zarówno Kościół, jak i jednostki dyskwalifikuje odstępstwo. Wszelkie odejście od Bożych wzorców jest przeszkodą, powodującą brak gotowości, brak postawy spokojnego oczekiwania na to wydarzenie. Kościół trwający w odstępstwie nie jest więc gotowy na powtórne przyjście Chrystusa. Wynika z tego jasno, że koniecznym, jedynym właściwym sposobem przygotowania się na przyjście Pańskie jest odnowa. Jedyną właściwą podstawą w obliczu faktu rychłego przyjścia Chrystusa jest wejście na drogę odnowy i konsekwentne kroczenie tą drogą — gruntowny remanent i porządek, systematyczne usuwanie wszystkiego, co niezgodne z wzorcami Bożymi i co przed Jego spojrzeniem się nie ostoi, a zdecydowany powrót do wzorców Słowa, do Bożej dokumentacji pod każdym względem, we wszystkich dziedzinach, zarówno w życiu indywidualnym, rodzinnym, wspólnotowym, jak i Kościoła jako całości.

A zatem, w obliczu faktu powtórnego przyjścia Chrystusa zagadnienie odstępstwa i odnowy Kościoła jawi się w nowym świetle i uzyskuje szczególne znaczenie. W obliczu tego faktu widać wyraźnie, że nie chodzi o sprawy do dyskusji, do rozważań czy kontemplacji, lecz że sprawa jest paląca, wymagająca szybkiego, zdecydowanego działania. Każdy przejaw odstępstwa grozi brzemiennym w skutki odrzuceniem od oblicza Bożego. Odnowa to nie coś dobrowolnego, godnego polecenia i godnego uznania, lecz absolutna konieczność, jedyny ratunek przed Bożym gniewem i sądem. Słowo Boże nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, że Chrystus zabierze tylko Kościół gotowy, a więc Kościół odnowiony. Lekceważenie i zaniedbywanie procesu odnowy jest więc równoważne z rezygnacją, wyrzeczeniem się udziału w paruzji — zabraniu z tej ziemi na spotkanie z Chrystusem.[409]

Teraz jest czas przygotowania się małżonki Baranka, teraz jest czas wybielania swoich szat, teraz jest czas przyoblekania się w lśniący bisior, teraz jest czas przygotowania lamp i oleju do nich. O to właśnie chodzi w odnowie. To właśnie jest odnowa. Teraz jest na to odpowiednia pora, teraz, i to śpiesznie, należy to robić, posługując się wzorcami Słowa i mocą Ducha Świętego. Nie czas więc na obojętność i senność duchową, nie czas także na panikę i sfanatyzowanie, lecz czas na zdecydowane, rozważne, systematyczne i wytężone działanie, polegające na współdziałaniu z Bogiem w odbudowie, przywróceniu do pierwotnego stanu tego wszystkiego, co zaplanował Bóg, a co lud Boży w przeszłości zagubił.

— Czy nie jest na to za późno? Czy jest szansa odnowienia wszystkiego zanim przyjdzie Chrystus?

— Nie znając czasu przyjścia Chrystusa, nie znamy także odpowiedzi na to pytanie. Niewątpliwie będzie taki okres czasu, kiedy będzie już za późno. Nierozsądne panny z podobieństwa Jezusa chciały jeszcze naprędce odrobić zaniedbanie, lecz nie zdążyły.[410] Skoro jednak nie mamy co do tego pewności, mamy jeszcze szansę. Chrześcijaństwo niewątpliwie podzieli się pod tym względem na dwa obozy: na tych, którzy się nie przygotują, sądząc albo że jest jeszcze za wcześnie, albo że jest już za późno, i na tych, którzy się przygotują. Ci pierwsi ujawnią się w owym dniu jako ci, którzy żyli tylko złudzeniem, nie wybielili swoich szat we krwi, byli chrześcijanami tylko z pozoru i tak naprawdę nie byli nigdy zbawionymi. Ci drudzy okażą się prawdziwymi dziećmi Bożymi, ludźmi odnowionymi przez Ducha Świętego, w których tętni autentyczne życie Chrystusa, członkami Jego ciała. Oblubienica Baranka składać się będzie niewątpliwie z tych drugich. Do Bożych gumien zebrana zostanie tylko pszenica. Plewy spalone zostaną ogniem nieugaszonym.[411]

Należy zresztą zauważyć, że odnowa nie jest wcale sprawą tak długotrwałą i żmudną, jak mogłoby się komuś wydawać. Odnowienie się w duchu i umyśle czyli podjęcie decyzji stanowczego zerwania z zasklepieniem denominacyjnym i wszelkimi kompromisami, z mierzeniem się własną miarą, i przyjęcie we wszystkim wzorców Słowa, rozdarcie szat i upadnięcie przed Bogiem na twarz w skrusze i upamiętaniu oraz w gotowości kroczenia wyłącznie Jego drogą — to wszystko, gdy chodzi o jednostkę, jest kwestią zaledwie krótkiej chwili. W tym sensie odnowiony możesz zostać właśnie na tym miejscu i właśnie teraz. Jeżeli zaś ta początkowa faza odnowy przebiegnie dogłębnie i zdecydowanie, szybkie postępy zarysują się niebawem także w jej drugiej fazie — radykalnej zmianie postępowania we wszystkich dziedzinach życia. Biorąc pod uwagę fakt, że Bóg zawsze wychodzi ludziom na tej drodze naprzeciw, są wszelkie szanse szybkiego postępu i dlatego nie ma żadnych powodów do wahania się i zwlekania.

