Józef Kajfosz: „Przed nami cel”



16

Chodzenie w zwycięstwie


Kiedy mówimy o zwycięstwie, zawsze w świadomości naszej kojarzy się to z pojęciem walki. Zwycięstwo jest bowiem jednym z możliwych rozstrzygnięć walki. Drugim możliwym rozstrzygnięciem walki jest porażka. Tak więc nie miałoby sensu mówienie o zwycięstwie, gdyby nie było walki. Gdy chodzi o Kościół Jezusa Chrystusa, to walka oczywiście toczy się, i to na wielu frontach. Jego ziemska pielgrzymka bardzo często przybiera postać i może być przyrównana do walki. Walczymy przeciwko grzechowi, przeciwko cielesnym pożądliwościom, namiętnościom, przeciwko zasadzkom diabelskim, przeciwko nadziemskim władzom, władcom świata ciemności, złym duchom.[331] Walczymy o wiarę.[332]

Mówiąc w streszczeniu, walczymy o utrzymanie się na wyznaczonej nam przez Boga pozycji i osiągnięcie wytyczonych nam przez Niego celów przeciwko temu wszystkiemu, co zajmowaniu tej pozycji i dochodzeniu do tych celów się sprzeciwia. Walka ta ma swoje reguły, których należy przestrzegać.[333] Istnieje dowództwo, istnieje przepisowe uzbrojenie, istnieje umiejętność posługiwania się nim. Wszystkiego tego należy się uczyć, ćwiczyć się w tym i czynnie uczestniczyć w tej walce, zajmując powierzony posterunek bojowy.[334] Jak w każdej walce, tak i w tej ważą się losy walczących. Zwycięstwo lub porażka zależą od wielu czynników. Dla zwycięzców przewidziane są wspaniałe nagrody.[335] Temat walki duchowej Kościoła jest tematem obszernym i ważnym, wymagającym wiele uwagi i wielkiego wkładu i zaangażowania.

Nie o tym chcemy jednak w tym miejscu mówić. Nie chodzi tu o samo toczenie walki, lecz o chodzenie w zwycięstwie. Co to oznacza? Chodzi o zajmowanie postawy zwycięzców. O myślenie, mówienie i postępowanie takie, jak myślą i postępują zwycięzcy. Zwycięzca myśli, mówi i postępuje zupełnie inaczej niż pokonany, a także zupełnie inaczej niż ten, kto nie zna jeszcze rozstrzygnięcia swojej walki. Pozycja zwycięzcy jest oczywiście najlepsza. Znacznie lepiej być zwycięzcą, niż pokonanym lub kimś, którego losy w walce jeszcze się ważą. Zajmowanie postawy zwycięzcy daje więc Kościołowi pozycję niezmiernie cenną, atrakcyjną, korzystną i uprzywilejowaną.

— Ale skąd bierze się prawo Kościoła i jego członków do takiej pozycji? Nie można przecież być pewnym zwycięstwa, jeśli walka jeszcze się toczy. — Odpowiedź jest prosta, a zarazem wielce radosna. My toczymy jeszcze walkę, ale nasz Wódz jest już zwycięzcą.[336] Zilustrujmy to prostym przykładem. Podczas wojny na pewnym odcinku mała grupa żołnierzy broniła swoich pozycji przed atakami liczniejszych sił przeciwnika. Z największym wysiłkiem dotrwali do końca dnia i z przerażeniem myśleli o dniu następnym. Ale następnego dnia ta mała grupa wyszła śmiało z okopów i wezwała swoich przeciwników do poddania się, a ci zrobili to bez żadnego oporu. Jak to się stało? W nocy nadeszła wiadomość o kapitulacji. Przewaga na tym jednym odcinku utraciła wszelkie znaczenie wobec ogólnej klęski. Siły tej garstki były bardzo szczupłe, ale dzięki ogólnemu zwycięstwu znaleźli się w pozycji zwycięzców.

W podobnym położeniu znajduje się obecnie Kościół na ziemi. Lokalnie siły przeciwnika mają nad nim znaczną przewagę, ale sytuacja ogólna jest taka, że ma on pełne prawo zajmować pozycję zwycięzcy czyli chodzić w zwycięstwie. Fakt, który tutaj przedstawiamy, posiada ogromną doniosłość dla ziemskiej misji Kościoła. Stopień znajomości sytuacji ogólnej na duchowym polu walki i stopień jej praktycznego wykorzystania przez Kościół rzutuje bardzo istotnie na jego pozycję i prowadzone działania. Zapominanie o odniesionym już przez Chrystusa w sferze duchowej zwycięstwie czyni Kościół chwiejnym, słabym, bezradnym, bezbronnym, z największym trudem broniącym swoich pozycji pod naporem otoczenia. Świadomość i stanie na pozycjach tego zwycięstwa czyni go niepokonanym, dynamicznym, atakującym skutecznie pozycje nieprzyjacielskie i zdobywającym nowe tereny. Na skutek tego stan świadomości członków i pracowników Kościoła odnośnie walki, stoczonej przez Chrystusa, Jego zwycięstwa oraz jego znaczenia i skutków jest niezmiernie ważnym elementem, określającym stan i zdrowie Kościoła.

Jakie są więc główne fakty, związane z tym ogólnym zwycięstwem Jezusa Chrystusa, które stawia nas w pozycji zwycięzców? Przedstawia je oczywiście szczegółowo i wyczerpująco nauka Pisma Świętego, tam więc jedynie należy szukać na to pytanie pełnej odpowiedzi. Mówiąc w streszczeniu, rozprawił się On z wszystkimi duchowymi wrogami człowieka, w szczególności z grzechem, chorobami, śmiercią, szatanem, światem, nadziemskimi mocami.[337] W wyniku tego zwycięstwa objął wszelką władzę na niebie i na ziemi. Poddani Mu są aniołowie, zwierzchności i moce.[338] Nie ma więc we wszechświecie siły, zdolnej przeciwstawiać się skutecznie Jego woli, nie ma czynnika mogącego udaremnić Jego zamiary i plany. Zakres działania wszelkich wrogich wobec Boga i człowieka sił jest ściśle określony, ograniczony przez Bożą wolę co do natężenia, miejsca i czasu, niezbędnego do dokładnego wypełnienia się wszystkich Bożych planów.[339]

Jedną z przyczyn tej zwłoki, poprzedzającej pełne zniszczenie wszelkiego zła, jest właśnie demonstracja Bożej mądrości i chwały poprzez danie Kościołowi udziału w zwycięstwie Chrystusa, poprzez wskazanie skuteczności zwycięstwa Chrystusa w członkach Jego ciała. Mamy więc celem wykazania tego pełnego zwycięstwa Chrystusa, powołując się na nie, licząc się z nim i postępując zgodnie z nim, wychodzić z naszych okopów i wbrew fizycznemu stosunkowi sił wzywać w imieniu Chrystusa silniejszych od nas wrogów do poddania się i złożenia broni. Aniołowie są istotami wyższymi od człowieka pod względem siły i znaczenia,[340] jednak członek ciała Chrystusa dzięki swej pozycji w Chrystusie uzyskuje poprzez zwycięstwo i wywyższenie Chrystusa miejsce nadrzędne nad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, mocą i panowaniem.[341] Chodzenie Kościoła w zwycięstwie to nic innego, jak tylko korzystanie z wszechstronnych skutków tego faktu w jego życiu praktycznym.

Robił to w różnoraki sposób Kościół apostolski. Powołując się na autorytet Chrystusa, członkowie jego atakowali bastiony nieprzyjacielskie i zdobywali wyzwolenie dla ludzi.[342] Dokładnie wiedzieli, że dzieje się to wbrew lokalnym układom sił między nimi a szatanem, że jest to rezultatem ogólnego zwycięstwa Chrystusa.[343] Działanie mocy Bożej w Kościele, o którym mówiliśmy na innym miejscu, jest możliwe tylko dzięki temu zwycięstwu i tylko na tej zasadzie. Żadnej własnej mocy, zdolności ani siły, która liczyłaby się w duchowej walce, Kościół nie posiada.[344] Potwierdza to raz jeszcze znaczenie społeczności duchowej z Bogiem i działania Bożych sił i darów duchowych w Kościele. Dzięki nim Kościół udaremniał wszelkie ataki i sam atakował skutecznie bramy piekła. Praktyka dowodzi niezbicie, że nie ma siły, mogącej się tak uzbrojonemu Kościołowi skutecznie przeciwstawić.[345] Moc Boża ani skutki ofiary Chrystusa z pewnością nie utraciły nic ze swej aktualności i skuteczności. Jeśli Kościołowi brak aktualnie tych rzeczy, przyczyny nie należy szukać u Boga lecz u ludzi. Utrata Bożej mocy nastąpiła wraz z utratą Bożej obecności i chwały w procesach, mających miejsce w odstępstwie. Proces odnowy natomiast, wraz z odnajdywaniem innych utraconych elementów Bożej budowli, jest i będzie również poszukiwaniem i przywracaniem Kościołowi jego chodzenia w zwycięstwie.

Trwanie w świadomości triumfu Chrystusa nad mocami zła i jego praktyczne wykorzystywanie jest dla członków Kościoła źródłem nieopisanej radości, odwagi, poczucia siły, bezpieczeństwa, wytrwałości. Dzięki tym faktom z przybytków sprawiedliwych wydobywać się mogą odgłosy okrzyków zachwytu, entuzjazmu i uwielbienia.[346] Chodzenie w zwycięstwie produkuje więc życie w podniosłym nastroju, w zadowoleniu i pełnym usatysfakcjonowaniu. Przejawia się to szczególnie wyraźnie wtedy, gdy zewnętrzne okoliczności w sferze materialnej nie dają podstawy do optymizmu lub są wręcz mocno zniechęcające. Kościół modlący się entuzjastycznie zamiast ulegać zniechęceniu i przygnębieniu, apostołowie głoszący publicznie Słowo mimo groźby aresztowania, Paweł i Sylas śpiewający w celi więziennej — to niektóre z wielu tego rodzaju wydarzeń z początków Kościoła.[347] Na przestrzeni wieków było takich bez liku w żywych odłamach Kościoła, nie wiedzą natomiast nic o takim radosnym podnieceniu kościoły w odstępstwie. Jest to siła duchowa, płynąca z góry, powodująca, że dzieci Boże cieszą się radością niewysłowioną i chwalebną nawet w najtrudniejszych okolicznościach.[348] Coś rażąco niewłaściwego dzieje się w Kościele, jeśli brak w nim objawów radości Ducha Świętego, wynikającej z faktu, iż Chrystus zwyciężył i usiadł na prawicy Bożej chwały.

Jeśli takiego radosnego podniecenia duchowego brak w życiu chrześcijanina lub wspólnoty, jest to wynikiem jakiegoś niedomagania duchowego. Najprawdopodobniej brak znajomości faktów, będących podstawą tej radości, albo brak duchowego światła, w którym lśniłaby ich wspaniałość, lub też utrata społeczności z Bogiem, spowodowana przez trwanie w jakimś odstępstwie, przytępiła zmysły duchowe, uniemożliwiając wyraźne widzenie rzeczywistości. Następują wtedy wzdychania i utyskiwania, wspominanie dawnych, lepszych czasów, prośby o nowe Boże nawiedzenie albo też rezygnacja i apatia. Wyjście z tej sytuacji nie wymaga jednak jakichś dodatkowych Bożych zbawczych działań, gdyż te, które zaistniały przed wiekami, dają nam pełne zwycięstwo, a więc pełną podstawę do radości. Trzeba raczej szukać, gdzie i czym zatkały się źródła, rozweselające miasto Boże.[349]

Istnieje także namiastka w postaci sztucznego, bodźcami zewnętrznymi rozbudzonego entuzjazmu duszewnego albo po prostu pozorowanie radości przy pomocy wyuczonych ruchów, min i gestów. Jeśli radość nie wynika z duchowego widzenia niewzruszonych Bożych faktów, to jest ona złudzeniem, oszukiwaniem siebie i innych. Może od biedy trwać, póki wszystko człowiekowi sprzyja, lecz pryśnie bez śladu pod wpływem niewielkich nawet przeciwności zewnętrznych.

Aby z faktu zwycięstwa Jezusa Chrystusa odnosić pełną korzyść, nie można dać się unosić nierozważnej brawurze, lecz należy dokładnie i starannie studiować biblijną naukę na ten temat. Istnieją bowiem niewzruszone prawa duchowe, niezbędne warunki, które trzeba znać i respektować, aby zamiast sukcesów nie doznać przykrych rozczarowań. Powoływanie się na moc imienia Jezus jest najpotężniejszą bronią ludu Bożego, ale korzystanie z niej wymaga wielkiej ostrożności. Skutek zależny jest od wielu czynników, związanych ze stanem danego chrześcijanina, z ogólnym stanem Kościoła i ze specyfiką danej konkretnej sytuacji. Opanowanie tej umiejętności jest niezwykle ważne i należy dokładać wszelkich starań, aby robić w tej dziedzinie postępy, jednocześnie jednak należy postępować bardzo rozważnie i odpowiedzialnie. Przykładem przeszkody związanej z konkretnymi osobami są synowie Scewy, usiłujący wypędzić demona.[350] Przykładem przeszkody związanej z ogólnym stanem ludu Bożego jest starotestamentowe zdobywanie miasteczka Aj.[351] Przykładem przeszkody związanej ze specyfiką sytuacji jest wypędzanie demona przez uczniów Jezusa.[352]

W naszych czasach moc imienia Jezus okazuje się na wielu miejscach w wielu niewątpliwych, różnorodnych cudach. Ślepymi są ludzie, którzy uporczywie przeczą istnieniu cudów. Jednocześnie jednak w wielu wypadkach wzywanie imienia Jezus przez chrześcijan okazuje się bezskuteczne albo też skutek jest daleki od oczekiwań. Wielu nastawionych negatywnie do mocy Bożej w Kościele czerpie z takich przypadków swoje argumenty, wielu zwolenników Bożej mocy natomiast słabnie w wierze i traci odwagę korzystania z niej. Jak to zinterpretować? Nie wchodząc w szczegóły można powiedzieć, iż Bóg jest suwerennym dysponentem swojej mocy. Żaden człowiek nie otrzymuje prawa posługiwania się nią automatycznie, rutynowo. Za każdym razem decyzję podejmuje Duch Święty. Kiedykolwiek moc Boża z działaniem ludzkim nie współdziała, nie ulega wątpliwości, że wola Boża była inna od woli człowieka.

W związku z tym warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Pierwszy wniosek jest taki, że chrześcijanie w niedostatecznym stopniu posiadają poznanie woli Bożej. Większa skuteczność wzywania imienia Jezus wymaga więc ściślejszej społeczności z Bogiem. Drugi wniosek dotyczy pytania, dlaczego tak często nie jest wolą Bożą okazanie Jego mocy. Niewątpliwie odpowiedź brzmi, że nie okzanie swej mocy Bóg uznaje w danym wypadku za rozwiązanie lepsze od jej okazania. Przyczyny mogą być różne, ale jedna, bardzo częsta, wydaje się dominować. Mówiąc po ludzku, Bóg znajduje się w dylemacie. Musi ważyć całokształt następstw i skutków jednego i drugiego. I często okazuje się, że lepsze będzie Boże milczenie niż Boże działanie.

Dlaczego? Ze względu na cielesny zmysł człowieka. Niski poziom duchowy mógłby być powodem wielu ujemnych zjawisk. Okazanie się Bożej mocy mogłoby spowodować zarozumiałość, pychę, poczucie wyższości człowieka, mogłoby zostać wykorzystane w osobistej rywalizacji, w utarczkach wyznaniowych, w sporach doktrynalnych, w sprawach prestiżu, a także w zdobywaniu zwolenników lub nawet pieniędzy jako atut, dowód słuszności, wyższości, prawowierności, duchowości itp. Do takich rzeczy jednak Bóg nie będzie przykładał ręki.[353]

Ogólny wniosek jest więc taki, że stopień ujawniania się mocy Bożej w Kościele jest związany z ogólnym stanem Kościoła. Jak już mówiliśmy wcześniej, obecność Bożej chwały zależy od zgodności Kościoła z wzorcami Słowa. Niski, daleki od apostolskiego poziom przejawów mocy w Kościele świadczy o niskim, w porównaniu z apostolskim, ogólnym stanem duchowym Kościoła. Wynika z tego jednoznacznie, że postęp w wyzwalaniu się mocy Bożej związany jest ściśle z postępem w dziele odnowy. Moc imienia Jezus w Kościele wzrastać będzie w miarę powrotu Kościoła do wzorców Słowa, w miarę pogłębiania się społeczności jego członków z Bogiem, w miarę postępów w jakości życia praktycznego, w miarę rozwoju życia wspólnotowego, w miarę konsolidacji jego władzy duchowej, w miarę nawrotu do głębi przeżyć duchowych i tak dalej. Proporcjonalność taką można obserwować wyraźnie w historii procesów odnowy, jakie miały miejsce w przeszłości.

Tak więc chodzenie w zwycięstwie nie polega na tym ani nie jest uzależnione od tego, że Bóg systematycznie przychyla się do woli członków Kościoła w ich prośbach, dążeniach i działaniach. Przeciwnie, polega ono na tym, że przez ścisłe obcowanie z Bogiem i poznawanie Jego Słowa członkowie Kościoła w sposób coraz doskonalszy zrozumiewają wspaniałość woli Bożej i coraz ściślej dostosowują swoje prośby, dążenia i działania do tej woli. Coraz lepiej rozumieją Boga w Jego zamiarach i działaniu, dzięki czemu coraz bardziej zachwyca ich bieg wydarzeń, przebiegających pod Bożą kontrolą, z drugiej zaś strony są w stanie coraz lepiej współdziałać z Bogiem. Skutek tego jest taki, że Kościół może żyć w owym radosnym podnieceniu, czyli chodzić w zwycięstwie, dzięki temu, że Bóg jest w swoim działaniu rozumiany i akceptowany, ponadto zaś dzięki zestrojeniu woli Kościoła z wolą Bożą coraz mniej jest przypadków Bożego milczenia, braku Bożej odpowiedzi. Mówiąc inaczej, bardziej po ludzku, coraz częściej wypełnia Bóg wolę Kościoła, reagując na prośby jego członków przez okazanie swej mocy i chwały po prostu dlatego, że ich działanie pozostaje w zgodności z Jego działaniem, ich wola z Jego wolą.[354] Nie trzeba dodawać, że stan taki potęguje wielokrotnie radosny nastrój w Kościele, wzmacniając wiarę, odwagę i świadomość Bożej obecności.

Chodzenie w zwycięstwie, o którym tu mówimy, jest więc wybitnie cechą Kościoła, kroczącego drogą odnowy. Podniosły nastrój radości wzrastać będzie w miarę postępów na tej drodze, a nastrój ten z kolei będzie otuchą i siłą do kontynuowania tej drogi.[355] Jest rzeczą niemożliwą, by na dłuższą metę mógł radować się zwycięstwami duchowymi Kościół w odstępstwie. Moc Boża i chwała Boża coraz wyraźniej skupiać się będzie w tych częściach Kościoła, w których przebiega odnowa. Jest to proces żmudny i wolny, ale nieunikniony i nieodwracalny.

Warto tutaj podkreślić ważną Bożą cechę, polegającą na tym, iż Bóg reaguje na poczynania ludzkie nie proporcjonalnie do ludzkich dokonań, lecz proporcjonalnie do ich szczerych zamierzeń. Dowody Bożej miłości pojawiają się więc jakby z wyprzedzeniem, jeszcze przed pojawieniem się efektów podjętego dzieła odnowy. Budowniczowie świątyni odbierali Boże błogosławieństwo od dnia rozpoczęcia pracy, nie dopiero od jej ukończenia. Syn marnotrawny został zasypany względami i darami ojca, jak tylko zbliżał się do domu, mimo że był jeszcze w łachmanach.[356] Ta Boża cecha sprawia, że Bóg często błogosławi i przyznaje się ze swoją mocą niejako na wyrost, wychodząc naprzeciw szczerych intencji, potwierdzonych czynami. Wynika stąd, że Bożym błogosławieństwem nie można posługiwać się jako miernikiem stanu duchowego. Szkodzą sobie ci, którzy próbują to robić. Tuczne cielę, muzyka i tańce były reakcją miłującego ojca na powrót zgubionego syna, nie dowodem jego godności ani wyższości.

Podniosły nastrój związany z chodzeniem w zwycięstwie nie jest więc uwieńczeniem dzieła odnowy, lecz może, winien i będzie towarzyszyć Kościołowi na drodze odnowy pod warunkiem, iż będzie miało miejsce posuwanie się na tej drodze naprzód. Bóg czeka na najmniejszy nawet gest, najsłabszą oznakę, na pierwszy krok, aby pomagać, cieszyć i błogosławić. Po tym pierwszym kroku są jednak potrzebne następne, aby Boże współdziałanie mogło być kontynuowane. Boga nie zadowolą żadne pozory. Ludzi można wprowadzić w błąd, ale Bóg bezbłędnie odróżni autentyzm i sprzyjać będzie tylko tym, którzy rzeczywiście posuwają się w kierunku ojcowskiego domu.

— Co jednak robić z wielu przykrymi, przygnębiającymi, zniechęcającymi wydarzeniami, jakie nas spotykają, pozbawiając nas radości?

— A czyż one nastąpiły wbrew Bożej woli? Czyżby Bóg został pokonany i przegrał? Jeśli Bog dopuścił do jakiegoś wydarzenia, znaczy to, że uznał je za potrzebne, a jeśli tak, to i dla nas jest ono dobre. Nasze częste pytania: „Z jakiej przyczyny?” powinniśmy więc zamienić na pytanie: „W jakim celu?” Możemy być pewni, że każde wydarzenie przyczynia się do spełnienia Bożych celów. Bardzo często szczere rozważenie wszystkiego przed Bogiem umożliwi nam zrozumieć ten Boży cel, ale choćbyśmy go nawet nie rozumieli, nasze zaufanie względem Boga winno być niewzruszone. Job nie znalazł przyczyny swoich tragicznych przeżyć, nie mógł też znaleźć ich celu, lecz nie przestał ufać Bogu. Dziś wiemy, że postawą swoją uwielbił Boga, a odniósł wielką korzyść.[357] Gdyby poddał się depresji, triumfowałby szatan, a Job byłby pokonany. Historia ta wyraźniej nad inne poucza, że nie ma takich okoliczności, które uzasadniałyby wyrażenie Bogu wotum nieufności. Bóg jako swoich żołnierzy stawia nas w najróżniejszych sytuacjach po to, by przez nasze zwycięstwo zyskała sprawa Boża i byśmy my odnieśli korzyść. Umożliwi to nasze chodzenie w zwycięstwie — ustawiczne trwanie na pozycjach doskonałości Bożej woli i naszej bezgranicznej uległości tej woli. Rezygnacja, zniechęcenie pozbawią nas zwycięstwa, szkodząc sprawie Bożej i nam samym.

Chodzenie w zwycięstwie oznacza, że każdą spotykającą nas przeciwność traktujemy od samego początku jako kolejną okazję do nowego zwycięstwa, do uwielbienia Boga i do odniesienia pożytku duchowego. Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu, we wszystkim więc rozglądamy się, starając się zrozumieć, gdzie jest to dobro. Często zaraz je możemy zobaczyć, choćby jednak nie stało się to od razu, mamy pewność, że ono jest i że w swoim czasie ono się wyraźnie ujawni. Przede wszystkim, dobro wielu przeżyć polega na tym, że Bóg nas czegoś uczy, że kształtuje nasz charakter, rozbija nieodrodzone fragmenty naszej osobowości, formuje naszą sylwetkę duchową, wzbogaca nasze doświadczenie i naszą zdolność do służby. Każde niepowodzenie, każde Boże „nie” jest więc drogocenną okazją do korekty naszej postawy, naszych motywów, naszych środków lub naszych celów, do głębszego poznania myśli i zamiarów Bożych i do ściślejszego uzgodnienia naszej woli z Jego wolą.

