…czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?
Łk 18: 8.    



Alleluja! Znajdzie!


To ważne pytanie, które zadał Jezus, z pewnością wielokrotnie w ciągu historii Kościoła nurtowało serca i umysły Jego uczniów. Zwłaszcza w tych okresach, kiedy świat i jego władze podejmowały planowe, na szeroką skalę zakrojone działania, zmierzające do „ostatecznej” likwidacji tej „zgubnej zarazy”, za jaką uważano szerzące się chrześcijaństwo.

Tak było w pierwszych wiekach, kiedy rozpaczliwie bronił się przed zburzeniem stary, pogański porządek świata, krzyżując i uśmiercając w różnoraki sposób uczniów Cieśli z Nazaretu — tego nowego Króla, który w zwycięskim pochodzie zdobywał ludzkie serca. Tak było też w ciągu wielu późniejszych wieków, kiedy ci uczniowie, których serca niepodzielnie należały do tego Króla, ginęli na stosach, uśmiercani przez bezduszny, nieludzki system duchowej przemocy, podający się za chrześcijański.

Mimo tego wszystkiego przez całe te burzliwe dzieje wiara, zasadzona na ziemi przez Syna Człowieczego i podtrzymywana przez działanie Jego Ducha, przechodziła zwycięsko wszystkie te próby i dotrwała aż do naszych czasów. Zgodnie z zapowiedzią Króla, bramy piekielne nie przemogły Jego Kościoła. Dzisiaj on żyje i rozwija się, zdobywając jak zawsze serca ludzi dla tego niewidzialnego Króla.

Jednak nie jest to jeszcze pełna odpowiedź na zadane przez Jezusa pytanie, ponieważ On jeszcze nie przyszedł. Walka nie dobiegła jeszcze końca. Bramy piekielne nie złożyły jeszcze broni i nie ustają w wysiłkach zniszczenia tego duchowego Królestwa. Bitwa o wiarę nadal się toczy. Jaka jest więc aktualna sytuacja w tej bitwie? Słyszymy różne opinie. Niektórzy mówią, że wiary jest na świecie coraz mniej.

Niedawno zakończył się u nas okres rządów kolejnej ideologii, stawiającej sobie za cel wykorzenienie Chrystusowej wiary. Starsi z nas pamiętają szykany z tym związane, usilną propagandę ateizmu i przymusową indoktrynację, a także naśmiewanie się z wiary i z wierzących jako ciemniaków, nierozgarniętych i zacofanych. Ani śladu wiary nie mogło się pojawić w środkach przekazu, a nawet na melodie pieśni chrześcijańskich śpiewano pieśni, wyszydzające wiarę. Patrząc na dziesiątki lat tych wysiłków i widząc ich skutki, można było dojść do wniosku, że iskierka wiary już ledwie tli i że jest tylko kwestią czasu, kiedy ostatecznie zgaśnie.

Tak jednak nie było i w końcu upadła nie wiara, lecz ta bezbożna ideologia, podczas gdy wiara żyje nadal i kroczy naprzód. Istnieje aktualnie wiele takich miejsc, gdzie panujący ustrój totalitarny dąży przemocą do wykorzenienia wiary, jednak z reguły skutki są odwrotne do zamierzonych. Mimo szykan i prześladowań, a może częściowo także dzięki nim, Kościół dynamicznie rozwija się. Poselstwo Ewangelii podbija serca i Król Jezus zyskuje coraz to nowych poddanych, związanych z Nim miłością niezniszczalną.

Dowodzi to, że Ewangelia jest mocą niepokonaną. Jej siła przebicia bierze się po pierwsze stąd, że niesie ona przesłanie, zdolne zaspokoić najgłębsze potrzeby każdej istoty ludzkiej, których nie zaspokaja do końca żadna inna ideologia ani religia. Słowo Boże jest żywym chlebem, który syci, a którego brak doprowadza życie ludzkie do ruiny. Po drugie, zwiastowaniu Ewangelii towarzyszy nadnaturalne działanie Ducha Świętego, co sprawia, że wysiłki jej przeciwników nie mają żadnych szans powodzenia.

Fakty dowodzą ponadto wyraźnie, że wiara oparta na Ewangelii góruje nad wszystkimi innymi ideologiami i religiami. Kiedykolwiek dochodzi do swobodnej, uczciwej, rzeczowej, merytorycznej wymiany między chrześcijanami a ludźmi innych przekonań, zwycięża wiara i serca ludzkie zdobywane są dla Chrystusa. To właśnie jest powodem, dla którego inne ideologie i religie nie mogą sobie pozwolić na pozostawienie chrześcijanom swobody dzielenia się swoją wiarą. W tej sytuacji systemy totalitarne muszą się więc uciekać do nieuczciwej konfrontacji. Muszą siłą eliminować i ograniczać wpływy chrześcijańskie przez ukrywanie i zatajanie prawdy, zmuszanie chrześcijan do milczenia, izolowanie ich od reszty społeczeństwa lub po prostu przez próby ich eksterminacji.

Jednak wiara chrześcijańska zwycięża w konfrontacji z innymi ideologiami i religiami nawet wtedy, gdy bycie chrześcijaninem wiąże się z ogromnymi kosztami, a wyrzeczenie się chrześcijaństwa oznacza wielkie przywileje. Dowodzą tego liczne świadectwa nawróceń w krajach totalitarnych. (Cały szereg takich nawróceń i życia chrześcijańskiego w warunkach prześladowań opisuje książka wydana przez organizację „Głos Męczenników” pt. „Płomienne serca”. Książka ta ukazała się właśnie w języku polskim. Namiary podane są na ostatniej stronie niniejszego numeru.)

Trzeba podkreślić, że jest to prawdą tylko w odniesieniu do autentycznego chrześcijaństwa, opartego na prawdzie Ewangelii i wspartego mocą Ducha Świętego, co zapewnia wysoką jakość życia pochodzenia niebiańskiego we wszystkich jego aspektach. Chrześcijaństwo pozorne, pozbawione tych cech, nie spełnia swojego zadania, jest solą zwietrzałą i w konfrontacji z innymi ideologiami i religiami często ulega ich wpływom. To tłumaczy sukcesy faszyzmu i komunizmu w społeczeństwach uważanych za chrześcijańskie, to jest też wyjaśnieniem fenomenu pojawiania się w wolnym „chrześcijańskim” świecie meczetów, świątyń buddyjskich, fascynacji magią i wschodnimi praktykami, powstawania kultów satanistycznych itp.

Inaczej mówiąc, chrześcijaństwo i wiara są niezwyciężone, ale dotyczy to tylko prawdziwego, autentycznego chrześcijaństwa i prawdziwej, biblijnej wiary. Niezmiernie radosnym faktem jest aktualnie to, że takie autentyczne, zwycięskie chrześcijaństwo nabrało rozpędu i rozwija się dynamicznie na kontynentach tradycyjnie „pogańskich” jak Afryka i Azja, a także w formalnie chrześcijańskiej Ameryce Południowej, zdominowanej jednak przez wierzenia i praktyki pogańskie. Wiara Chrystusowa na tamtych obszarach mimo prześladowań toczy zwycięską walkę z tamtejszymi ideologiami i religiami, odnosząc coraz bardziej widoczne i znaczące rezultaty.

W części świata natomiast tradycyjnie chrześcijańskiej, tzn. w Europie, Ameryce Północnej i Australii widać wyraźnie kryzys tego tradycyjnego chrześcijaństwa, pozbawionego autentyzmu i mocy Bożej. Podupada ono pod naporem sekularyzmu i materializmu z jednej strony, a pogańskich form duchowości z drugiej. Autentyczni, duchowi chrześcijanie muszą tutaj zmagać się zarówno ze skostniałymi, pozbawionymi Ducha, prawdy i mocy postaciami pozornego chrześcijaństwa, jak i z produktami ich rozpadu. Aktualne jest tutaj zatem zarówno hasło odnowy, jak i hasło nowej ewangelizacji. To pierwsze w odniesieniu do tych, którzy uważają się za chrześcijan, a to drugie do tych, którzy nigdy nimi nie byli.