Związek powtórnego przyjścia Chrystusa z odnową jest trojaki. Odnowa jest przygotowaniem do niego, jest oznaką jego bliskości i przyśpiesza jego nadejście. W obliczu faktu zbliżania się tego wydarzenia najbardziej istotną i naglącą sprawą dla Kościoła jest odnowa.

Można tutaj zrobić prosty sprawdzian. Jeśli ktoś, zanim mógłby wyjść na spotkanie przychodzącego Oblubieńca, ma jeszcze coś naglącego do zrobienia, to nie jest on na to wydarzenie gotowy. Wszystko, co stoi na przeszkodzie natychmiastowego opuszczenia wszystkiego i przejścia z Chrystusem do wieczności, ma związek z odstępstwem i winno być bez zwłoki doprowadzone do porządku. Człowiek i Kościół odnowiony może oczekiwać na przyjście Pana bez żadnego niepokoju, gdyż nie ma już przed tym wydarzeniem nic koniecznego do zrobienia. Chrześcijanin i Kościół przygotowany pełni wszystkie swoje czynności tak, jak należy w świetle Słowa, toteż w obliczu nadchodzącej paruzji nie trzeba mu wprowadzać żadnych zmian. Gdyby nawet miał pewność, że Chrystus przyjdzie jutro, robiłby dziś to samo, co robi, nie mając tej pewności: żyłby i pracowałby na Boże upodobanie, zgodnie z wolą Bożą.

Kościół zdrowy wierzy w literalne, powtórne przyjście Chrystusa w myśl przepowiedni biblijnych. Jego życie i praca przebiega w ustawicznej świadomości tego faktu i pod kątem widzenia możliwości szybkiego nadejścia tego dnia. Zdrowy Kościół podkreśla też to wydarzenie w swoim zwiastowaniu — głosi przyjście Pańskie i zdecydowanie obstaje przy tym twierdzeniu. Nie żywi w związku z tym faktem żadnego niepokoju, lecz jest on dla niego źródłem radości, otuchy, siły i inspiracji. Żywe członki ciała Chrystusowego oczekują na dzień widzialnego połączenia się ze swoją Głową z upragnieniem. Na bieżąco piorą swoje szaty, by nic nie stało na przeszkodzie zabrania ich z tej ziemi. Żyją w ustawicznej czujności, bacznie śledzą Słowo Boże i obserwują znaki czasu, nie przerywając jednak ani na chwilę swojej normalnej, intensywnej działalności w ramach królestwa Bożego. Są ludźmi w każdej chwili gotowymi do drogi, mają biodra przepasane i świece zapalone, a w głębi ich serc odzywa się nieprzerwane, wyraźne, pochodzące z Ducha Bożego westchnienie: „Przyjdź!”.[412]


Przypisy biblijne

[388]   2Pt 3: 3–6
[389]   2Pt 3: 7–13     2Ts 1: 6–10     Obj 21: 1
[390]   2Sm 22: 31     Ps 18: 31     Joz 23: 14     Iz 34: 16
[391]   Rz 4: 21     Prz 3: 5     Jr 29: 8–14
[392]   Jd 1: 14 15     2Pt 2: 9–13     Obj 6: 15–17     Obj 8: 13     Obj 7: 1–3
[393]   Mt 16: 27     Mt 25: 31 32     Mt 24: 27 30 31 37–39 42–44     Łk 21: 25–28     Dz 1: 11     Dz 3: 20 21     1Ts 3: 13     1Ts 4: 15–17     2Ts 1: 6–10     2Ts 2: 8     1Tm 6: 14 15     Jk 5: 7–9     1Jn 2: 28     Obj 3: 11     Obj 16: 15     Obj 22: 20
[394]   Mt 10: 21 22     Hbr 3: 6 14     2Tm 2: 11 12     Obj 2: 25–28
[395]   Mt 25: 10     2Ko 11: 2     1Ts 4: 17     Obj 19: 7–9
[396]   Mt 24: 42 43     Łk 12: 35–40     1Ko 16: 13     1Pt 5: 8     Obj 3: 3     Obj 16: 15
[397]   1Ts 4: 15 17     Flp 3: 20 21     1Ko 15: 51–53     2Pt 3: 11–14
[398]   Mk 13: 35–37     Ef 5: 14     1Ts 5: 6 7     Rz 13: 11
[399]   Obj 1: 3     Obj 22: 7     Obj 22: 18 19     2Pt 1: 19
[400]   Mt 24: 36–41     Łk 17: 28–36
[401]   Mt 24: 45–50     Łk 12: 42–46     Mt 25: 14–30
[402]   Mt 24: 4 11 23 26     Mk 13: 21–23     Łk 21: 8     2Ts 2: 1 2
[403]   Mt 16: 1–3     Łk 12: 54–57     Mt 24: 32 33     Łk 21: 29–31
[404]   1Ts 5: 4 5     Łk 21: 28     1Ts 5: 23 24     2Tm 1: 12     Flp 1: 6
[405]   2Kr 2: 3 5     1Mo 18: 17–20     Am 3: 7     Dz 20: 22–24     Dz 27: 23–25
[406]   Mt 24: 1–51     Mk 13: 1–37     Łk 21: 7–36     2Ts 2: 1–12
[407]   Mt 8: 11 12     Mt 13: 41–43 49 50     Mt 22: 11–13     Mt 25: 30     Łk 13: 24–28
[408]   Obj 7: 14     Obj 14: 4 5     Obj 12: 11     Obj 19: 8     Łk 21: 19
[409]   Mt 25: 10     Łk 12: 37–40     Łk 14: 17–24
[410]   Mt 25: 8–12
[411]   Mt 3: 10–12     Łk 3: 17     Mt 13: 24–30     Hbr 6: 7 8
[412]   Łk 12: 35 36     Obj 22: 17 20     2Tm 4: 8     1Ko 16: 22