Wszyscy jesteśmy ważni w Kościele Chrystusa

(1Ko 12:12–27)

Marek Sikora

Czy Ty zdajesz sobie sprawę, jak bardzo ważną i liczącą się osobą jesteś? Wszyscy jesteśmy ważnymi i liczącymi się osobami. Znaczymy dla siebie nawzajem bardzo wiele.

Wiek XXI, rok 2005 — twoja lokalna wspólnota. Tworzą ją różni ludzie. Są tutaj osoby różnej narodowości, z różnych regionów Polski, osoby z różnym wykształceniem, osoby, które mieszkają w domkach jednorodzinnych i w blokach. Zupełnie różni ludzie, często w wielu dziedzinach nie mający ze sobą nic wspólnego.

Wiek I n. e., lata 50-te — Korynt, wspólnota chrześcijańska. Tworzą ją różni ludzie. Znajdują się tutaj osoby różnej narodowości, ludzie z różnym wykształceniem, ludzie zamożni i biedni. Zupełnie różni ludzie, często w wielu dziedzinach nie mający ze sobą nic wspólnego.

A jednak. Tacy ludzie tworzyli Kościół Jezusa Chrystusa, wspólnie zbierali się na jednym miejscu i wielbili Boga. Jednakże różnorodność, jaka panowała w tym zborze, prowadziła czasami do konfliktów. Czasami wydawało się, że nie będzie jedności ze względu na tę różnorodność. Apostoł Paweł, który napisał kilka listów do tej wspólnoty, wyjaśnia, że różnorodność nie zagraża jedności i wspólnemu dążeniu do jednego celu. W takim kontekście należy czytać słowa, zapisane w l Kor. 12,12-27.

Jednym z powodów, które sprawiają, że lubię l List do Koryntian, jest jego obrazowość. Apostoł Paweł w żadnym innym swoim liście nie podaje tak spektakularnych przykładów i porównań, jak w tym. Ilustracja zawarta w wyżej wymienionym fragmencie jest dla nas wszystkich bardzo oczywista. Jest ponadczasowa. Dotyczyła w I w. Koryntian i dotyczy dzisiaj nas, żyjących w XXI w. Wszyscy mamy ciała. Ciało jest doskonałym przykładem jedności, harmonii. Dlatego często jest ilustracją Kościoła, jako ciała Chrystusa, ale też i zboru.

Co jednoczy Koryntian? Co jednoczy nas? Czy ich/nasza jedność bierze się stad, że jesteśmy dokładnie tacy sami? Czy wynika to z tego, że oni byli podobni do siebie jak dwie krople wody? Zupełnie nie. Jest ponad nami wyższa, suwerenna siła Ducha Świętego, który sprawia, że jesteśmy jednym. To wyjaśnia Paweł w słowach: „Bo wy też w jednym Duchu wszyscy zostaliście ochrzczeni w jedno ciało — czy to Żydzi, czy to Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni i wszyscy zostaliście napojeni jednym Duchem.” To dzięki Duchowi Świętemu zostaliśmy połączeni w jedno, staliśmy się wszyscy ważni. Zobaczcie, że Żydzi i Grecy nie mieli ze sobą wiele wspólnego, a jednak zbór w Koryncie składał się z ludzi pochodzących z obu tych kultur. Niewolnicy i wolni mogli mieć ze sobą jeszcze mniej wspólnego, a jednak byli razem w zborze. To sprawił Duch Święty. Możemy wyciągnąć wniosek, że niektórzy członkowie korynckiej wspólnoty mieli poczucie niższości z powodu wykonywanej służby. Świadczy też o tym kontekst, w którym pojawia się dyskusja Pawła na temat ważności każdego członka zboru i jedności. Fragment, który poprzedza tę dyskusję i który po nim następuje, traktuje o darach duchowych. Zbór w Koryncie był ubogacony w dary duchowe. Niektórzy członkowie uważali swoje dary za skromne i być może mówili: „Oni mnie nie potrzebują”. Drugą stroną medalu jest poczucie wyższości. Być może znalazły się inne osoby, które myślały sobie, że ich dar jest najlepszy i ignorowały innych poprzez swoją postawę. Czy i tobie nie zdarzyło się kiedyś pomyśleć: „Służba, którą wykonuje w tym zborze, jest mało istotna, nikt jej nie zauważa, tutaj chyba nikt mnie nie potrzebuje.” A może też zdarzyło ci się kiedyś pomyśleć inaczej: „Służba, którą wykonuję, jest naprawdę wartościowa. Widać to, co robię. Inni chyba zupełnie nie działają”.

Opowiem wam bajkę (Na podstawie zasobów strony internetowej www.dlajezusa.pl). Pewnego dnia narzędzia ciesielskie odbyły naradę. Przewodniczył brat Młotek. Na początku zebrania rzekł, iż spostrzegł wśród kolegów narzędzi pewne wyrzuty i dlatego pomyślał sobie, iż warto wprost i otwarcie przedyskutować te skargi.

— Wysłuchajmy tedy wszystkich skarg, bracia narzędzia. Bracie Piła, jaką ty masz pretensję? — przemówił brat Młotek.

Brat Piła stanął i rzekł: — Chodzi mi o brata Ołówka. On wszystkim działa na nerwy. Jest taki mały, iż w ogóle trudno go znaleźć, gdy jest potrzebny. A gdy się go znajdzie i chce zatrudnić, okazuje się, iż jest tak tępy, że robi złe wrażenie. Trzeba go często temperować, żeby nadawał się do użytku — powiedział z gniewem brat Piła.

Mały brat Ołówek podniósł się powoli i rzekł: — Może rzeczywiście jestem czasem tępy. Zdarza się to tylko wtedy, gdy zbyt długo zajmuję się pracą, którą bardzo lubię. Ale nie jest chyba ze mną aż tak źle, jak z bratem Świdrem i jego rodziną małych wierteł. Oni ciągle wiercą się w kółko i według mnie brat Świder jest wierutnym maruderem. —

Brat Świder z rodziną małych wierteł podnieśli się z miejsc i oświadczyli:

— Tak, wiemy, że mamy opinię kręcących się stale i w kółko, ale w każdym razie nie jesteśmy tacy, jak brat Hebel. Gdy się chce, żeby coś zrobił, trzeba go ciągle popychać i nawet wówczas jego praca jest powierzchowna. Nie przykłada się do pracy tak głęboko, jak my! —

Wszystkie narzędzia popatrzyły po sobie i stwierdziły, że brat Świder odpowiednio określił brata Hebla. Oczy wszystkich zwróciły się na brata Hebla. Wszyscy byli ciekawi, co on teraz powie.

Brat Hebel orzekł szybko: — Bracia, chyba nie tylko mnie należy przypierać do muru, żebym zrobił cokolwiek. Nie jestem też jedynym, który nie przykłada się głębiej do pracy. Brat Papier Ścierny jest gorszy ode mnie. On przybył do grona narzędzi względnie niedawno. Ponadto, przypatrzcie się mu, jaki on jest szorstki! Ja go w ogóle nie znoszę; on zawsze coś za mną poprawia! Nie pojmuję, jak on może zrobić coś dobrego, będąc tak szorstkim. — Ta uwaga wyprowadziła z równowagi brata Papier Ścierny. — Brat Hebel jest po prostu zazdrosny — zawołał — on wie, że mnie udaje się zrobić więcej niż jemu i dlatego tak mówi. Skoro już wszyscy narzekają — wykrzyknął Papier Ścierny — to i ja chciałbym się poskarżyć na brata Calówkę. Wprost nie mogę ścierpieć jego ciągłego oceniania innych na podstawie własnych mierników, jak gdyby brat Calówka był pod każdym względem w porządku. —

Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Wyglądało na to, że wszystkie narzędzia mają uzasadnione powody do narzekania na innych kolegów. Bardzo zdecydowany brat Poziomica też postanowił postawić niewątpliwe zarzuty.

!4 W trakcie tej zażartej dyskusji niektóre narzędzia postanowiły opuścić salę obrad, bo poczuły się bezużyteczne…

Ta bajka przypomina mi trochę zbór w Koryncie. Apostoł Paweł w tym fragmencie, który przeczytaliśmy, wyśmiewa skłonność Koryntian do poniżania innych. Pokazuje to na przykładzie dyskusji pomiędzy poszczególnymi członkami ciała ludzkiego. Ma to na celu wykazać, że wszyscy są ważni i istotni ze względu na to, co robią. Przypuśćmy, że noga nie posiada sprawności ręki i dochodzi do wnioski, że tak naprawdę nie należy do ciała. To jest bezsens! To, że noga nie może funkcjonować tak jak ręka, nie umniejsza jej roli w ciele. Dalej Paweł podaje przykład z okiem i uchem. Przykłady, jakimi posługuje się Apostoł, są trywialne, ale pokazują bardzo ważną, niesamowitą prawdę — wszystkie części ciała są naprawdę ważne i niemożliwe jest prawidłowe funkcjonowanie ciała bez którejkolwiek z nich. Przekładając tę ilustrację na grunt Kościoła, dojdziemy do tych samych wniosków. Każdy członek Kościoła Chrystusa jest niesamowicie ważny. Apostoł kierował to słowo do lokalnego zboru w Koryncie i właśnie im wskazywał na fakt, że każdy człowiek tworzący ten zbór jest bardzo ważny. Te słowa są też aktualne dzisiaj i możemy z nich czerpać tę samą lekcję w XXI wieku, jaką wyciągnęli w I wieku Koryntianie. Każdy człowiek w twojej wspólnocie jest niesamowicie ważny i to, co robi, jest naprawdę istotne w waszym wspólnym dziele. Personalnie oznacza to, że ty jesteś naprawdę ważny w swojej wspólnocie i ona nie funkcjonowałaby tak samo bez ciebie. To co wnosisz do swojej wspólnoty jest istotne, to co wnosisz w życie poszczególnych członków jest ważne. Poważnym zdaniem w całej dyskusji, jaką prowadzi Apostoł jest werset 18: „Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał”. Każdy człowiek i każda posługa są umieszczone w zborze przez Boga dla jakiegoś celu; każdy jest niezbędny. Czyż nie są to zachęcające słowa? To, co konkretnie robisz, jest wolą Bożą i ma konkretny cel. To, co robisz, zostało powierzone ci przez samego Boga, W tym świetle nie możesz już powiedzieć, że to, co robisz, może być mało istotne, w tym świetle nie powinieneś czuć się niepotrzebny. I odwrotnie, na podstawie tego nie powinieneś mówić, że to, co robisz, jest najważniejsze. To Bóg umieścił cię w tym miejscu i dla konkretnego celu.

Wracając do naszej bajki… W momencie, kiedy narzędzia zaczęły się rozchodzić, wszedł Mistrz, Cieśla z Nazaretu. Przyszedł, by wykonać pracę, zaplanowaną na ten dzień. Ojciec zwrócił się do Niego z prośbą, by zbudował dom, w którym mogliby obaj zamieszkać i oto dom był już na ukończeniu. Mistrz włożył robocze ubranie i przystąpił do ostatniej fazy pracy, zleconej Mu przez Ojca. Używał On papieru ściernego, młotka, piły, ołówka, świdra, hebla, calówki, poziomicy, przebijaka i wszystkich innych narzędzi.

W tym momencie ktoś jeszcze pojawił się na widowni. To był Ojciec Cieśli. Był rad i zachwycony tym, czego dokonał Syn. — Jak tego dokonałeś, mój synu? — zapytał Ojciec.

— Ja robię dobry użytek z wszystkich narzędzi, które sobie kupiłem. — odrzekł Syn — Bardzo cenię każde z nich. Drogo za nie zapłaciłem, ale nie żałuję tego. Czy widzisz brata Młotka? On się bardzo przydaje, zarówno przy rozbiórce, jak i przy budowie. Jest bardzo skuteczny w pracy, bo zawsze trafia we właściwe miejsce. Trzeba przyznać, że to bardzo solidny robotnik. Obok jest brat Piła — powiada Cieśla. — On jest świetnie wyostrzony i jak wiesz, chwyta się swego zadania zębami. Potrafi tak długo chodzić tam i z powrotem, na jednym odcinku, aż osiągnie cel. Jestem też bardzo zadowolony z brata Ołówka. Chociaż nie jest zbyt duży i od czasu do czasu należy go ostrzyć, podobnie jak wiele innych narzędzi, to jest niezwykle pomocny przy organizowaniu i wyznaczaniu pracy. A tu jest ktoś taki, bez którego nie mógłbym osiągnąć celu — zaznaczył Syn. — Wielki brat Świder i te małe wiertła z jego rodziny. Wszyscy oni tak skutecznie docierają do serca i potrafią utorować drogę dla swoich następców. Popatrz też na brata Hebla. Można powiedzieć, że pod każdym względem jest poręcznym narzędziem. Przy pracy jest bardzo miły i nie bierze więcej niż da radę wziąć na raz. Potrafi też idealnie usuwać przeszkody.

— A jak się posługujesz tym narzędziem, mój Synu? — zapytał Ojciec.

— Masz na myśli brata Poziomicę? — spytał Syn. — On również jest bardzo pożyteczny; ma dobre oko do wyznaczania równowagi i sam zawsze jest zrównoważony. Często się nim posługuję, gdyż wykonuje pracę wysokiej jakości. Tak się cieszę — mówił dalej Cieśla — z każdego, nawet najmniejszego narzędzia, które nabyłem. One są pożyteczne i niezbędne w mej pracy. Weźmy na przykład małego brata Przebijaka; chociaż jest niewielki, z pomocą brata Młotka trafia we właściwy punkt. A tam jest drobny brat Calówka. Pomimo niewielkich rozmiarów potrafi się wyciągnąć, żeby dostosować się do różnych warunków. Co więcej, jest niezwykle dokładny w swych opiniach. Niemniej praktyczne są nowe narzędzia, jak np. brat Papier Ścierny. Nie wiem, jak bym sobie poradził bez niego. Pomimo, iż jest chropowaty, osiąga dobre wyniki w pracy.

— Ojcze, z pewnością zauważyłeś — powiedział Cieśla — że dzięki temu, iż posiadam wszystkie rodzaje dobrych narzędzi, mogę wykonać Twe polecenie i zbudować dom. Raduję się, że dostałem tyle narzędzi i że przy ich użyciu mogę zrobić dom dla Ciebie. Teraz, Ojcze, chciałbym Ci pokazać całą tę budowlę. —

Po odejściu Ojca i Syna wszystkie narzędzia zaczęły się cieszyć z powodu pochwał, które pod ich adresem wypowiedział Cieśla. Cieszyły się również, że jego Ojciec był bardzo rozradowany tym, co wspólnie zdziałały.

Brat Młotek ponownie stanął pośród nich i zabrał głos: — Bracia, okazało się, że wszyscy jesteśmy potrzebni. Choć każdy z nas może mieć bezdyskusyjne braki, albo nie wykonuje czegoś, jak inni by sobie tego życzyli, ostatecznie, niezależnie od tego, czy jest stary, czy nowy, duży, czy mały, kiedy jednomyślnie współpracujemy, podówczas podobamy się naszemu Mistrzowi i Jego Ojcu. —

Ty, właśnie ty jesteś niesamowicie potrzebny w tym miejscu, w którym się znajdujesz, jesteś naprawdę ważny. Zastanów się, co znaczą dla ciebie twoi bracia i siostry w Kościele, co oni wnoszą w twoje życie. Zadzwoń lub wyślij e-mail w tym tygodniu i powiedz mu/jej kim jest dla ciebie, że jesteś zadowolony z tego, co robi. Z drugiej strony pomyśl sobie, co ty wnosisz w życie swojego zboru, co dajesz innym. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo ważną i istotną osobą jesteś tutaj?

Z czasopisma „Dobra Wiadomość” 1/2005 (14)
Wykorzystano za zezwoleniem.