Ta tradycyjnie chrześcijańska część świata stanęła na dziejowym rozdrożu. Błogosławieństwa wynikające z posłuszeństwa Ewangelii zaowocowały tutaj w przeszłości takimi wspaniałymi osiągnięciami jak wysoki poziom kultury, niebywały rozkwit nauki i wiedzy, rozwój uprzemysłowienia i technologii, dobrobyt materialny, wolność osobista, porządek i ład społeczny. Wraz z odejściem od chrześcijańskich korzeni rozmyte zostało podłoże, fundament tej cywilizacji. Na skutek tego zawisło nad nią widmo upadku. Ostatnie niepokojące oznaki jak klęski żywiołowe, epidemie, ataki terrorystyczne czy załamania społeczne i gospodarcze nie są karą Bożą, lecz nieuniknionymi rezultatami porzucenia właściwych, ewangelicznych norm postępowania w życiu społecznym, w edukacji, kulturze, polityce i w wielu innych dziedzinach.

Żyjemy zatem na terenie, gdzie sytuacja duchowa jest trudna i skomplikowana. Nie tak łatwo będzie nam osiągnąć takie same sukcesy, jak chrześcijanom w niektórych krajach Afryki czy Azji. Ale jest bardzo dobra i radosna wiadomość: Jezus Chrystus, Jego prawda, Jego Duch i Jego moc są takie same wczoraj, dziś i na wieki. Są takie same w Afryce, Azji, Ameryce, Australii i Europie. Nasza wiara oparta na Słowie Bożym i mocy Ducha jest równie wartościowa co wiara Nigeryjczyków czy Chińczyków i ma taką samą siłę przebicia. Nie brak nam też żadnego daru łaski, zdobytego dla nas przez Jezusa Chrystusa w Jego odkupieńczym dziele. Mamy więc wszelkie środki, aby także i nasz bój wiary był zwycięski.

Walka potoczy się zatem jeszcze przez pewien czas. Nadal obserwować będziemy, jak nasi bracia i siostry giną za wiarę z ręki totalitarnych rządów, które uważają ich za dywersantów ideologicznych, nasłanych przez obcą kulturę. Nadal będziemy też zapewne świadkami erozji i podupadania naszej zachodniej cywilizacji, a może nawet barbarzyńskiego zdziczenia obyczajów na skutek upadku norm moralnych. Jednak podczas tego wszystkiego drogocenna wiara Syna Bożego, paląca się w sercach Jego wiernych uczniów, kroczyć będzie naprzód i odnosić coraz to nowe zwycięstwa.

Alleluja! Syn Człowieczy z całą pewnością znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie! Nie zniechęcaj się, patrząc na pewne cząstkowe, chwilowe, pozorne porażki. Nie ulegaj też panice, widząc groźne w skutkach i grożące zgubnymi konsekwencjami wydarzenia. Będzie ich zapewne coraz więcej. Ale wszystko to jest pod pełną Bożą kontrolą. Jego plan realizuje się z doskonałą precyzją. Przyszłość należy do Chrystusa i Jego ludu. Wiara nasza zwycięża świat i w ostatecznym rezultacie moc Boża zatriumfuje i wyzwoli ludzkość z wszelkiego zła. Chrystus zwycięży, opanuje ten cały chaos i nastanie Jego utęsknione Królestwo sprawiedliwości i pokoju. Jak to dobrze już teraz należeć do Niego i w drogocennej, zwycięskiej wierze współdziałać z Nim i przyczyniać się do Jego ostatecznego triumfu!

J. K.