Postępy w tym zakresie uwarunkowane są różnymi elementami życia chrześcijańskiego, jak trwanie w Słowie, w społeczności z Bogiem, we wspólnocie członków Kościoła. Wszystkie te czynniki muszą współdziałać, a wtedy uczymy się Boga coraz lepiej rozumieć, wola nasza staje się stopniowo Jego wolą i w końcu spostrzegamy, że nie ma właściwie żadnych Bożych „nie”, że wszystko, co Bóg czyni, jest wspaniałym „tak”, przyczyniającym się do Jego chwały, a naszego dobra. To jest chodzenie w zwycięstwie, dające bezmiar radości i wyzwalające zasoby Bożej mocy dla Kościoła. Dla członków Kościoła, chodzącego w zwycięstwie, nie ma rzeczy niemożliwych. Nie dlatego, że Bóg spełnia ich wolę, lecz dlatego, że oni spełniają Jego wolę. Bóg jest dla nich „rogami bawołu”, co daje im siłę przebicia, której nic się nie oprze.[358]

Stan taki ma miejsce tam, gdzie Bóg zdoła całkowicie zawładnąć ludźmi. Wymaga to przyjmowania bez zastrzeżeń Bożej obróbki, poddawania się bez sprzeciwów ociosywaniu przez Słowo, Ducha i wspólnotę, chodzenia w nieprzerwanym, kontynualnym upamiętaniu czyli pokucie, to znaczy konsekwentnego przeznaczania na śmierć krzyżową wszelkich resztek starego życia, całkowitego zatonięcia w Chrystusie. Nie jest to fanatyzm, nie jest to przesada ani marzycielstwo, lecz droga, którą wszystkim swoim uczniom z pełną wyrazistością utorował i wskazuje Jezus Chrystus.[359] Droga odnowy to droga odnalezienia i przywrócenia takiego właśnie chrześcijaństwa.

Jezus, jako nasz biblijny wzorzec pod każdym względem, służy nam także jako przykład chodzenia w zwycięstwie. Jego chodzenie w zwycięstwie przejawiało się w Jego całkowitej uległości i całkowitym zaufaniu Ojcu.[360] Nie było w całym Jego życiu sytuacji, w której byłby On zaskoczony, zbity z tropu, skonsternowany, bezradny. Nie było sprawy, w której nie posiadałby odpowiedzi, rozwiązania, pomocy, której nie potrafiłby rozstrzygnąć jednoznacznie na korzyść Bożej chwały. W swoim Słowie wezwał swoich uczniów na taką samą drogę i dał im wyraźne obietnice, zapewniające takie same rezultaty.[361] Zdrowy Kościół to Kościół zachowujący aż do końca uczynki Chrystusa, odnoszący zwycięstwa dla Bożej chwały.[362] Nie osiągnie tego żadna denominacja, nie osiągnie nikt, działający w imieniu czegokolwiek innego, jak tylko w imieniu Chrystusa. Osiągnie Kościół duchowy, Kościół oblubieńczy, Kościół odnowy.

Jakiekolwiek porażki, bezradność, konsternacja, nierozwiązane problemy, nieuleczone schorzenia i bolączki świadczą o zajmowaniu niewłaściwej pozycji względem zwycięstwa, odniesionego przez Chrystusa. Nie można przechodzić nad takimi sprawami do porządku dziennego, nie można ich ukrywać, usprawiedliwiać ani zamykać na nie oczu, lecz winne one prowadzić Kościół do pokuty, do świadomości i wyznania swojego upadłego stanu, swojego niedorośnięcia do Bożego wzorca, swojego odstępstwa. Każda taka sprawa świadczy bowiem o brakach w funkcjonowaniu Kościoła. Przemilczenie ich będzie utrwaleniem stanu odstępstwa — ich wyznanie i zaatakowanie w mocy Bożej będzie krokiem w kierunku odnowy.

Syn marnotrawny przyjął od ojca szatę, obuwie i pierścień.[363] Oznaczają one święte życie, zwiastowanie ewangelii i prawo korzystania z Bożego autorytetu. Kościół odnowiony to nie Kościół chwiejący się i słaniający pod ciosami swych duchowych wrogów, lecz Kościół walczący, odpierający ataki, atakujący i zwyciężający. To Kościół świadomy zwycięstwa Chrystusa, powołujący się na nie i rozbrajający skutecznie wszelkich wrogów. To Kościół żyjący bezgranicznym zaufaniem względem woli Bożej, zjednoczony z tą wolą, poznający, rozumiejący, akceptujący ją i współdziałający z nią. To Kościół, w którym bez przerwy rozbrzmiewają okrzyki radości, zachwytu i uwielbienia dla Tego, który zwyciężył i daje zwycięstwo swemu ludowi. To Kościół, mający głowę węża pod swoimi nogami.[364]


Przypisy biblijne

[331]   Hbr 12: 4     Jk 4: 1     1Pt 2: 11     Ef 6: 12     1Pt 5: 8 9
[332]   Jd 1: 3     1Tm 1: 18     1Ko 9: 26     2Tm 4: 7
[333]   2Tm 2: 5     2Tm 4: 8     Rz 12: 21
[334]   Hbr 12: 1 2     Ef 6: 11–18     1Tm 6: 12     1Tm 4: 7
[335]   Obj 2: 7 11 17 26–28     Obj 3: 5 12 21     Obj 21: 7
[336]   Obj 5: 5     Kol 2: 15     1Ko 15: 55–57     Hbr 2: 14 15
[337]   Hbr 9: 26–28     1Pt 2: 24     Jn 16: 33     Łk 1: 68–75
[338]   Mt 28: 18     Ef 1: 20–22     1Pt 3: 22     Obj 1: 12–18
[339]   Łk 22: 31 32     Dz 1: 6–8     1Ko 15: 22–28     Hbr 2: 8     Obj 12: 7–12
[340]   2Pt 2: 11     Hbr 2: 7
[341]   Ef 1: 20–23     Ef 2: 5 6     Jk 4: 7     1Jn 4: 4     1Jn 5: 4     Rz 8: 31–39
[342]   Łk 10: 19     Dz 3: 6     Dz 14: 8–10     Dz 28: 3–6
[343]   Mk 16: 17 18     Jn 16: 33     Dz 3: 12 13 16     Dz 4: 10
[344]   1Ko 2: 3     2Ko 4: 7     2Ko 12: 9 10     Gal 4: 13 14
[345]   1Jn 4: 4     Rz 8: 37     Flp 4: 13     2Ko 2: 14
[346]   Ps 118: 15 16     Ef 6: 11 16     Obj 7: 9 10
[347]   Dz 4: 23–31     Dz 5: 17–21     Dz 16: 23–26
[348]   1Pt 1: 8     Iz 65: 18     Rz 14: 17     Dz 13: 52
[349]   Ps 46: 5     Gal 4: 11 15 20     1Jn 1: 9     Iz 59: 10–14     Iz 55: 6 7
[350]   Dz 19: 13–16
[351]   Joz 7: 1–8
[352]   Mt 17: 14–21     Mk 9: 14–29
[353]   Jk 4: 3     Mt 23: 12     Łk 1: 52 53     Iz 57: 15
[354]   2Kn 16: 9     Ps 145: 19 20     Prz 10: 24     Jn 9: 31
[355]   Neh 8: 10     Iz 40: 31     Iz 9: 2     1Jn 1: 4     Iz 12: 1–6
[356]   Łk 15: 22–24
[357]   Jb 1: 1–22     Jb 2: 1–10     Jb 42: 1–17     Rz 8: 28
[358]   Ps 92: 11–16     Mi 2: 13     Dz 27: 23–25     Rz 8: 31
[359]   Mt 10: 7–10     Mt 16: 24 25     Jn 13: 15–17     Jn 17: 18     Jn 20: 21
[360]   Jn 8: 29     Jn 11: 41–44     Łk 22: 39–44     Flp 2: 6–8
[361]   Flp 2: 5     Mk 16: 17 18     Mt 10: 16–25     Jn 14: 12–14
[362]   Obj 2: 26     Dz 4: 29–31     Dz 5: 12–16     Rz 15: 18 19
[363]   Łk 15: 22     Obj 19: 8     Ef 6: 15     Est 8: 8
[364]   Ps 29: 5–11     Ps 118: 15 16     Ps 91: 13     Łk 10: 19     Obj 12: 11