Czas na szacunek i życzliwość

Wydarzenia ostatnich miesięcy zdają się być jedną wielką poglądową lekcją, zadaną nam przez Opatrzność, aby skłonić nas do głębokiej refleksji. Wszystko, co mówimy i co robimy zdaje się mieć jakiś głęboki podtekst o fundamentalnym znaczeniu duchowo-moralnym. Dochodzi do jakiejś dziwnej polaryzacji nastrojów i postaw.

Na jednym biegunie są wypowiedzi pełne wyniosłości, wojowniczości, nieustępliwości, wrogości, oskarżeń, miażdżącej krytyki, sarkazmu, wygórowanych wymagań, żądań i roszczeń, słowem tego wszystkiego, co kojarzy się jak najgorzej i co budzić musi niesmak i konsternację. Szukamy wymyślnych sposobów, jak najbardziej dosadnie innych wydrwić, poniżyć, znieważyć, zdeptać. Można i trzeba się zastanawiać, jaki proces myślowy prowadzić może kogoś do wniosku, że takie postawy przedstawiają jakieś wartości lub mogą przynieść jakieś obiektywne korzyści.

Postawy takie są jawnym zaprzeczeniem i przeciwieństwem zarówno humanizmu, jak i chrześcijaństwa. Humanizm głosi, że wszyscy ludzie są sobie braćmi, zaś podstawą chrześcijaństwa jest miłość Boga i bliźniego. Chrystus wskazał swoim naśladowcom wspaniałą zasadę postępowania: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie.” Czy będąc chrześcijanami sprawdzamy nasze słowa i czyny skierowane do innych pod kątem tej zasady? Trzeba przyznać szczerze, że wiele pod tym względem mamy jeszcze do odrobienia.

Ale pewna okoliczność jest niezmiernie zachęcająca. Są mianowicie wyraźne i coraz wyraźniejsze oznaki tego, że mamy już dosyć tych nienawistnych słów, że zaczynają nas one nużyć i dręczyć. Powoli uświadamiamy sobie olbrzymi kontrast między pozorem a prawdziwą wartością. Zaczynamy odwracać się od tych, którzy wpadli w pułapkę tego syndromu wrogości i nie mogą się z niego wydostać. To bardzo dobry początek. Ba, to zapowiedź i oznaka zbliżającej się potężnej odnowy duchowo-moralnej narodu.

— Czyżby to było aż takie proste? To chyba mocna przesada. — Wydaje mi się, że jest to znacznie prostsze, niż myślimy. Bo wystarczy, że każdy z nas, nie czekając na innych, zrobi takie postanowienie, że będzie się kierował powyższą zasadą. Wprawdzie po takim postanowieniu szybko odkryjemy, że sprzeciwia się temu nasze wnętrze, gdyż to właśnie tam kryje się nasza wrogość i cały bogaty arsenał zła, ale na szczęście istnieje z tego wyzwolenie. Kto usilnie szuka, ten je znajdzie.

Aby jakoś przybliżyć, o co konkretnie chodzi, pozwolę sobie powtórzyć na tym miejscu swoisty dekalog autorstwa Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który bardzo trafnie konkretyzuje tę Chrystusową złotą zasadę. Obyśmy zechcieli zjednoczyć się wokół tej podstawowej wartości humanizmu i chrześcijaństwa, jaką jest szacunek i życzliwość względem każdego człowieka! To będzie bez przesady prawdziwy przełom.

Józef Kajfosz (Kraków 24 listopada 2010)

1. Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata.

2. Myśl dobrze o wszystkich — nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś dobrego.

3. Mów zawsze życzliwie o drugich — nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi.

4. Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.

5. Przebaczaj wszystko — wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody.

6. Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jak byś pragnął, aby tobie czyniono. Nie myśl o tym, co tobie jest kto winien, ale co ty jesteś winien innym.

7. Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie śpiesz z pociechą, radą, pomocą, sercem.

8. Pracuj rzetelnie, bo z owoców twej pracy korzystają inni, jak ty korzystasz z pracy drugich.

9. Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Otwórz się ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół siebie.

10. Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół.